"Każdy kocha Opalę" czyli miłość obłudna
Teatr im. Stefana Jaracza wystąpił z premierą komedii amerykańskiego dramaturga Johna Patricka, napisanej w roku 1962, pt. "Każdy kocha Opalę". Właściwie trudno określić rodzaj tego utworu. Jest to bowiem i komedia i rodzaj przypowieści, a także w utworze tym znajdujemy rysy tragiczne. Do tego wszystkiego autor nie poskąpił efektów melodramatycznych i sensacyjnych.
Powiedzmy otwarcie - sens moralny tej sztuki, jej konformizm, uwikłany w poetyckie metafory, budzi sporo wątpliwości. Rzecz wydaje się być charakterystyczna dla stosunków amerykańskich w dziedzinie twórczości artystycznej. Sentencja wygłaszana ze sceny: - "Dobroć jest śmiertelną bronią", w sytuacji zbudowanej przez autora ma bardzo dwuznaczny wydźwięk. O cóż więc chodzi?
Stara, brzydka, zdziwaczała kobieta, trudniąca się zbieraniem śmieci mieszka gdzieś na przedmieściu, w odludnej okolicy, w walącym się domu. Jest bardzo zadowolona ze swojego losu. W ogóle zdaje się wierzyć, że żyjemy na tym najlepszym ze światów. Kiedy przybywa do jej domu trójka obwiesiów i hultajów, pospolitych złodziejaszków i oszustów, przyjmuje ich z otwartym sercem. Liczne próby uśmiercenia Opali przez tę trójkę przyjmuje ona jako... próby ratowania życia. Jej dobroć kruszy sumienia złych ludzi. Nawet wówczas, kiedy dowiaduje się całej prawdy, traktuje wszystko, jako małą przykrość i uznaje, iż najważniejszą dla niej sprawą jest to, że ci ludzie w ogóle są razem z nią. Ważną rolę w tym utworze odgrywa sprawa pieniędzy. Złoczyńcy snują sieć intryg i planów morderstwa dla zdobycia pieniędzy. Pod koniec sztuki Opala pokazuje zaszyte w swoich płaszczach całe paczki dolarów i z naiwnością dziecka pyta dlaczego jej przyjaciele nie powiedzieli, że o nie im chodziło. Pieniądze nie mają znaczenia. Opala ignorując ich realność i wartość, była szczęśliwa. Pieniądz nie przynosi szczęścia - ten podtekst tyle banalny co ukrywający istotę społeczną podziału dóbr nie może budzić zaufania.
Jeszcze jeden ciekawy rys charakteru - czy też raczej filozofii życiowej głównej bohaterki. Bez przerwy opowiada o swoich przyjaciołach, którym przydarzały się w życiu jakieś nieszczęścia. O ich tragediach mówi pogodnie, niemal z radością, jakby chciała powiedzieć - patrzcie ludzie, jaki to jest ten świat. Niczemu się nie trzeba dziwić, pogodzić się z losem, po prostu żyć.
Ten abstrakcyjny obraz świata, widziany wprawdzie oczami osoby żyjącej raczej urojeniami niż rzeczywistością, afirmujący jednak i zło i dobro, obdarzający widza teatralnego złudzeniami, że konflikty między ludźmi można przezwyciężać zwykłą dobrocią, że rodzą się one tylko na gruncie subiektywnych cech charakteru poszczególnych jednostek, trzeba chyba przyjmować z dużą rezerwą. Rodzą się też wątpliwości czy teatr podjął słuszną decyzję repertuarową. Humanizm tej sztuki wydaje mi się odrobinę zwodniczy.
Może ktoś powiedzieć, że spektakl traktowany jako tzw. dreszczowiec (cech tego gatunku trudno się zresztą, wbrew sugestiom Teatru, dopatrzyć) nie powinien być traktowany aż tak serio. Wydaje się jednak, że sztuka, która obok walorów rozrywkowych zdradza wyraźne aspiracje do mówienia ze sceny pewnych prawd ogólnych tym bardziej wymaga uważnego odczytania.
Przedstawienie sztuki Johna Patricka "Każdy kocha Opalę" wy reżyserowane przez Marię Kaniewską, odznacza się solidnością i kulturą realizacji. Interesującą postać tytułowej bohaterki stworzyła Maria Kozierska, nadając dobroci tej postaci - założonej przez autora - cechy, tu i ówdzie, bezgranicznej naiwności. Z trójki "przyjaciół" najbardziej charakterystyczną postać stworzył Kazimierz Talarczyk. Barbara Wałkówna i Bohdan Wróblewski jakby mieli w pierwszej części przedstawienia pewne trudności z budowaniem charakterystyki granych przez siebie postaci, w miarę jednak rozwoju sytuacji na scenie wtopili się dobrze w klimat sztuki. Zabawnie zagrał epizodyczną rolę doktora Mieczysław Szargan. W roli policjanta wystąpił Bogumił Antczak.
Pięknie zagracone wnętrze domu Opali zaprojektował Henri Poulain. Autor scenografii trafnie wydobył atmosferę sztuki środkami plastycznymi.