Artykuły

"Pierwszy dzień wolności" - po latach

W styczniu 1960 r., na kilka tygodni po prapremierze w Warszawie wystawiono na scenie bydgoskiej Leona Kruczkowskiego "Pierwszy dzień wolności". Dzięki gościnnemu występowi Teatru im. Wilama Horzycy z Torunia mieliśmy - po czternastu latach - możność obejrzeć dramat ten ponownie.

Nawet dla widzów pamiętających sztukę jeszcze z premiery bydgoskiej, spektakl stanowił przeżycie artystyczne, był odbierany przez nich z zaciekawieniem. Sztuka bowiem nie zestarzała się mimo; że jej koncepcja zrodziła się jeszcze w związku z przeżyciami autora, wracającego z niewoli to oflagu, w przyfrontowym Jastrowie. "Jakkolwiek sztuka - oświadczył L. Kruczkowski w rozmowie z W. Sadkowskim po prapremierze - jest osadzona w pewnej konkretnej rzeczywistości historycznej, w końcowej fazie ostatniej wojny, to przecież problematyka jej nie zamyka się w tych ramach, nie jest to problematyka niemiecko-polska. To, że akcja rozgrywa się między Polakami i Niemcami w marcu 1945 roku, w miasteczku niemieckim, jest raczej sprawą przypadkową, bez istotnego znaczenia dla tej sprawy, o którą w sztuce chodziło, dla jej zasadniczego konfliktu". Tenże konflikt zaś rodzi się u Kruczkowskiego na tle różnych postaw, jakie ludzie zajmują w dążeniu do realizowania wolności. Problem ogólnoludzki, trudny - jak dowodzi sztuka - do w pełni zadowalającego rozwiązania!

Dla braku miejsca nie sposób tu analizować moralno-filozoficznej zawartości sztuki, utrzymanej zresztą w konwencji realistycznej, wolnej od operowania przenośniami. Chciałbym tylko zaznaczyć, że Michał ROSIŃSKI jako reżyser uwagę skupił na uogólniającej wymowie "Pierwszego dnia wolności", tekst znacznie skrócił (szczególnie w III akcie, usuwając postać Grimma), zmieniając, też nieco finał. Dzięki tym zabiegom przedstawienie zyskało dużą zwięzłość. Moim zdaniem scenograf Ryszard Strzembała niepotrzebnie wtłoczył wnętrze pokoju w jakiś kanion - ni to mur, ni to ulicę.

Gra zespołu stała na wysokim poziomie. Trudno wymienić i ocenić wszystkich wykonawców. Jednakowoż choćby nadmienić trzeba, że szczególnie Janusz KRAWCZYK (Jan), Czesław STOPKA (Michał). Władysław JEŻEWSKI (Hieronim\ i Hieronim KONIECZKA (Anzelm) jako oficerowie oraz Tadeusz TUSTACKI jako usłużny w niezwykłej sytuacji niemiecki lekarz i Barbara BARYŻEWSKA (Inga) oddali bardzo przekonywająco kreowane postacie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji