Artykuły

Zbity kieliszek

Romuald Szejd nie myli się na ogół w doborze repertuaru i obsady swojej Sceny Prezentacje. Zazwyczaj gra sztuki lekkie, ale dobrego gatunku, obsadza je trafnie i najlepiej jak można sobie wymarzyć w Warszawie. Nabyliśmy już pewność, że wizyty w salce teatralnej na terenie dawnych Zakładów Norblina nie są bezowocne. Pozwalają nam spojrzeć na obyczajowość współczesnego świata z punktu widzenia któregoś z (mistrzów kameralistyki dramatycznej i napawać się grą znanych skądinąd, lubianych aktorów, w nietypowym dla nich repertuarze.

I tak pewnie będzie nadal, niezależnie od tego, że ostatnia premiera Szejda mnie nieco zawiodła. "Życie prywatne" angielskiego komediopisarza Noela Cowarda wydaje mi się bardzo miernym okazem bulwarowego banału. I niewiele ma wspólnego z podziwianą gdzie indziej ostrością dowcipu, oryginalnością sytuacji scenicznych, nerwem satyrycznym i skłonnościami tego autora do obyczajowego skandalu. Być może udział telewizyjnej Alexis - Collins w nowojorskim przedstawieniu był wystarczającą jego atrakcją. Ale Joannę Szczepkowską widujemy przecież i na żywo, i w lepszych rolach, również na Scenie Prezentacje.

Szejd ma oko i niezłomną wolę lansowania nowych twarzy. Tym razem zaprosił Joannę Kurowską, powierzając jej rolę prowincjonalnej angielskiej gęsi. I trafił w dziesiątkę, jest pyszna. Również młodzieńczy, liryczny raczej z usposobienia scenicznego Artur Żmijewski okazał się odkryciem tego przedstawienia, zbyt młodzieńczym jednak i nazbyt lirycznym do roli zblazowanego już nieco playboya Elyota. Znacznie trafniej został obsadzony w swojej roli Marcin Troński, choć to on chyba winien górować wyglądem nad rywalem w całym tym międzymałżeńskim qui pro quo Cowarda. A skoro już o tym mowa Joannie Szczepkowskiej też przydałoby się w roli Amandy kilka zmarszczek mniej lub raczej więcej - w zależności oczywiście od rocznika baraszkującego z nią na tapczanie eks-męża-partnera.

Być może wyda się komuś dziwne, że przedstawiając bohaterów "Życia prywatnego" Szejdy skupiam się na aspekcie tak w gruncie rzeczy drugorzędnym, jak wygląd aktorów. Ale proszę mi wierzyć, naprawdę nie ma o czym mówić. Materia literacka i dramaturgiczna jest bowiem tym razem tak miałka i pozbawiona ikry, że gdyby nie zamieszanie z powodu przypadkowo zbitego przez Artura Żmijewskiego kieliszka z koktajlem alkoholowym, znudzenie premierowej widowni udzieliłoby się chyba również wykonawcom. A to byłoby już prawdziwym nieszczęściem.

Noel Coward: "Życie prywatne". Przekład: Małgorzata Semil. Reżyseria: Romuald Szejd. Scenografia: Marcin Stajewski. Premiera: 25 stycznia na Scenie Prezentacje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji