Kuracjusze
O życiu pisze w specjalnym felietonie dla e-teatru Michał Zadara
Agnieszka Lubomira Piotrowska była w sanatorium w Dźwirzynie. Wypoczęła. Zuzanna Ziomecka była na Cyprze z dwójką dzieci i się wymęczyła, aczkolwiek dziecku przeszła alergia. Juliusz Donajski i Ania Tychmanowicz byli w sanatorium w Sliacu. Było cudownie. I w Dźwirzynie i w Sliacu pan grał na kibordzie. W Sliacu wódkę podają w pięćdziesiątkach, a nie w czterdziestkach, jak w tej badylarskiej Polsce.
W Sliacu najbardziej ulubioną procedurą było pakowanie po szyję w plastikowe worki. Następnie rurka była wprowadzana do worka przy szyi. Przez tę rurkę do worka wpływał gaz i w towarzystwie kojącej muzyki kuracjusze spędzali następne czterdzieści minut.
W Dźwirzynie Agnieszka Lubomira Piotrowska nie korzystała ze zjawiskowych terapii, ponieważ za sanatorium płacił ZUS - co wywoływało resentyment większości kuracjuszy. Najlepszy był masaż z panem Krzysiem i panem Marcinem, którzy masowali na zmianę. O 21 zaczynał się obchód pielęgniarki. O 22 zaczynała się cisza nocna. Nadużywanie alkoholu groziło wyrzuceniem z sanatorium ze skierowaniem na leczenie.
Ja wstałem dzisiaj o piątej po czterech godzinach snu. Skończyłem tłumaczenie sztuki. Poszedłem na próbę. Próba i montaż techniczny trwały siedem godzin. Potem obejrzałem swój spektakl. Teraz piszę ten felieton, jest 23:28. Właśnie zjadłem pierwszy posiłek tego dnia, nie licząc połowy jogurtu i kawy. Też mi się podoba.