Artykuły

Warszawa. W sobotę "Orfeusz i Eurydyka" w reż. M. Trelińskiego

W Teatrze Wielkim-Operze Narodowej trwają próby przed sobotnią premierą opery "Orfeusz i Eurydyka" Christopha W. Glucka, w reżyserii Mariusza Trelińskiego.

Inscenizacja została przygotowana w koprodukcji z Teatrem Narodowym w Bratysławie, tam w grudniu 2008 roku odbyła się jej słowacka premiera [na zdjęciu].

Opera jest muzyczną interpretacją znanego mitu o Orfeuszu, który udaje się na wyprawę do Hadesu, by odzyskać ukochaną Eurydykę.

Treliński umieścił akcję opery w czasach współczesnych; współcześni są także jej bohaterowie Orfeusz i Eurydyka, która popełnia samobójstwo w ich ekskluzywnym apartamentowcu; mityczny Hades jest piekłem, które - jak mówił reżyser podczas wtorkowej konferencji prasowej - "każdy z nas nosi w sobie".

- Postanowiłem opowieść sprowadzić do czysto ludzkiego wymiaru. Dwoje ludzi wprowadza się do nowego mieszkania, nowego apartamentu, ma być cudownie, mają być szczęśliwi. Jeszcze nie są do końca rozpakowani, gdzieś leżą pudła, na sprzętach jest folia. I nagle kobieta popełnia samobójstwo - opowiadał reżyser.

- Wszystkie mity opowiadają o naszych stanach ducha" - uważa Treliński. Dlatego - jak tłumaczył - w "Orfeuszu i Eurydyce" chciał pokazać konkretny moment, w którym mit się realizuje.

- Moja opowieść jest historią o śmierci, rozstaniu i pustce, którą zostawia po sobie osoba, odchodząc od nas; o poczuciu, że po śmierci bliskiej nam osoby ciągle mamy poczucie, że ona jest obok, w naszym mieszkaniu, że istnieją niedokończone pomiędzy nami sprawy, rozmowy. Wiemy, że ta osoba odeszła - byliśmy przecież na pogrzebie, wszyscy nam współczuli, ale my się jeszcze z tą osobą nie rozstaliśmy - opowiadał reżyser.

Ta opera stała się drogowskazem w mojej pracy - przyznał Treliński, tłumacząc, że podczas kilku ostatnich lat przeżywał "moment zwątpienia w sens operowych poczynań". - Często wydawało mi się, że jest to sztuka, która zwodzi nas na manowce, że (...) widowisko brało górę nad opowieścią, nad pięknem samej sprawy, jej sedna - tłumaczył reżyser.

Treliński podkreślił, że spektakl ten stał się dla niego "wzorem jak należy reżyserować operę". - Jest bardzo ascetyczny, spokojny, minimalistyczny. Na pierwszym planie są kreacje aktorskie, wokalne, a tzw. efekty są potraktowane marginalnie - mówił Treliński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji