Artykuły

Mówią o mnie Kiepurek...

- Myślę, że moją wizytówką, piosenką pokazową jest "Sekretarka". To krótki epizod teatralno-muzyczny - o swojej estradowej karierze mówi JACEK WÓJCICKI.

Anna Grabowska: - Wrócił Pan z koncertów w Ameryce. Czy jest jakaś różnica w odbiorze Pana repertuaru tam, na obczyźnie?

Jacek Wójcicki: - Wróciłem ze Stanów Zjednoczonych, do których latam zawodowo od kilkunastu lat. Z różną częstotliwością. Zdarzało się, że byłem tam raz w roku i bywało, że aż sześć razy. Najczęściej zapraszany jestem do Chicago, ale też do Nowego Jorku, Los Angeles, San Diego.

Polonia amerykańska to publiczność, która oczekuje przede wszystkim profesjonalizmu, porywających postaci, potrafiących zafascynować i zabawić widza.

Nie chodzi o to, żeby się łasić do publiczności, lecz o to, aby być naturalnym, sympatycznym, nie wprowadzać sztywnej atmosfery. Polonia nie oczekuje, że będziemy im śpiewać rzewne polskie piosenki patriotyczne i powodować nimi skurcz serca.

Często wylatując na koncerty za granicę, bałem się, że mój repertuar, który jest w zasadzie międzynarodowy, może nie pasować do całości danego przedsięwzięcia artystycznego, czy też może być kurtuazyjnie grzecznie odebrany. Ale okazywało się, że idealnie wpasowywałem się w oczekiwania widzów, śpiewając utwory Jana Kiepury, Piwnicy pod Baranami i piękne pieśni, które nuci cały świat, na przykład włoskie czy francuskie. Na koncerty przychodzi nie tylko Polonia, ale też ich znajomi, amerykańscy przyjaciele. Często są oczarowani kosmopolitycznym repertuarem.

Zatem można chyba powiedzieć, że jest Pan artystą międzynarodowym.

- Przepraszam za nieskromność, ale chyba rzeczywiście można. W Chicago mam już pewną wyrobioną markę. Odczuwam oznaki popularności na ulicy, w sklepach. Zresztą populacja Polaków, którzy tam mieszkają, jest prawie milionowa. Dobrze się też czuję, występując przed publicznością, która w ogóle nie mówi po polsku, albo nie ma nic wspólnego z naszym krajem. O nich też warto pomyśleć, ponieważ są ciekawi, jacy to artyści polscy przylecieli, jaki jest język polski w brzmieniu, ale jednocześnie widzą, że mamy też w repertuarze to, co największe gwiazdy na świecie. Staram się tak dobierać repertuar, aby podczas moich koncertów każdy widz dobrze się bawił. Mam nadzieję, że mi się to udaje.

Wiem, że przychodzą na moje występy babcie, mamy i dzieci. Dziewczynki mówią: - moja babcia pana uwielbia. To bardzo sympatyczne. Śmieję się, gdy to słyszę, ponieważ brzmi to tak, jakbym już śpiewał od nie wiadomo ilu lat. To miłe, gdy taki średniolatek ma fanki wśród wiekowych, przesympatycznych pań, które odnalazły w moim repertuarze i we mnie jakiś czar legendy Kiepury, dawnej piosenki, jakiegoś retro...

Który utwór stanowi Pana wizytówkę?

- Myślę, że moją wizytówką, piosenką pokazową jest "Sekretarka". To krótki epizod teatralno-muzyczny. Dużo się w nim dzieje i w muzyce, i w ruchu. Utwór ten jest wspaniale przyjmowany również przez publiczność niepolonijną, kiedy koncertuję za granicą i to też jest dla mnie pewien miernik.

Moją ulubioną pieśnią była też "Dezyderata", często wykonywana w Piwnicy pod Baranami podająca proste prawdy, zapadające w serce i świadomość. Poza tym przede wszystkim jestem kojarzony z belcanto, Kiepurą. Znajomi mówią o mnie Kiepurek albo Pan Tenorek.

Podobno piosenka powinna być aktorską etiudą?

- Niekoniecznie. Myślę, że wykonawca powinien po prostu mieć świadomość, o czym śpiewa i stosownie do tego zachowywać się na scenie. Mógłbym przytoczyć wiele śmiesznych zachowań niektórych gwiazd muzyki pop, które chyba nie mają lustra w domu... Próbują tworzyć jakiś spektakl na bazie show, śpiewając, robią coś dziwnego ze swoim ciałem, które na przykład zachowuje się nieadekwatnie do całości... Jest to jedna z wielu rzeczy, które mnie drażnią u piosenkarzy.

Szczytem amatorstwa jest dla mnie taktowanie sobie ręką trzymającą mikrofon... Ale może na tych przykładach poprzestańmy,

Którą z postaci scenicznych Pan szanuje?

- Wielką damą i postacią, którą podziwiam, jest pani Hanka Bielicka. To osoba, która przez całe życie turlała się po kraju i świecie. Jeździła taksówkami i wozami. Ale ma zdrowy rozsądek, zdrowe podejście do wszystkiego. Nie zatraciła poczucia humoru. Występuje już tyle lat, a ciągle ma tak dużo świeżości i wigoru w sobie, że czasami jest młodsza od niektórych "dwudziestokilkuletnich starców". To mi się u niej bardzo podoba. Chciałbym się tak zestarzeć. Być żwawym, wesołym staruszkiem, a nie zgredem "mającym żyłę" na wszystkich młodych, którym się powiodło.

Zastanawia się Pan czasem, co będzie później, kiedy już się Pan zestarzeje?

- Myślę, że wszyscy artyści zastanawiają się nad tym, co będzie, kiedy skończy się kariera? Jakie będą te starsze lata, bo - przynajmniej jeśli p mnie chodzi - wcale nie mam wielkich oszczędności. Może wynika to z tego, że jak się

wchodzi w pewien etap nawet artystycznego życia, to już nie wypada na przykład jechać drugą klasą pociągu, czy mieszkać w byle jakim hotelu.

Pamiętam, że parę lat temu podjechałem średniej klasy samochodem na parking, a parkingowy powitał mnie tymi słowami: - To pan, panie Jacku? Taki artysta i takim autem? Jednak ludzie oczekują od nas, byśmy byli trochę inni, trochę ponad. Chcą, żebyśmy urzeczywistniali ich marzenia czy może wyobrażenia o nas. Mnie to jest obce. Jestem człowiekiem, który bardzo lubi bratać się z ludźmi, rozmawiać. Nienawidzę chodzić z zadartym nosem, czy stwarzać wokół siebie chłodną atmosferę niedostępności.

A wracając do pytania, to mam nadzieję, że nie będzie tak źle.

Ukończył Pan szkolę teatralną, ale chyba nieczęsto staje Pan do castingów filmowych?

- Zaraz po szkole aktorskiej związałem się z Teatrem imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie. Ten mariaż z teatrem trwał jednak krótko. Mimo iż deski teatru zawsze mnie nęciły, to jakoś tak się złożyło, że odnalazłem się w śpiewaniu. Bardzo wpisałem się w estradę, cokolwiek by o niej powiedzieć - bo bywa i przecudna, i wstrętna, czasami występuję w pięknych miejscach, pałacach, a czasami w obskurnych, zapyziałych domach kultury, z nie najlepszą organizacją, ale taka jest estrada i to też mi się zawsze bardzo podobało. Takie życie cygańskie. Nawet nie wiem, czy chciałbym wrócić do aktorstwa scenicznego czy filmowego. Zresztą myślę, że po tak długiej nieobecności w teatrze powrót mógłby być bardzo bolesny, a i chyba nie ma po co wracać na razie.

Jeżeli chodzi o film, to przeżyłem kilka przygód. Wspomnę "Ostatni dzwonek" Magdy Łazarkiewicz, który stal się filmem kultowym tamtego okresu. Pomniejsze role, choć znaczące, to: u Wajdy w "Korczaku", no i wielka przygoda z "Listą Schindlera" Spielberga.

Pana hobby to zbieranie zdjęć, widokówek z samolotami pasażerskimi i co jeszcze?

- W dzieciństwie dużo podróżowałem jako chórzysta Filharmonii Krakowskiej z "Jutrznią" i "Pasją" Krzysztofa Pendereckiego. Jeździliśmy, lataliśmy po całej Europie, i nie tylko, a wspomnę, że było to w latach, kiedy wyjazd do Bułgarii był szczytem luksusu. Widziałem wtedy Francję, Włochy, Liban, Iran -niezwykłe miejsca. Wtedy właśnie, jako małego berbecia, zafascynowało mnie lotnictwo. Klimat i zapach maszyny, która unosi tylu ludzi w powietrze, byty dla mnie czymś magicznym i porywającym. Wtedy latało się turbośmigłowymi samolotami, to był inny czar. Fascynacja ta spowodowała, że zacząłem zbierać pocztówki z samolotami, albumy i wszystko, co związane z lotnictwem cywilnym.

Kontynuuję również hobby mojego taty, który zbierał znaczki. Jestem w związku filatelistycznym. Różne ciekawe znaczki przywożę też ze świata. Jest to sentymentalne hobby.

Nie mogę nie wspomnieć o mojej najnowszej pasji. Przy okazji ostatniego pobytu w Stanach pojechałem z grupą z Chicago nurkować do Hondurasu. Tam zrobiłem patent płetwonurka. Odbytem 15 nurkowań, w tym jedno nocne i jedno z karmieniem rekinów. Płynąłem w specjalne miejsce, gdzie można je obserwować z odległości dwóch, trzech metrów. To było niesamowite przeżycie. Zresztą uwielbiam indywidualne sporty: pływanie, nurkowanie, narty. Dobrze się w nich spisuję. Chyba jestem indywidualistą, jak wszyscy spod znaku Wodnika.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji