Artykuły

"Sonata widm"

Nie po raz pierwszy w teatrze TV oglądamy Strindberga. Zawsze to samo - atmosfera zbrodni, okrucieństwa, w której kat i ofiara są tak samo bezwzględni i stanowią w ostatecznej konsekwencji parę oskarżonych. SONATA WIDM jest dramatem, w którym awersje Augusta Strindberga do mieszczańskiego świata szczególnie dochodzą do głosu.

Spektakl łódzkiego ośrodka TV należy zaliczyć do więcej niż udanych. Autorem powodzenia jest bez wątpienia reżyser i scenograf w jednej osobie - Jerzy Grzegorzewski, ale wysoka ocena. Nic nie uronili z tej mrocznej, dusznej i niesamowitej atmosfery, nierealnej zarazem, a jednak w znaczących momentach brutalnie prawdziwej.

Okruchy świata przeszłości są rzeczywiście odrażające. Autor jest może niesprawiedliwy w swej totalnej negacji, ale to prawo artysty do własnego odmierzania proporcji. Po kolei odziera, wszystkich ze wszystkiego. Odziera w sensie psychicznym i - jak Pułkownika - nawet w sensie fizycznym. Zwycięzcy, którym jest dyrektor Hummel, stary cynik i morderca, również nie pozwoli zatriumfować nad pokonanymi (którzy nie są od niego lepsi). Wciska mu w ręce sznur samobójcy, Nawet studenta Arkengoltza, szlachetnego skądinąd młodzieńca, włącza w krąg ponurej przeszłości swych bohaterów.

Strindberg, prekursor nowoczesnego teatru, jeden z najwybitniejszych pisarzy szwedzkich, w mistrzowski sposób (naturalnie zgodnie z prawami rządzącymi sztuką) przedstawia nie uładzoną prawdę o swoich czasach i klasie, której wilczych praw nigdy nie uznał. Dzięki temu zostawił nam jakże wymowne i przejmujące świadectwo.

Dobrze pomyślano, żeby tę nie proszoną kolację widm pokazać w pierwszym programie. Dobrze, że nasz łódzki ośrodek TV tak ambitne i trudne pozycje włącza do swojego repertuaru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji