Artykuły

Gra pozorów

Świat "Balkonów" Jeana Geneta to świat złudzeń. Każdy w nim chciałby być kimś innym. I jest takie miejsce, gdzie można spełnić swoje marzenia. Tym miejscem jest pewien wyjątkowy burdel. To właśnie w tym domu uciech każdy może przybrać maskę, która najlepiej będzie przylegać do jego twarzy i spełnić każde wyśnione marzenie. Tak naprawdę są to tragiczne marzenia, nie tylko przez swój perwersyjny charakter, ale przede wszystkim przez niemożliwość odnalezienia się we własnej skórze. W adaptacji "Balkonów", jakiej dokonała Agata Duda-Gracz i wystawiła z IV rokiem Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie, ta gra pozorów, w której biorą udział bohaterowie przedstawienia, jest jednak powierzchowna i sprowadza się do ładnych acz nachalnych obrazków.

A wszystko zaczyna się już w momencie wchodzenia na widownię. Publiczność atakowana jest mrugającymi światłami i wystrzałami z karabinów, co ma jej uświadomić, iż znalazła się w świecie ogarniętym rewolucją. W jej centrum znajduje się rzeczony dom rozkoszy, dom, w którym ubrany w koronkowe szaty Biskup będzie pławił się w akcie udzielania rozgrzeszenia wystylizowanej na niewinne dziewczątko prostytutce, a przebrany Sędzia doznawał erotycznych uniesień podczas sado-masochistycznego seansu. Tu także pojawi się Generał, zabawiający się z odgrywającą klacz (interesująca Joanna Drozda) dziwką. W tym domu wszystko jest możliwe, nawet wtedy, gdy wtargnie do niego wiatr rewolucji. Wówczas burdelmama może zacząć odgrywać królową i spokojnie, ku chwale swego narodu, haftować chusteczki. Karnawał trwa, gra pozorów osiągnęła kulminację.

Tylko że nie bardzo nas to wszystko obchodzi i to nie z powodu młodych, pewnie zdolnych aktorów, co reżyserki, u której tym razem forma przerosła treść. Zmieniające się jak w kalejdoskopie, utrzymane w czerwono-czarnej tonacji obrazki, przez swój nadmiar przestają zaskakiwać i robić jakiekolwiek wrażenie, tym bardziej, iż nie sprowadzają się one tylko do dolnej sceny, ale i do drugiej przestrzeni wybudowanej na podwyższeniu, na której ustawieni aktorzy komentują akcję.

Po raz kolejny Agata Duda-Gracz przedkłada stronę plastyczną przedstawienia nad wydobycie z aktorów tego co najważniejsze, tego co w nich tkwi głębiej i czym mogliby do siebie przekonać widzów. I pewnie dlatego trudno zrozumieć, co tak naprawdę reżyserka chciała nam powiedzieć tekstem Geneta. A może ona również prowadzi swoistą grę z widzem? Jeżeli tak, to niestety pozostaje ona jedynie grą pozornych efektów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji