Artykuły

Mniej lansu, więcej sztuki na festiwalu

Międzynarodowy Festiwal Gwiazd w Międyzdrojach podsumowuje Mikołaj Radomski w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Międzynarodowy Festiwal Gwiazd rozczarował łowców autografów. Zamiast celebrytów otrzymali poważnych artystów, którzy do Międzyzdrojów przyjechali pracować. Przy pełnych widowniach

Pięciodniowa impreza zakończyła się w niedzielę. Zdania co do nowej formuły są podzielone. Turyści, którzy przyjechali do Międzyzdrojów z nadzieją spotkania aktorów często goszczących na serwisach plotkarskich, musieli obejść się smakiem. W tym roku do kurortu zaproszono zaledwie kilku z nich. Michał Milowicz, Anna Samusionek, Weronika Książkiewicz czy Agnieszka Fitkau-Perepeczko nie porwali tłumów. Co więcej, na festiwalu nie pojawili się zapowiadani wcześniej Tomasz Karolak i Weronika Rosati. Dlatego hotelowa ochrona miała znacznie mniej pracy niż w latach ubiegłych, bo tłumy nie szturmowały wejścia, a np. Edward Linde-Lubaszenko nie niepokojony spacerował zatłoczoną promenadą.

Organizatorzy tłumaczą, że taka miała być tegoroczna formuła. Zamiast celebrytów zaproszono artystów, którzy na darmowe wakacje musieli zapracować, grając koncerty lub występując w spektaklach.

Każdego dnia festiwalu na scenie przy promenadzie odbywały się bezpłatne koncerty. Największa gwiazda - Lou Bega - zgromadził kilka tysięcy widzów. Niewiele mniej osób bawiło się na koncercie Majki Jeżowskiej, Mietka Szcześniaka oraz formacji Touch And Go. Dużym zainteresowaniem cieszyły się warsztaty teatralne i spektakle dla dzieci, pokazy teatrów ulicznych z Ukrainy oraz nocne projekcje filmowe na plaży. Najjaśniejszym punktem festiwalu były spektakle na deskach Międzynarodowego Domu Kultury. Przedstawienie "Klimakterium i już" [na zdjęciu] w reż. Cezarego Domagały chciało zobaczyć tyle osób, że spektakl przy pełnej sali (sala w MDK mieści pół tysiąca widzów) mógłby zostać zagrany dwa razy. Podobnie było na "Piosenkach z teatru" Krystyny Jandy i kabarecie "Wesoło, choć goło. Głupio, ale zdrowo" w wykonaniu Andrzeja Grabowskiego i Szymona Szurmieja. Wydarzeniem był także koncert klanu Waglewskich, na którym artyści odebrali platynowe płyty za album "Męska muzyka".

Międzyzdrojski festiwal gwiazd po rozstaniu z jego pierwotnymi organizatorami nadal szuka swojej formuły. W tym roku więcej dla siebie mogli znaleźć smakosze sztuki na wysokim poziomie (i, jak widać było po frekwencji, wcale nie są w mniejszości) niż łowcy autografów, którzy z powodu brzydkiej pogody zjeżdżali do Międzyzdrojów z innych nadmorskich miejscowości. Dla nich brakowało festiwalowej atmosfery, bo koncerty rozpoczynały się dopiero pod wieczór. A dla Międzyzdrojów atmosfera jest bardzo ważna.

Festiwal kosztował miasto milion złotych. Czy się zwróci? Trudno powiedzieć. Nie wiadomo, czy tłumy na promenadzie to efekt ciekawego programu Międzynarodowego Festiwalu Gwiazd, czy pogody w kratkę.

***

Rozmowa z dyrektorem artystycznym

Mikołaj Radomski: Dlaczego zaprosiliście nieliczną reprezentację serialowych gwiazd?

Dawid Szurmiej, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Gwiazd: - Ważne jest granie w serialach, ale jest wielu artystów grających w teatrach, filmach i to są też wielkie gwiazdy. Zaprosiliśmy ich, by pokazać różne rodzaje sztuki. Nie tylko wyższej, ale także popularnej. Nie chcieliśmy serwować kultury na niskim poziomie. Festiwal nie miał być przeintelektualizowany, ale inteligentny. A z drugiej strony miał dotrzeć do ludzi i ich wciągnąć w świat kultury.

Tłumów łowców autografów przed hotelem Amber Baltic nie było.

- Część gwiazd spało w Hotelu Aurora. Zaproponowaliśmy turystom wiele imprez. Nie musieli koczować pod hotelem. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie w programie.

Taka formuła się sprawdziła?

- Myślę, że tak. Były darmowe plenerowe koncerty, które gromadziły po kilka tysięcy osób. Były teatry uliczne. Oczywiście festiwal będzie musiał się rozrastać. Zależy nam na widzach, którzy będą przyjeżdżać specjalnie z myślą o festiwalu, bo to buduje jego markę i rangę. Chcemy, by ludzie planowali przyjazd tutaj. Wtedy uda się ściągnąć więcej gwiazd. A z drugiej strony nie możemy zapomnieć o widzach, którzy przypadkiem tu trafiają, bo możemy ich zarazić festiwalem.

Ile osób bawiło się podczas festiwalu?

- Trudno policzyć. Na wszystkim była widownia. Nie uważam, że program był zbyt elitarny. Cieszymy się, że udało nam się stworzyć pięciodniową imprezę, która zainteresowała turystów. Takie poważniejsze podsumowanie z władzami miasta będziemy mogli zrobić za dwa tygodnie.

Not. mur

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji