Artykuły

Hrabiny bezwstydu

Prezydentki to trzy zdziwaczałe kobiety u progu starości. Jedną porzuciła córka, druga ma syna debila, trzecia przepycha dłońmi zatkane klozety. Krzysztof Rau (założyciel słynnego teatru lalkowego Zusno 3/4, nieczęsty gość na scenach dramatycznych) przebrał je za sprzątaczki po Ostatniej Wieczerzy. Na scenie nakryty białym obrusem stół na 13 miejsc. Przewrócone butelki, zaświnione talerze. Reżyser odkrywa drugą, brudną, stronę rytuału, przy okazji nasyca sztukę polskimi realiami - w uwerturze do przedstawienia bohaterki oglądają transmisję papieskiej pielgrzymki. Toruńskie aktorki nie boją się fizycznej brzydoty, odpychającej gracji upacykowanych staruch. To nasze matki, siostry, ciotki obwieszone tanim, bazarowym złotem, w tandetnych lisich czapach i blond perukach. Ale nie ma w tym drwiny. Z kalekiego języka i spsiałych marzeń nagle wyłania się liryzm i wzniosłość jakoś tam usprawiedliwiające bzdurne życie współczesnych baronowych i hrabin bezwstydu. W finale Erna i Greta dokonują rytualnego mordu na tej trzeciej, Maryjce, która odważyła się zdemaskować pustkę ich rojeń o spóźnionym szczęściu. A potem ni stąd, ni zowąd oglądają w TV hiphopowy klip. Cóż za sarkazm! Wygląda, że tyle samo wyniosły z papieskiej homilii i z cudzej śmierci, co teraz rozumieją ze skandowanej muzycznej sieczki. Pół Polski ma podobny kłopot.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji