Erotyczny teatrzyk
W sylwestrowy wieczór można zobaczyć niebanalną komedię romantyczną. Misiunia i Misiaczek nie będą dla siebie mili
"Bliski nieznajomy" Aleksandra Ścibora-Rylskiego w reżyserii Mirosława Henke na scenie Teatru Studyjnego to spektakl zrealizowany przez wykładowców Wydziału Aktorskiego PWSFTViT w szkolnym teatrze.
Spektakl zaczyna się nagle. Wbiega kobieta, nie wiadomo dokąd. Z pasją krzyczy do leżącego w barłogu faceta, że przysłał ją lekarz. Jaki? Chyba psycholog, ponieważ po uprzątnięciu walających się butelek po brandy rozpoczyna się półtoragodzinny seans terapeutyczny. Przedziwny: w swoistej psychodramie ona (pielęgniarka? terapeutka?) i on (z wolna dowiadujemy się, że to pisarz) rozliczają życie miłosne mężczyzny. We dwoje odgrywają kolejne scenki z życia nieudanego podrywacza.
Ten niewiarygodny dialog - kameralna sztuka "Bliski nieznajomy" Aleksandra Ścibora-Rylskiego - ma sens tylko przy jednym założeniu: oglądamy małżeńską kłótnię. Ona jest "Misiunią", on - jej "Misiaczkiem". Z treści dyskusji, w której on stara się usprawiedliwiać wielokrotną niewierność, poznajemy powody, dla których Magda odeszła od Antoniego. Oczywiście, przypuszczenie potwierdza się.
Zdradzam rozwiązanie, ponieważ to nie na poły kryminalna zagadka jest najciekawsza. Mirosław Henke, reżyser spektaklu w Teatrze Studyjnym, akcentuje w rozmowie pary "erotyczny teatrzyk". Magda wcielając się w kolejne role swoich konkurentek kusi męża (Marek Niemirowski), nie będąc kusicielką. Ani razu nie pozwala spełnić się miłosnym deklaracjom. W tej roli (rolach) Julitta Sękiewicz-Kisiel niektóre kwestie podaje celująco. Swoje przeistoczenia w sferze zewnętrzności podkreśla delikatnie: ledwie zmianą uczesania, okularami. Ale nagle przed nami siedzi nie dorosła kobieta, lecz piegowata trzpiotka w kucykach.
Przedstawienie w Studyjnym ma jeszcze jedną zaletę: zaskakuje końcem, różniącym się od finałów znanych z filmowych komedii romantycznych. Jakim? Tego już nie zdradzę. Nie jestem "popsuj-zabawa".
