Człowiek-mit
Już za życia stał się idolem, w swoim kraju. Był świetnym aktorem, był poetą, ale kochano go za jego pieśni. Czuł się wolny, za wolnością tęsknił i miał odwagę upominać się o nią publicznie. Jego żarliwość twórcza, wyrosła a ostro kontestacyjnej postawy wobec radzieckiej rzeczywistości minionego okresu, służyła za wyraz młodzieńczego buntu i nadziei co najmniej dwu powojennym pokoleniom.
Pieśni Włodzimierza Wysockiego niechętnie były popularyzowane oficjalnymi kanałami. Nieliczne jego płyty, z wybranymi tylko utworami, rozchodziły się błyskawicznie. Dzikie nagrania magnetofonowe z recitali w klubach, akademikach i mieszkaniach prywatnych kopiowano po cichu w nieskończoność i rozpowszechniano w tzw. drugim obiegu. Jego piosenki były na ustach całej młodzieży radzieckiej. A później kiedy życiowe realia odbierały już niektórym młodzieńczy zapał i wiarę w lepsze jutro - pozostawały w ich sercach.
I oto po śmierci Wysockiego, tragicznej bo przedwczesnej, oficjalny stosunek do kontrowersyjnego dotąd pieśniarza zaczął się zmieniać. Martwy idol nie wzbudzał już takiej niechęci. Wydano kilka nowych jego płyt. a nawet pierwszy wybór poezji. Później wybuchła ,,pieriestrojka". Jego imieniem nazwano nowo odkrytą planetę, przyznano mu pośmiertnie nagrodę artystyczna za całokształt twórczości. Pamięć o Wysockim stała się przedmiotem oficjalnego kultu i kto żyw rad by teraz podłączyć się pod jego legendę.
Przedstawienie "Wysocki - ze śmiercią na ty" Stanisława
Nosowicza (scenariusz, reżyseria i scenografia) z krakowskiego Teatru Bagatela jest właśnie próbą satyrycznego spojrzenia na współczesną manipulację tą legendą. I to zarówno na tę programową, uprawianą metodami rocznic, konkursów, wycieczek i akademii, jak tę spontaniczną, prowadząca wielbicieli Wysockiego do handlu relikwiami. Spektakl jest zgrabnie skonstruowany, niekonwencjonalnie zainscenizowany w teatralny foyer, zrobiony z pasją i grany przez młodzież aktorską "Bagateli" z autentycznym zaangażowaniem. Ujmuje, wciąga i wzbudza szacunek dla swych demaskatorskich intencji.
A jednak bardzo niewiele ma nam do powiedzenia o samym Wysockim, tym "ze śmiercią na ty". Przypomina szereg znanych już, oderwanych opinii, pozostawiając widza sam na sam z jego tajemnicą.
"Robi się teraz z niego bohatera. - powiedziała o mężu Marina Vlady w wywiadzie udzielonym radzieckiej telewizji - a on nie był żadnym bohaterem. Był po prostu człowiekiem". Może właśnie dlatego tak trudno jest powiedzieć coś naprawdę nowego i ważnego o Włodzimierzu Wysockim bez dystansu do jego legendy.