Artykuły

Silence is not sexy

"Andromacha" w reż. Joanny Lewickiej w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Aneta Dolega w Kurierze Szczecińskim.

Cisza w teatrze nie zawsze jest seksi... Ta, która pojawia się pomiędzy kolejnymi scenami "Andromachy" Racine'a w reż. Joanny Lewickiej (premiera w Teatrze Współczesnym) jest wyjątkowo irytująca. I nawet powtarzający się fragment piosenki niemieckiej grupy Einsturzende Neubauten "Silence is sexy" oraz bieganina aktorów po scenie nie ratują sytuacji. Tragedia o ludzkich namiętnościach wpisana w starożytne tło po prostu nuży.

Orestes kocha Hermionę, Hermiona Pyrrusa, Pyrrus Andromachę, Andromacha zaś Hektora, który nie żyje... Nic się nie zmienia od wieków. Ludzie wikłają się w skomplikowane układy. Działając impulsywnie, stają się ofiarami ślepej miłości, bo w sztuce Racine'a to ona doprowadza do nieszczęścia.

Lewicka pozostawiła oryginalny barokowy tekst, ubrała tylko aktorów w bardziej współczesne kostiumy. Niestety, postanowiła zaeksperymentować z formą i wprowadziła ciszę do spektaklu, która - kiedy pojawia się w rozmowie dwojga osób -bywa krępująca. Nie inaczej stało się i w teatrze. Historia tego miłosnego czworokąta ma trzymać w napięciu, bo przecież kończy się tragedią. Tutaj jednak każda dobrze zapowiadająca się scena zostaje ucięta powtarzającym się "silence is sexi". Pomysł może i nieglupi, ale napięcie spada i całość się rozłazi. Czterdzieści minut straconego czasu. Dodatkowo aktorzy sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli, co mają grać. Miotają się na scenie bez celu, a przecież ich bohaterowie biorą udział w okrutnej grze na śmierć i życie. Wykonują figury, biegają, mijają się... Zapewne chodzi o ten rodzaj bezsilności, który towarzyszy ludziom, gdy wpadają w pułapkę toksycznych emocji. Jednak na scenie wygląda to jak chaos, jak brak pomysłu na przedstawienie.

Może uwspółcześnianie klasyki zaczyna tracić sens. Po co komu kolejna wersja tego samego utworu.

Czy jednak należy zawsze mierzyć siły na zamiary?

"Andromacha" to historia o wojnie, jak mówiła reżyserka przed premierą, o wojnie, która rozpoczyna się w środku człowieka i jest zapalnikiem kolejnych tragedii. To historia o niemożności porozumienia się, o konflikcie, który rozpoczyna się w dialogu pomiędzy ludźmi. Dialogu, którego zabrakło w przedstawieniu. Publiczność milczy. A cisza wcale nie jest seksi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji