Artykuły

Bioetyka i teatr

Co performance Rodrigeza Garcii ma wspólnego z aborcją? - zastanawia się w felietonie pisanym dla e-teatru Igor Stokfiszewski

Gdyby Peter Singer - bioetyk, prekursor głębokiej ekologii - przeczytał komentarze prasowe dotyczące traktowania zwierząt w spektaklach-performance'ach hiszpańskiego artysty Rodrigeza Garcii, wystawianych we Wrocławiu, byłby wniebowzięty. Oburzenie, z jakim spotkało się uśmiercenie homara i zadawanie bólu chomikom, stawia bardzo wysokie oceny etycznej reakcji na cierpienie wszystkim, którzy z dezaprobatą odnieśli się do proponowanego przez twórcę języka ekspresji. Nawet jeśli trudno zgodzić się z częścią argumentacji - zwłaszcza tej, która posługuje się klasyfikacją estetyczną jako narzędziem zdyskredytowania twórcy, fakt oporu wobec jawnego zadawania cierpienia innemu gatunkowi, każe z podziwem patrzeć na antyszowinistyczną czujność polskiego środowiska teatralnego i sfery publicznej. Mam jednak z owymi komentarzami jeden zasadniczy problem. Chodzi o niekonsekwentne i selektywne potraktowanie imperatywu bioetycznego, który każe nam oprotestowywać prace Garcii. Nie przypominam sobie bowiem, by kiedykolwiek reagowano z taką namiętnością na inne formy zadawania cierpienia, upokorzenia i bólu, których nasze pole społeczne i teatralne jest pełne. Nie przypominam sobie również, by teatr, który w sposób szczególnie intensywny zwracałby uwagę na upokarzające i bolesne aspekty życia traktowany był jako etyczny kompas współczesności.

Bioetyka, która ugruntowała w społeczeństwach demokratycznych czujność względem losu innych gatunków stworzyła spójną wizję etyki, wedle której zasadniczym kryterium równego poszanowania praw wszystkich ludzi i zwierząt jest pojedyncze odczuwanie bólu oraz różne formy indywidualnego cierpienia. Mówiąc najprościej - kryterium koegzystencji w demokracji stanowi minimalizacja indywidualnego poczucia psychicznego cierpienia oraz niezadawanie fizycznego bólu. Ta dość powszechnie akceptowana konstatacja ma jednak daleko idące konsekwencje, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę, a już na pewno nie przyjęlibyśmy ich jako spójnego systemu współistnienia. Jeśli bowiem w centrum naszego sposobu myślenia ulokujemy unikanie jednostkowego cierpienia, musimy konsekwentnie odrzucić inne tak zwane wyższe konieczności: począwszy od zrewidowania poglądu, że ogólny dobrobyt może odbywać się kosztem cierpienia nieporównywalnie mniejszej grupy społecznie upośledzonych, skończywszy na kwestii dotyczącej aborcji.

Jest oczywistym, że niski status ekonomiczny i wiążące się z tym konsekwencje dla jakości godnego życia generują indywidualne poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. A jednak nie mamy odruchu, który powiązałby bezpośrednie zadawanie bólu zwierzętom z systemem gospodarczym. Tymczasem obie kwestie mieszczą się w tym samym imperatywie etycznym. Kilku-komórkowy embrion nie posiada czucia, nie może zatem odczuwać bólu ani cierpieć psychicznie. Kobieta, która jest w niechcianej ciąży żyje przez wiele miesięcy w dramatycznym psychicznym dyskomforcie, potęgowanym przez fizyczne reakcje organizmu na rozwijający się płód. Poczucie krzywdy i cierpienia wiązać się mogą również z lękiem przed odczuwaniem bólu podczas porodu, a wreszcie tymże bólem, który wymagany jest, by dziecko wydostało się przez pochwę. Ten sam imperatyw etyczny, który każe nam oprotestować zadawanie jawnego bólu innym gatunkom podpowiada, jakie stanowisko winniśmy zająć w sprawie usuwania ciąży. Ból i cierpienie pojedynczej kobiety jest jednoznacznym argumentem za umożliwieniem jej aborcji.

Bioetyka nie jest filozofią, która zajmuje się zwierzętami. To spójny system etyczny, który korzystając z osiągnięć naukowych stara się sformułować uniwersalną zasadę współistnienia. W jej centrum sytuuje się kwestia pojedynczego przeżywania bólu oraz cierpienia, które dotyczy każdego z nas podobnie jak innych gatunków o rozwiniętym układzie nerwowym. Czytając komentarze do występów Rodrigeza Garcii miałem satysfakcję, że zagadnienia głębokiej ekologii zagościły w polskiej sferze publicznej i teatralnej świadomości. Zarazem jednak odczuwałem nienasycenie, wynikające z przekonania, że reakcje te zatrzymują się na poziomie dyskursu ekologicznego. Problem hipokryzji jedzących mięso (jak argumentują ekologowie, komentujący spektakle hiszpańskiego artysty) jest niezwykle istotny, ale istotniejsza wydaje mi się kwestia selektywnego podejścia do bólu i cierpienia. Tak jak przeciwny jestem zadawaniu go innym gatunkom, z tą samą mocą popieram aborcję i antyliberalizm ekonomiczny jako wypływające z tej samej etycznej wrażliwości. Byłbym szczęśliwy, gdyby przeciwnicy eksperymentu Rodrigeza Garcii zechcieli dołączyć się do tych nieśmiałych deklaracji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji