Artykuły

Apetyt na coś dobrego

Dwoje ludzi spotyka się w przedziale pociągu, jadącego z Warszawy na prowincję. Zaczynają rozmawiać. Ona mówi o tym, że przyjechała do stolicy, aby się rozwieść. On też rozwód ma za sobą Tak zaczyna się sztuka Agnieszki Osieckiej pt. "Apetyt na czereśnie". Zwierzenia zamieniają się w odgrywanie początków małżeństwa. Najpierw poznanie się: efektownie, bo na balu przebierańców. (Dlaczego już dziś nie ma takich balów?). Kobieta zakłada, wyciągniętą z walizki, jedwabną koszulę nocną i wraz z mężczyzną, ubranym w jej pelerynkę, tańczy ten taniec sprzed lat. Później przypominają pierwsze spotkania i pocałunki.

Wreszcie on otrzymuje pierwszą pracę i decydują się na ślub. Rodzą się dzieci i zaczynają konflikty. Wbrew jej pragnieniom zostają na prowincji przez wiele lat. Zdradzają się na wczasach itd.

Typowa historia typowego małżeństwa. Rozdźwięk między marzeniami a rzeczywistością. Nuda, zabijająca każdy związek. Jak oglądać to przedstawienie odkurzone i pokazane w "Teatrze Za Dalekim" na Ursynowie? Na serio? Nie da się, bo zaraz nasuwa się pytanie: jak ona utrzyma i wychowa dwoje dzieci? Przecież nigdy nie pracowała. Jako zabawną historyjkę o pewnym etapie w życiu, który prawie każdemu dziś grozi? Otóż dwadzieścia lat temu, kiedy utwór powstał, a rozwody nie byty tak częste i dramatyczne, było to możliwe. Właśnie wtedy ta miła opowieść z piosenkami była pewnym nowum na naszych scenach. Oto młoda autorka sięgnęła po temat z życia i pokazała, że ludzi rozwodzących się bardzo wiele łączy. Nie tylko wspomnienia, ale także uczucia Także - że rozwód nie zawsze jest do końca przemyślaną decyzją. Agnieszka Osiecka opowiedziała o tym w zabawnej i lekkiej formie również dzięki piosenkom, których wtedy nikt tak nie pisał. Dziś tamte piosenki przebrzmiały. Zapamiętuje się tylko jedną - rytmiczną i prostą: Kobieta śpiewa:

"mysza mysza

mysz, poprawia ją on,

nie, mysza, mysza"... powtarza dalej, protestując w ten sposób przeciwko niemu. Jakby wyzwalając się.

Przedstawienie, wyreżyserowane przez Lenę Szurmiej, przygotowano starannie. Prosta, piękna dekoracja, złożona z białych krzeseł i paru czarnych elementów. Aktorzy ubrani w modną szarość i czerń. Wymyślono parę zabawnych gagów. A jednak przedstawienie nie porusza nie śmieszy, nie bawi.

Ciekawe, co sądzi na temat tego dawnego tekstu sama autorka? Później napisała kilka różnych książek z wierszami i piosenkami, wśród których znajdowały się słynne "Listy śpiewające". W ostatniej, nazwanej "Wada serca" jest między innymi taki wiersz: Szara sukienka

Tkwić

w szarej sukience

i podziwiać jak oddychasz.

Taki to był ten mój program.

Okazało się jednak, że należy

lśnić, błyszczeć, wibrować,

mieć myśli i pomysły,

być kimś,

mieć głowę na karku,

na głowie lok,

nad lokiem aureolę,

nad aureolą ptactwo,

dla ptactwa ziarno,

na ziarno pieniądze,

pieniądze za muzykę,

muzykę za ciebie,

za oddech

i za szarą sukienkę.

To rozstanie jest bardziej bolesne i pełne rozgoryczenia. I myślę, że Agnieszka Osiecka, choć jeszcze ciągle z pięknym, jasnym warkoczem, to już nie ta sama osoba co z czasów "Apetytu na czereśnie". Także i my jesteśmy inni. Znacznie więcej wiemy o życiu i o sztuce. I więcej od niej oczekujemy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji