Artykuły

Znowu porywają

"More Heart Core" w reż. Katarzyny Pawłowskiej i Macieja Adamczyka Teatru Porywacze Ciał na XIX Festiwalu Teatralnym Malta w Poznaniu. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk znowu razem na scenie! Nareszcie!

Minęło juz kilka sezonów od ich ostatniego spektaklu w duecie. Porywacze Ciał poszerzali bowiem zespół, a równocześnie ewoluowali coraz bardziej w stronę performance'u - z lepszym i gorszym skutkiem. "Doewoluowali" jednak do "More Heart Core". A to petarda, wulkan, gejzer, tornado... Dopiszcie, co tylko jeszcze chcecie - nic nie będzie przesadą.

Dwoje świetnych aktorów. Dwa mikrofony. Kilkanaście metrów pustej przestrzeni wysłanej czerwonym dywanem w Starej Drukarni. Naturalne światło. Kilkanaście absurdalnych rekwizytów. I naprawdę ostra, w dużej mierze improwizowana jazda: bezczelna, brawurowa, bez kompromisów.

Teatralni mistrzowie czytania zbiorowych emocji postindustrialnych społeczności oraz żonglowania trendami, grepsami i modami ("Vol. 7", "Technologia sukcesu", "Minimal", "Świnie", "I love you") znów trafiają w nasze czułe punkty wyjątkowo celnie i wyjątkowo boleśnie. Co się z nami dzieje? Jesteśmy wściekli! Permanentnie. Życie jest pieprzone, rachunki są pieprzone, praca jest pieprzona, reklamy, telewizja, gazety, komunikacja... Listę można ciągnąć w nieskończoność. Aktorzy posuwają się bardzo daleko w zilustrowaniu tego stanu rzeczy. I są obrzydliwie przekonujący. Potem zabierają siebie i nas na terapię. Idziemy z nimi po meandrach nazywania swoich potrzeb, pragnień, marzeń... Uczestniczymy w leczeniu depresji, odreagowywaniu stresu. Robi się - choć trudno to sobie wyobrazić - jeszcze ostrzej. Kiedy jest już nie do wytrzymania, wichura (prawdziwa a nie teatralna) otwiera gwałtownie okno... Wtedy nastrój się gwałtownie zmienia: przychodzi czas na relaksacyjną część spotkania. Najpierw jego motywem przewodnim był szakal - wściekły kundel, którego każdy z nas w sobie ma. Teraz jest pora żyrafy - zwierzęcia o największym sercu, łagodnego, pogodnego, życzliwego. Lepimy zatem wspólnie żyrafki z plasteliny i ulegamy błogiej atmosferze rozluźniających warsztatów. Gdyby to był koniec... Ale nie jest. Wygląda to wszystko zdecydowanie za słodko. A jak jest naprawdę? Przecież Państwo to wiecie. I aktorzy wiedzą. Dlatego potraktowali serca tak "hardcorowo".

Wybieram się na ten spektakl jeszcze raz. Przy całej swojej perfidnej, przewrotnej degrengoladzie działa jednak oczyszczająco. A poza tym bardzo jestem ciekawa, gdzie właściwie przebiega granica improwizacji. I co się dzieje miedzy dwojgiem performerów, kiedy nad Poznaniem nie szaleje właśnie nawałnica. Być może zobaczę zupełnie inne przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji