Artykuły

MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA TAŃCA WSPÓŁCZESNEGO I FESTIWAL SZTUKI TANECZNEJ. KROK TRZECI

O spektaklach prezentowanych w ramach XVI Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Głównym bohaterem spektaklu "Swan Lake" w choreografii Idana Cohena (Izrael), którego światowa prapremiera obyła się podczas Konferencji Tańca Współczesnego nie są wcale łabędzie, nie jest nim nawet muzyka Czajkowskiego. Prym wiodą tutaj pomidory. Ale nie te smażone, zielone z pewnego amerykańskiego filmu. Nie, nasze polskie czerwone, surowe pomidory. Wykorzystywane jako jedyna forma scenografii, rekwizyty oraz jako naturalne kosmetyki do pielęgnacji ciała.

Bo właśnie dbanie o urodę, kult pięknego i młodego ciała Idan Cohen uczynił głównym tematem swojej wersji "Jeziora łabędziego". Na scenie występują zaledwie trzy tancerki, ubrane we współczesne spódnice, z pojedynczymi akcentami nawiązującymi do klasycznego baletu (jak np. kwiecisty wianek na głowie jednej z nich). Już od pojawienia się tancerek na scenie wiadomo, że spektakl Cohena skonstruowany jest w kontrze do klasycznej wersji "Jeziora". Tancerki "wypełzają" na scenę na kolanach, po czym rozpoczynają taniec łamiący wszelkie zasady baletu klasycznego. Lekkość, zwiewność czy delikatność - drodzy widzowie, zapomnijcie o takich pojęciach! Zamiast eterycznych balerin wysokie, mocno zbudowane tancerki, zamiast puent gołe stopy, zamiast eleganckiej urody baletu klasycznego intrygująca energia tańca współczesnego.

Tancerki Cohena podkreślają prawa grawitacji - ich ruchy są ciężkie, mocno osadzane w podłożu. Są lekko kanciaste (ruchy, nie tancerki), ale niezwykle dynamiczne. Spektakl cechuje także pewna rozległość działań - trzy kobiety opanowują każdy centymetr sceny (nie zajęty przez pomidory). W tej małej grupie zachodzą różne relacje - kobiety walczą o przywództwo w stadzie, każda z nich próbuje nauczyć czegoś, czy raczej wytresować w czymś swoje koleżanki, wyszydzają się wzajemnie. Jest jednak coś, co je łączy - obsesyjna dbałość o własne ciała. Kobiety z przejęciem masują, naciągają, podszczypują, ujędrniają, potrząsają najróżniejsze części swych twarzy i ciał. No i te pomidory - zjadane, wypluwane, rozsmarowywane na ciele i podłodze, gniecione pośladkami, plecami i czym tylko się da. Dlatego też proponuję zmienić tytuł przedstawienia na "Tomato Lake" - bardziej odpowiadający temu, co na scenie, a jednocześnie dość intrygujący.

Bytomska Konferencja Tańca coraz bardziej rozszerza swój repertuar o spektakle z tańcem związane dość symbolicznie. Przykładem może być spektakl "Śpiewy Eurypidesa" Stowarzyszenia Teatralnego Chorea i Tomasza Rodowicza. Tytuł przedstawienia prezentowanego w Elektrociepłowni Szombierki na szczęście okazał się zwodniczy i w przedstawieniu pojawił się taniec. Pytanie tylko - na szczęście czy niestety? Istnieje bowiem szansa, że spektakl trwałby krócej, gdyby zrezygnowano w nim z tańca.

Wizualizacje-projekcje tancerzy i publiczności wykonywane na żywo przez Pawła Passiniego, chóralne pieśni bachiczne, kilka prostych układów choreograficznych Tomasza Rodowicza - to wszystko, na co widz może liczyć w "Śpiewach Eurypidesa". Oparte na licznych powtórzeniach przedstawienie zaczyna nużyć już po kwadransie. Nie kwestionuję wkładu Chorei w przybliżanie kultury antycznej współczesnym widzom, ale prezentowanie trzech układów i kilku pieśni z muzyką na żywo to chyba odrobinę za mało jak na bytomskie święto tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji