Artykuły

Czy na sali jest reżyser?

"Słowo o Jakubie Szeli" w reż. Jacka Majoka w Teatrze w blokowisku - GAK Plama w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Jacek Majok postanowił w monodramie "Słowo o Jakubie Szeli" zaufać sile poematu Jasieńskiego oraz swoim umiejętnościom aktorskim. O ile szczególnie te drugie nie zawodzą, to całe przedstawienie - zdecydowanie tak.

"Słowo o Jakubie Szeli" to w miarę wczesny utwór Brunona Jasieńskiego, jednego z czołowych polskich futurystów. Całość jest bardzo zaangażowaną społecznie opowieścią o postaci autentycznej - dziewiętnastowiecznym mieszkańcu jednej ze wsi w zaborze austriackim. I jednocześnie mocnym głosem na rzecz oddania ziemi w ręce chłopów.

Jacek Majok, członek zespołu gdańskiego Teatru Miniatura od ponad dekady, postanowił zaufać sile poematu Jasieńskiego oraz swoim umiejętnościom aktorskim. Jego "Słowo o Jakubie Szeli" jest spektaklem wyjątkowo ascetycznym: pusta scena, oświetlona pojedynczym reflektorem, żadnych rekwizytów, sam aktor wystąpił bez kostiumu - w czarnej koszulce, ciemnych bojówkach i trampkach.

Majok udowodnił, że ma perfekcyjną dykcję, której może mu pozazdrościć cała rzesza aktorów. Doskonale radził sobie z recytacją poematu, z jego rytmem, rymami i całym mnóstwem skomplikowanych archaizmów. Podkreślał - nieco szorstką - melodyjność utworu Jasieńskiego, niektóre jego fragmenty wyśpiewując, podając w rytm marsza czy stylizując na brzmienie skrzypiec lub kontrabasu. Przez ponad godzinę wystrzeliwał słowa jak z karabinu, by po chwili zwolnić; wcielał się - przede wszystkim za pomocą zmiany intonacji czy akcentu - się w kolejne postacie: Szelę, jego młodą żonę, chłopów ze wsi, właścicieli ziemskich.

To wszystko musiałoby zrobić ogromne wrażenie na jurorach konkursu recytatorskiego. Jednak spektaklowi zdecydowanie zabrakło reżysera (roli tej podjął się sam Majok). Praktycznie wszystkie chwyty aktorskie były prostą (i niezwykle oczywistą) ilustracją recytowanego właśnie tekstu: gdy jeden z bohaterów ma grać na skrzypcach - aktor machał zamaszyście niewidzialnym smyczkiem nad nieistniejącym instrumentem; gdy chłop pił wódkę - Majok wychylał zawartość wymyślonej butelki. W efekcie "Słowo o Jakubie Szeli" prezentowane w gdańskim "Teatrze w blokowisku" to perfekcyjnie wyrecytowany poemat i niezwykle słabiutki teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji