Artykuły

Podróż Pana Perrichon Labiche'a i Martina

Labiche jako masowy producent fars i wodewilów był dla swego czasu w jednej osobie tym, czym dla międzywojennego dwudziestolecia we Francji byli tacy dostarczyciele lekkiego repertuaru jak Sacha Guitry, Caillavet i Flers, Verneuli i inni. Oczywiście nie chodzi tu o ten sam rodzaj teatralny - różnice tkwiły w gustach literackich obu epok. Były i podobieństwa.

Za czasów drugiego cesarstwa mieszczaństwo w obawie przed "czerwonym niebezpieczeństwem" wyrzekło się swego niedawnego radykalizmu i stało się wraz z klerem i armią podporą reakcyjnych rządów Napoleona III, a nie mogąc się wyżyć w działalności politycznej, wyżywało się w zabawach, o które bardzo dbał cesarz i które miały oszałamiać, dawać zapomnienie o panującym systemie policyjnym. Ten nieustanny karnawał zabaw zakończył się wojną i klęską 1870 r. Również wojna zakończyła w roku 1939 inny etap hegemonii ciągle porastającego w pierze mieszczaństwa. W obu tych okresach nie brak było głosów "katastrofistów", przewidujących bez jakichkolwiek perspektyw na przyszłość nieuchronnie gorącą zagładę, jak również i tych, którzy w przebudowie społecznej widzieli nową przyszłość świata. Ani do jednych ani do drugich z pewnością nie należeli Labiche i wspomniani wyżej pisarze. Wszyscy oni śmiali się beztrosko z przywar i ułomności swego pokolenia i swojej warstwy, ale z ideałami tej warstwy byli ściśle związani i poza nie nie wychodzili. Dlatego utwory ich mogą być dziś pouczającym dokumentem obyczajowym czy nawet socjologicznym, ale z punktu widzenia jakichś trwałych, ponad tamtą aktualność wyrastających wartości ani nas ziębią ani grzeją.

I niewiele zostało też z ich komizmu i wesołości. Słuchając fars Labiche'a, publiczność kiedyś pękała ze śmiechu, gdy w ich postaciach widziała ludzi sobie bliskich, takich samych jak ona. Dziś patrzymy na postacie te, jak na jakieś zupełnie nam obce i nieznane marionetki, przez co ostrze dowcipu się stępia i powstaje gruby osad nudy, jeżeli się do tego nie doda jakiegoś zastrzyku nowego humoru. Taka też jest "Podróż pana Perichona". Jest w niej wprawdzie jedni dowcipny pomysł, streszczający się w tym, że znacznie przyjemniej jest uratować życie drugiemu i stać się przez to przedmiotem wdzięczności, aniżeli być samemu uratowanym i wskutek tego zobowiązanym do wdzięczności; także w zakresie zobowiązań moralnych lepiej być wierzycielem, niż dłużnikiem. Mamy też tam zawsze aktualny motyw próżności ludzkiej, ale wszystko to utopione jest w morzu spraw i efektów, które nie budzą dziś w nas absolutni żadnego zainteresowania. W sumie wychodzi z tego nuda, często z domieszka błazeństwa. Najprzykrzejsze zaś są momenty, kiedy postaci na scenie głośno się śmieją z powiedzeń i sytuacji, budzących w słuchaczu raczej ponury smutek. Cz. Szpakowicz, reżyserując "Podróż pana Perrichon", nadal jej kształt groteskowy. Zresztą może słusznie, choć na pewno najłatwiej by ją można było strawić w jakiejś przeróbce "tuwimowskiej". Postaci tej farsy - jak już wspomnieliśmy - są dla nas tak odlegle, że możemy na nie patrzeć jak na abstrakcyjne groteskowe marionetki.

Niestety opracowanie w szczegółach jak i w wykonaniu aktorów zawiódł. Do tego rodzaju fars, a zwłaszcza w tego rodzaju ujęciu trzeba aktorów o zdecydowanej sile komicznej. Tej właśnie siły komicznej brakło wykonawcom przedstawienia w Teatrze Małym. Wyszło z tego sztuczne silenie się na wesołość, na ogół bardzo smutne, czasem męczące, a czasem nawet nieznośne. Najlepiej jeszcze czuli się pp. KORNACKA i LIBNER jako państwo Perrichon. P. E. KARSKA jest bardzo miłym zjawiskiem teatralnym. Nie zawodzi dobrych nadziei, jakie rokowała już na popisie Szkoły Dramatycznej, parę miesięcy temu. Poza tym grali pp. ROSTKOWSKA, KUBALSKI, NOWICKI, SADOWY, KOSTRZYŃSKI, MORAWSKI, LUBELSKI i HLAWATY.

Dekoracje I. WITZA groteskowe, zgodnie z założeniem reżysera, i dowcipne. Bezimienny tłumacz miał rację, że nie przyznał się do przekładu, uderzającej nieudolnością i nienaturalnością. Stale i widocznie celowo używane formy w rodzaju: pan widzisz, pan pójdziesz, pan zobaczysz - były wprost drażniące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji