Artykuły

Brecht, Weill i gangsterzy

- Okazuje się, że to, co u Brechta jest groteskową patologią, w polskim kontekście staje się absurdalnym serio. Groteskowi bohaterowie Brechta są bohaterami serio naszych czasów. Ludzie z marginesu to nasza gazetowa czołówka - mówi RUDOLF ZIOŁO, reżyser "Opery za trzy grosze".

Czy w Operze za trzy grosze zainteresowało Cię antykapitalistyczne ostrze Brechta, czy też piękny teatr, jaki wraz z Weillem zapisali w tym utworze?

- To nie była podnieta ideologiczna, raczej teatralna, a także mój głód innego kontaktu z publicznością, który ta poetyka wymusza. Kontaktu polegającego nie na przeżywaniu losów bohaterów, lecz na zdystansowanym oglądzie świata scenicznego. Poza tym odezwał się we mnie apetyt poznawczy - dotychczas nie robiłem przedstawienia muzycznego, a ciekawi mnie ta forma. U Brechta niezwykle interesujący jest odmienny sposób istnienia aktora w teatrze, odmienna jego funkcja. Nie chcąc się nad tym rozwodzić, powiem jedno: moja słabość do rosyjskiej awangardy, ciekawość dyskursu ze Stanisławskim i jego metodą aktorską, jaki prowadzi Brecht, niewątpliwie stanowią drogowskazy w tej realizacji

Czy świat londyńskiego Soho, świat biedaków, cwaniaków i skorumpowanych urzędników to obraz współczesnej Polski?

- Zdawać by się mogło, że ten nasz dziarsko raczkujący kapitalizm tworzy naturalny kontekst dla utworu. I tak zapewne jest. Ale zauważyć należy, iż ukryty humor i żart Brechta, jego dydaktyzm, dziś stają się sarkastycznym obrazem świata na wspak. Oto bowiem okazuje się, że to, co u Brechta jest groteskową patologią, w polskim kontekście staje się absurdalnym serio. Groteskowi bohaterowie Brechta są bohaterami serio naszych czasów. Ludzie z marginesu to nasza gazetowa czołówka. To przewrócenie wartości, oczywistość tego przewrócenia jest wręcz fascynująca. Ironiczne, absurdalne i sarkastyczne lustro świata na wspak.

Czy słynne songi Brechta i Weilla stanowią dziś współczesny komentarz do naszych czasów?

- Na pewno można w nich znaleźć "hymn dla bohaterów" naszych czasów. Szczególnie dotyczy to Polly. W niej zawarta jest dzisiejsza nieprzewidywalność młodości, z jej siłą i energią. Polly to wilczyca, kobieta sukcesu, mentalna dziwka, wiarołomna w zasadach, a jednak pełna autentyczności, liryzmu i wdzięku. To jest dziecko, które nagle ujawnia instynkty starych wyjadaczy życia, rzezimieszków i bezwzględnych karierowiczów. Polly to niezwykła i zatrważająca piguła cech współczesnej młodości, która jest dla nas przedmiotem poważnej refleksji. Pytanie brzmi: w którą stronę powędruje młodość na mapie amoralności i trendów tego świata? Gdzie ulokuje swoją siłę i autentyczną wrażliwość?

A Mackie Majcher - to bohater naszych czasów?

- Antybohater. Anarchista, złotousty, z wdziękiem, picem i galanterią, a więc bardzo medialny, czyli bliski naszym czasom, w których kryterium medialności zastępuje kryterium odpowiedzialności. Niegdysiejszy anarchizm miał cele wyższe. Ten, prezentowany przez Mackiego, ma jedynie zaspokoić instynkt przetrwania. I tak oto opowiadamy historię bandyty, który przechodzi z półświatka w świat jawny, z czarnej strefy w strefę banków. To jest historia o tych kilku krokach po ukradzionym milionie. Z tego tekstu niczego nie trzeba wyciskać. On jest śpiewem nad paranoją tego świata przewróconego na opak.

W spektaklu usłyszymy wspaniałe songi, grać będzie orkiestra - możemy zatem oczekiwać musicalu czy pastiszu opery, jak chciał Brecht?

- Ani jednego, ani drugiego. Gdybym miał szukać podtytułu, to powiedziałbym, że robimy "projekt za trzy grosze". Teatr postanowił wtrącić swoje trzy grosze do diagnozy naszej rzeczywistości. Chciałby też pokazać, na czym polega jego uroda i niezbywalność.

Na zdjęciu: Rudolf Zioło na próbie "Opery..."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji