Artykuły

Gruba kreska Prospera

Krzysztof Warlikowski po raz pierwszy wystawił "Burzę" w Staatstheater w Stuttgarcie w marcu 2000 roku. Niemiecka inscenizacja była uniwersalną przypowieścią o człowieku zdolnym stać się zarówno bogiem, jak i bestią, a rozgrywała się w scenerii synkretycznej z do­minującymi motywami orientalnymi. W stuttgarckim przedstawieniu Kalibana grała Rena­te Jett, która wcieliła się w tę postać również w warszawskiej "Burzy" powstałej na scenie Roz­maitości. Jest to jednak całkowicie odmienny spektakl, osadzony w realiach postkomunis­tycznej Polski. Odzwierciedla układ politycz­ny powstały w rezultacie obrad Okrągłego Stołu i zadekretowania "grubej kreski", mającej za­mknąć wcześniejsze konflikty czy porachun­ki, a także pokraczny charakter rodzącej się demokracji i rozchwianie norm etycznych. Warlikowski skupił się na ciążącej pomimo upływu czasu nad życiem zbiorowym w Pol­sce od roku 1989 kwestii przezwyciężania zasadniczych podziałów z przeszłości, trudności z wybaczeniem i zapomnieniem doznanych krzywd, daremnego oczekiwania na ukaranie winnych i moralne zadośćuczynienie. (Począt­kowo spektakl miał się odwoływać do pojed­nania między Polakami a Żydami po ujawnie­niu zbrodni w Jedwabnem).

Prospero (Adam Ferency) nie nosi czaro­dziejskiego płaszcza, lecz rozciągnięty sweter, gdyż jest inteligentem i działaczem opozycji przebywającym na emigracji albo ukrywającym się w podziemiu. Z kolei jego przeciwnicy, któ­rych pragnie on ukarać, to rządzący politycy z to­talitarnym rodowodem, postępujący jak mafia. Podróżują samolotem, więc ukazują się odziani w smokingi i rozparci w lotniczych fotelach. Zdradzający pretensje intelektualne Sebastian (Marek Kalita) słucha z laptopu muzyki Chopi­na. Brutalny i cyniczny Antonio (Andrzej Chy­ra), paląc cygaro, proponuje mu zgładzenie po­grążonego we śnie starszego brata Alonza (Zyg­munt Malanowicz), a tym samym przejęcie wła­dzy. Gdy Antonio demonstruje Sebastianowi, jak zabić człowieka przy pomocy metalowego dłu­gopisu, dochodzi między nimi do sprzeczki i szarpaniny. Morderstwu zapobiega usadowio­ny w jednym z foteli Ariel (Magdalena Cielec­ka) budząc Alonza. Przez cały spektakl przewi­ja się huk odrzutowych silników. Nie ma też w nim początkowej sceny tonięcia statku oraz po­staci Kapitana i Bosmana. Dopiero pod koniec spektaklu Ariel aranżuje katastrofę lotniczą. Za­miast w skrzydlatą harpię, przeobraża się w stewardesę demonstrującą obsługę kamizelki, pasów bezpieczeństwa i masek tlenowych. Prze­rażonym pasażerom samolotu, drżącym ze stra­chu i znajdującym się pod wpływem zmian ci­śnienia, usiłuje przypomnieć przez mikrofon pokładowy dokonane niegdyś zbrodnie. Lecz głos mu się załamuje i pomimo kolejnych prób nie jest w stanie wygłosić aktu oskarżenia uza­sadniającego wyrok śmierci. W pozbawionej elementów magicznych "Burzy" Warlikowskiego Ariel nosi sportowy dres albo wyzywające stro­je kobiece, perukę z lokami i jaskrawy makijaż, a więc przypomina dziewczynę z agencji towa­rzyskiej. Jego związek z Prosperem ma charak­ter erotyczny, ale przeniknięty jest desperacją. Natychmiast po odzyskaniu wolności, jeszcze przed rozwiązaniem sztuki, zmęczony długo­trwałą służbą, zbyt wrażliwy Ariel umiera. Pro­spero bierze ciało martwej dziewczyny na ręce i z czułością układa na deskach sceny.

Przedstawienie grane jest w ascetycznej dekoracji, której podstawowym elementem jest otoczony z trzech stron przez publiczność po­dest zamknięty półkolistą ścianą. Widowisko zaczyna się w ciemności. Z mroku rozświetla­nego zapałkami, a później płomieniem świe­cy, wyłania się, umieszczony na podłodze sali przed podestem, podłużny stół i siedzące przy nim postacie. Rozdrażniona Miranda (Małgo­rzata Hajewska-Krzysztofik) oskarża ojca o spowodowanie katastrofy i śmierci niewin­nych ludzi. Prospero cierpliwie usiłuje wytłu­maczyć jej motywy swego postępowania, opo­wiadając o zamachu dokonanym przez Anto­nia przy poparciu Alonza. Prospera rozumie wyłącznie Ariel, który odgaduje jego myśli i odpowiada, nim dokończy pytanie bądź po­lecenie. Spod podestu wyłania się udręczony ciężką pracą Kaliban. Z trudem mówi, kale­cząc słowa. Lubieżnie się uśmiecha, wspomi­nając nieudaną próbę zgwałcenia dziewczyny. Niczym zwierzę je posiłek prosto z miski. "Dzi­ki niewolnik", zgarbiony, ze skórą pokrytą ta­tuażami, w drelichowych spodniach jest pry­mitywnym robotnikiem nienawidzącym inte­ligentów. Stefana (Jacek Poniedziałek) i Trinkula (Stanisława Celińska) spotyka w nocnym klubie oświetlonym neonem. Wszyscy troje siedzą na barowych stołkach przy blacie bufe­tu popijając wódkę, a między nimi pojawia się ziewający z nudów Ariel. Kaliban upija się al­koholem i uzyskaną swobodą. Gotów jest po­wierzyć władzę i służyć Stefanowi, który oka­zuje się sprytnym hochsztaplerem. Kaliban oddaje hołd swemu idolowi całując jego sto­pę. Uosabia niewykształconych Polaków w wyborach prezydenckich albo parlamentarnych, glosujących na podejrzanych demagogów i za­patrzonych w tandetne widowiska telewizyj­ne. Kiedy zachwala wolność, wznosząc w górę zaciśniętą pięść, dodaje w stylu dzisiejszego slangu "super" i "okey". Namawia Stefana, aby zamordował Prospera, a zwłaszcza spalił jego książki. Stefano, przyczesując włosy grzebie­niem, uznaje, że ta propozycja jest "super". Ko­miczne zachowania pijanego motłochu stop­niowo zaczynają budzić grozę. Stefano, roz­wścieczony uwagami Ariela, przypisywanymi Trinkulowi, zaczyna go bić wykrzykując wul­garne przekleństwa. Gdy Stefano decyduje się zdobyć władzę, czerwoną szminką maluje so­bie twarz niczym wojownik z pierwotnego ple­mienia. Potem wszyscy troje tańczy roznegli­żowani przy ogłuszającej muzyce z mocnym rytmem, wprawiając się w trans. Stefano i Trinkulo nie kradną błyszczących ubrań rozwieszo­nych na sznurze przez Ariela, lecz napadają na niego i okradają z biżuterii.

Syn Alonza, Ferdynand (Redbad Klynstra), jest prostodusznym osiłkiem, często podciąga­jącym spodnie. Radzi więc sobie z zadanym jako kara przez Prospera rozrąbywaniem sie­kierą pniaków drzewa. Zachwycona nim Mi­randa jest dojrzałą panną, skrępowaną i zawsty­dzoną, uciekającą przed miłosnymi pieszczo­tami. Prospero z bólem godzi się z nieuchron­ną utratą córki i błogosławi ich związek. Warlikowski zrezygnował z barokowej maski. Za­miast antycznych bóstw Irys, Ceres i Juno, do sali wkraczają trzy starsze kobiety w ludowych strojach, aby wygłosić tradycyjne życzenia dla państwa młodych z wiejskiego wesela. Doma­gają się od nowożeńców spożycia chleba z solą, wypicia kieliszków wódki i publicznego poca­łunku, wołając: "Gorzko!" Miranda płacze ze wzruszenia, a Ferdynand obejmuje ją silnym ramieniem. W trakcie tego epizodu sala teatral­na rozświetla się i widzowie stają się uczestni­kami rytuału, który otwiera nowy okres w ży­ciu kobiety i mężczyzny.

Na koniec wszystkie postacie, z wyjątkiem Ariela, spotykają się na bankiecie. Kaliban jako kelnerka w fartuszku, a "piwniczny" Ste­fano w roli serwującego trunki, przygotowu­ją i obsługują wytworne przyjęcie. "Błazen" Trinkulo zmienił się w wokalistkę w długiej sukni i w głębi podestu śpiewa "What a Wonderful World". Wokół stołu zasiadają niedawni przeciwnicy polityczni, oprawcy i ich nie­doszła ofiara. Zostaje zawarty kompromis. Prospero oświadcza, że przebacza swym wro­gom i rezygnuje z wymierzania im kary. W za­mian Alonzo uznaje go za prawowitego wład­cę. Prospero może więc znowu rządzić pań­stwem, z którego został wygnany, lecz nie doczeka się aktu skruchy czy wyznania winy ze strony swych prześladowców. Wszyscy od­czuwają gorycz i niesmak. Upokorzony ko­niecznością układania się z pokonanym zda­wałoby się partnerem, Sebastian usiłuje prze­rwać spotkanie, gwałtownie wstaje od stołu, lecz zostaje przywołany do porządku. Apologię obłudnego porozumienia i nowego ładu wygłasza jąkający się, czyli obdarzony rysa­mi Adama Michnika, doradca Gonzalo (Lech Łotocki). Ponadto "nowy, wspaniały świat" dostrzega w zgromadzeniu Miranda, która tak jak Ferdynand jest przedstawicielką młodego pokolenia, nie znającego historii. Ferdynand początkowo boi się przyznać ojcu, że zdecy­dował się poślubić córkę Prospera i odsuwa się od niej, usiłując się ukryć. Lecz właśnie małżeństwo dzieci dawnych wrogów może przełamać długotrwały antagonizm. Tylko Antonio nie odzywa się przy stole. Kiedy po­zostaje sam na sam z bratem, którego usiło­wał zamordować, uparcie milczy, sięga drżą­cą ręką po kieliszek z szampanem, wypija go do dna i powoli się oddala. W epilogu Pro­spero zwraca się wprost do publiczności. Opuszczony przez wszystkich, bezsilny, po­grążony w rozpaczy, pozbawiony złudzeń i spodziewający się śmierci Prospero żegna widzów, prosząc ich o rozgrzeszenie.

Poetyka tej "Burzy" łącznie ze zmianą płci niektórych postaci czy wprowadzeniem do sztuki dopisanych kwestii, nie zaskakuje, bo w podobnym stylu Warlikowski modernizo­wał Shakespeare'a wystawiając "Zimową opo­wieść" w Poznaniu czy "Poskromienie złośnicy" i "Hamleta" w Warszawie. Niespodziankę sta­nowi jedynie wyraźny podtekst polityczny spektaklu. Warlikowski okazał się przenikli­wym komentatorem współczesności i podwa­żył obiegowy sąd o sobie jako reżyserze igno­rującym sprawy społeczne. Natomiast wyso­ka klasa inscenizacji i znakomita gra całego zespołu aktorskiego utwierdzają w przekona­niu, iż Rozmaitości są obecnie najwybitniej­szym polskim teatrem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji