Artykuły

Z narożnika mapy (fragment)

Wznowienie po latach wywołuje wrażenia zbliżone, a nawet umacnia tamte, których przed spektaklem celowo nie przeczytałem, po cichu licząc na jakieś rozbieżności. Wspaniała sztuka, ale nie dlatego, że coś burzy. Przeciwnie: ujawnia logikę akcji. Spójna i zarazem okrutna klasyczna groteska. Schwab doskonale mieści się w porządkach oswojonych: Durrenmatt skrzyżowany z Witkacym. Krok dalej na tej samej drodze co teatr absurdu, od którego próbuje się go sztucznie odseparować, akcentując radykalną zmianę poetyki: zanik postaci i akcji dramatycznej. Promocyjna przesada krytyków, której regułą jest obwieszczanie co parę lat przewrotu w sztuce (niedawno podobne komentarze dotyczyły "nowego brutalizmu"), skonfrontowana w ponownym odbiorze okazuje się nieprzekonująca. "Wątroba" utrwala swój sens, który wbrew programowemu tytułowi przysługiwał jej od początku teatralnej egzystencji. Po latach nie traci świeżości, choć pojawia się w bogatszym kontekście teatralnego repertuaru, w tym innych sztuk samego Schwaba, zwłaszcza "Czarującego korowodu" (patrz odcinek 25) - w którym dopiero akcja dramatyczna zanika na rzecz wybujałej (na wzór poezji lingwistycznej) narracji. Poza tym "Zatopiona katedra" Gerta Jonkego, sztuka, w której dyskurs naukowy miesza się z patosem poetyckim, powodując dysonanse stylistyczne, nastrojowe i tematyczne - trochę jak w "Łysej śpiewaczce" Ionesco, choć tu uzasadnione inaczej: potrzebą "zagadania" śmierci podczas ceremonii pogrzebowych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji