Artykuły

Wróg w moim domu

Niecodzienna scenografia: scenę od widowni oddziela biała zasłona-siatka, ścianę naprzeciwko utworzono z luster, w których można się zobaczyć. Na środku mały czarny podest, szara wykładzina i szklane wykończenie pomieszczenia. Pierwsza zbiorowa scena: aktorzy ubrani na biało, szaro i czarno. Od pierwszego momentu spektaklu "Agnes" według Catherine Annę wkraczamy w umowny świat symboli, w którym rekwizyt, strój, światło i milczenie stają się takim samym jak słowo źródłem informacji. A nawet więcej, bo odkłamującym głos i zaprzeczającym mu.

Główną bohaterkę, Agnes, uosabiają trzy postacie: dwunastoletnia dziewczynka, podlotek i dojrzała kobieta. Dzięki technice retrospekcji śledzimy dramatyczne przeżycia córki wplątanej w związek kazirodczy z ojcem. Jolanta Teska, kreująca postać dorosłej Agnes, użycza głosu pozostałym dwóm wcieleniom. Agnes gra głównie mimiką, ruchem, gestami, jej głos rozlega się z offu. Poznajemy jej myśli obserwując milczące zachowanie. To trafny pomysł reżysera, Anny Augustynowicz. Postać nie mówi o sobie, nie wywnętrza się. Karolina Ostrożna przekonująco ujawnia wrażliwą osobowość i poważne usposobienie dziecka. W rolę podlotka ciekawie wciela się Anna Magdalska-Milczarczyk. Sztuka wyreżyserowana została w konwencji migawkowego collage'u w stylu reportażowym: oschle, bez komentarza, bez filozofowania czy psychologizowania. Dlatego zmusza do refleksji.

Ojciec szantażował córkę wyjawieniem tajemnicy matce, co - jak twierdził - wpędziłoby ją w depresję, chorobę, a nawet przyczyniłoby się do jej śmierci. Obciążenie dziecka odpowiedzialnością za czyjeś zdrowie i życie to wyjątkowa perfidia. Matka (Karina Krzywicka) też jest ofiarą tyrani w małżeństwie. Znosi ją po cichu i bez szemrania, zadowala się pozorami. Nie umie, a raczej, nie chce słuchać Agnes. Nie chce widzieć rzeczy, które wytrąciłyby ją z marazmu. Jeżeli nie domyśla się prawdy, to wskutek własnego cierpienia i doznanych krzywd. Jest osobą bezradną, pozwala, by mąż upokarzał ją, traktował na równi z przypalonym garnkiem. A jednocześnie Madeleine ma wewnętrzne przekonanie, że robi to wszystko dla dobra córek.

Nieco światła na przeszłość swego syna i uwarunkowania jego zboczenia rzuca babka Agnes (Tatiana Pawłowska): ojciec poszukuje miłości i poczucia bezpieczeństwa w ramionach swego dziecka. Mistrzowskie aktorstwo Pawła Tchórzewskiego wywołuje żywe emocje: to człowiek-potwór, uosobienie zła. Czarny ubiór (być może niezamierzony akcent demoniczności), oszczędna i nieomal ascetyczna w gestach i mimice gra zderzone zostają z zakamuflowanymi informacjami o jego przeszłości i zaborczą miłością do córki. Sprawia to, że postać ojca jawi się jako jedna z wielu nieszczęsnych istot, które, nie kochane przez najbliższych, same nie umieją kochać i zadają ból.

Twórcy spektaklu nie ulegli pokusie moralizatorstwa czy demonizowania problemu. Za pomocą prostych środków (scenografia Marka Brauna, kostiumy Zuzanny Korwin) przenoszą nas w intymny świat kata i ofiary. Zasługą aktorów i reżysera jest nie tylko sprowokowanie pytań, jak to możliwe, ale przede wszystkim nawiązanie relacji z odbiorcą, poszerzenie jego społeczno-obyczajowych doświadczeń. Sztuka, która wstrząsa, szokuje i wciąga do dyskusji, warta jest obejrzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji