Artykuły

Nigdy nie wiadomo kto zapuka do drzwi

Jedna z zasad prawa rzymskiego głosi: mater est semper certa, matka jest zawsze pewna. Jednak nie ma niczego pewnego na tym świecie i nawet prawda o macierzyństwie może być okryta ponurą tajemnicą. O takim właśnie przypadku opowiada kameralna sztuka Andrzeja Niedoby, której premiera otwiera tegoroczny sezon Teatru Telewizji - "Kim pani jest? " - wyreżyserowana Bogdana Toszę.

Ta dwuosobowa, psychologiczna sztuka niezwykle zyskuje dzięki świetnej obsadzie. Grają tu w duecie Mirosława Dubrawska i Krystyna Janda, które - jako matkę i córkę - pamiętają Państwo zapewne z kontrowersyjnej premiery telewizyjnej "Gorzkich łez Petry von Kant". I tym razem akcja dzieje się w Niemczech, lecz tym razem w końcu lat 80. Bohaterką jest dojrzała, samodzielna, dobrze zawodowo ustawiona kobieta, która dowiaduje się o sobie czegoś nieoczekiwanego. Wzięta dziennikarka Astrid Keller przygotowuje się właśnie do odlotu na konferencję do Rzymu, kiedy w domu zjawia się dziwny gość - starsza, elegancka pani, która przywozi pozdrowienia od cioci Elzy, rzekomo mieszkającej w Ameryce, a wedle wiedzy Astrid zabitej w nalocie bombowym na pociąg.

Dalej rozmowa toczy się jak trudny pojedynek. Dziennikarka upiera się przy pomyłce, zaś nieznajoma pani ujawnia coraz to nowe, intymne szczegóły świadczące o dokładnej znajomości jej życia. Aż do dramatycznego finału, którego zdradzać nie uchodzi.

Właściwą "bohaterką" dramatu Niedoby jest tajemnica przez duże T. Tajemnica ludzkich motywacji do takiego, a nie innego działania, do zatajania, a potem odsłaniania faktów. A także tajemnica ludzkiej niechęci do poznawania prawdy, bo przecież o ileż wygodniej i spokojniej można żyć przyjmując za prawdę jedynie wersje oficjalne. Niby nic w tym nowego, bo przecież tajemnica, rewelacja, stopniowe odsłanianie zasłon to wszak istota dramatycznego dialogu od czasów rzymskich. Jednak zawsze bierze, zawsze nieodmiennie rozbudza ciekawość widza, utożsamiającego się - chcąc nie chcąc - z bohaterami, żądnego poznania nawet najbardziej niesamowitej prawdy. Literatura o charakterze psychologicznym, o ile jest dobrze, przekonująco inscenizowana i grana - a tak jest w przypadku sztuki "Kim pani jest? " - dostarcza satysfakcji być może niewiele mającej wspólnego z intelektualnymi spekulacjami, ale bardzo wiele, choć nie wprost, z powieścią detektywistyczną czy plotką.

Człowieka najbardziej ciekawi drugi człowiek. Jego racje, motywacje, skala wartości. W "Kim pani jest? " również i o nich mowa. Co bowiem jest właściwym przeznaczeniem kobiety: małżeństwo i macierzyństwo czy postawiona naprzeciw nich kariera zawodowa? Czy uczciwiej i przyzwoiciej mieć trzech mężów, czy nie mieć żadnego? Dać się wybierać, czy być wybieraną? Wierzyć, że wszystko zawdzięcza się własnym talentom, czy pogodzić się z faktem, że ktoś łożył na naszą edukację?

Te i inne pytania stawia nam sztuka, choć oczywiście wcale na nie nie odpowiada. Niemiecki sztafaż jest czysto formalnym, warsztatowym ułatwieniem dramatopisarskim, dla psychologicznego obrazu właściwie obojętnym. Tak się może zdarzyć wszędzie i zawsze. Miejmy się na baczności. Być może wysłanniczka cioci Elzy już trzyma dłoń na dzwonku...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji