Kochanek - gra na dwa głosy
Mąż i kochanek w jednym... Czy to dobrze? Wydaje się, że dla zdrowia psychicznego lepiej, kiedy te byty występują osobno. To w życiu, bo w sztuce bywa inaczej. Psychopatologia życia rodzinnego, świat na pozór absurdalnych gier i gierek między skazanymi na siebie partnerami to jeden z głównych tematów twórczości Harolda Pintera, angielskiego dramaturga popularnego na polskich scenach w latach 60. ("Dozorca", "Urodziny Stanleya", "Przyjęcie", "Powrót do domu").
Robert Gliński realizując "Kochanka" przykroił na dwie osoby tę i tak kameralną sztukę, izolując bohaterów od wszelkich wpływów zewnętrznego świata. Na pozór wszystko tu jest szalenie uładzone: zamożny mieszczański dom, nie pracująca żona, codzienne rytuały - kolacja, drinki, kulturalna konwersacja. Ale spod politury owych spokojnych rozmówek aż iskrzy, bowiem ulubionym tematem owej pary jest - akceptowana - zdrada małżeńska (oczywisty wynik mód kulturowych lat 60.).
Bo człowiek, dowiadujemy się od Pintera, nie jest istotą jednolitą. W usankcjonowanym układzie, jakim jest małżeństwo, zachowuje się godnie i elegancko. Jednak w trakcie prawdziwych czy urojonych przygód pragnie być dziką bestią, zaspokajającą najdziksze żądze. Przedmiotem kultowym w domu męża i żony - Janusza Gajosa i Joanny Żółkowskiej - jest egzotyczny bębenek bongo. Jego dźwięk przynosi gorącą atmosferę, ułatwia rozdwojenie jaźni, zmienia kulturalnych ludzi w rozpustników.
Różnie rzecz można interpretować. Jako gry wojenne płci, studium zakłamania, albo po prostu remedium na przaśną nudę codzienności. Sztuka mami, jak mamią się wzajem jej bohaterowie. W tej "komedii zagrożenia" (Comedy of menace) groza nie jest natury fizycznej, lecz psychicznej. "Jestem w pułapce" - po wielokroć powtarza żona, ale domyślamy się, że właśnie pragnie w niej być, to ją podnieca, ekscytuje, dodaje życiu blasku.
John Russel Brown pisał: "Kiedy się pierwszy raz słyszy dramat Pintera, cała sztuka i dialog wydają się banalne. Wymiar dramatyczny sztuk Pintera, ich koloryt, subtelność oddziaływania i ciężar gatunkowy zależą od tego, czy aktor potrafi przekazać pod tekstem głęboką i konsekwentną prawdę ludzkiego zachowania".
Całe szczęście, że mamy dobrych aktorów.