Artykuły

Udany powrót Ewy Błaszczyk

"Więź" w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze Studio w Warszwie. Pisze Marzena Rutkowska w Tygodniku Ciechanowskim.

Ewa Błaszczyk nie rozpieszcza teatralnie swoich widzów. Z powodów rodzinnych oddaliła się od teatru. Aktorkę można było oglądać na estradzie i w serialach. Od grudnia zaś w Teatrze Studio w Warszawie.

Sztuka R. Munro "Więź" (oryginalny tytuł brzmi "Żelazo") porusza tak ostatnio modny temat męskiej przemocy w życiu rodzinnym. Ta sztuka napisana w 2002 r. na zamówienie festiwalu w Edynburgu jest psychologiczną wiwisekcją. Brakuje w niej może głębi dramaturgicznej czy moralnej, ale jest w niej psychologiczny żywioł.

Dwie bohaterki matka (Ewa Błaszczyk) i córka (Agnieszka Grochowska) spotykają się w więzieniu, gdzie matka odsiaduje karę za zabicie męża. Życie bydwu kobiet legio w gruzach. Obie są bardzo samotne. Obie cierpią. Pozornie między matką a córką nie ma więzi. Jednak próbują jej szukać. Czy odnajdą?

Wiele pytań stawia widzowi ten spektakl. Nie ma na nie gotowych odpowiedzi. Widz musi sam je odnaleźć.

Matka i córka chcą nawiązać tytułową więź. Na początku przyglądaj się sobie, są nieufne. Sprawdzają się. Nie wierzą sobie.

Ten kameralny dramat rozpisany został na dwa głosy. I choć w spektaklu gra dodatkowo dwójka więziennych strażników (Izabela Szela i Aleksander Bednarz), to uwaga widza skupia się na protagonistkach - matce i córce.

Dziewczyna wychowywana była przez babcię w nienawiści do matki. Trudno jest więc jej matkę zaakceptować i pokochać. Stąd pierwsze spotkania kobiet są rozdygotane. Każda z aktorek gra w trochę innej konwencji. Ale to sprzyja nasileniu emocji w spektaklu. Spotkania matki i córki to ogromny wachlarz uczuć i emocji. Obie kobiety zafundowały sobie tymi spotkaniami "życie po życiu". Matka, poznając życie córki, ucieka od więzienia - rzeczywistości. Córka szuka więzi i miłości.

Nie ma w tym spektaklu osądów i sądów. Zniwelowany do minimum został wątek kryminalny.

A wszystko po to, by wydobyć psychologię. Człowieczy wątek, dramat bólu istnienia.

Ewa Błaszczyk gra koncertowo. To ważna, licząca się rola teatralna w dorobku aktorki. I choć w pierwszych minutach spektaklu jest dużo (a może nawet trochę za dużo) spontaniczności i rozedrgania, to z minuty na minutę aktorka wycisza się, stymulując swoje emocje. Końcówka spektaklu to aktorskie mistrzostwo Ewy Błaszczyk.

Aktorka znajduje partnerkę w młodej, niezwykle zdolnej (dwa znakomite filmy "Warszawa" i "Pręgi") Agnieszce Grochowskiej. Choć dysponują różnymi środkami aktorskich emocji, uzupełniają się. Są prawdziwe i przekonywujące.

To właśnie dla aktorstwa należy ten spektakl obejrzeć. Ono właśnie, oprócz modnej problematyki, jest ogromnym atutem tego przedstawienia. Spektaklu kameralnego, trochę szarego, skromnego, ale jakże mądrego, ciepłego.

Na zdjęciu scena ze spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji