Znajda
Komedia ta, o zacięciu prawie farsowym, wydaje mi się specjalnie polskim rodzajem komedii.
Dwaj przez wojnę skojarzeni! "ojcowie" - lekarz i cwaniak szofer - opiekują się przygarniętą w dramatycznych warunkach powojennych sierotą, z której z czasem wyrasta dorodna panna.
W farsie francuskiej było by wiele okazji do pieprznych i dwuznacznych sytuacji. U Niewiarowicza jest tylko humor. Miły, sentymentalny humor najbardziej wesołego, mimo największych tragedii, miasta na świecie - Warszawy.
Jest to, moim zdaniem, najlepsza z komedii Niewiarowicza. Dyr. Kielanowski, dyrektor Teatru Dramatycznego im. J. Słowackiego, wybierając ten utwór, kierował się - jak autor, gdy go pisał - sercem (Roman Niewiarowicz, autor komedii, przebywa obecnie ciężko chory na płuca w Zakopanem. Potrzeba mu 80 gramów streptomycyny. A każdy gram kosztuje funta. Trzeba na tych przedstawieniach zarobić jak najprędzej 80 funtów...).
Po doskonale wypracowanych reżysersko i aktorsko "Samych swoich", jest to druga z kolei sztuka równie starannie wystawiona przez Teatr Dramatyczny.
Reżyserował Wacław Radulski. Jak zawsze, gdy ręka reżysera czuwa nad sztuką, gra aktorów jest niemal bezbłędna.
Wybija się, bardzo dobra tekstowo i wyczuta przez aktora, rola prezesa Kolityńskiego, którą gra Adolf Bożyński. Rolę tę czuje również świetnie i widownia, oklaskując Bożyńskiego niejednokrotnie przy otwartej kurtynie.
Janina Gaar w roli tytułowej dojrzewa nam w oczach z przemiłym wdziękiem.
Dwaj jej "ojcowie" - Urbanowicz i Rewkowski - stanowili parę komediową, której kontrasty - "klasowe" i indywidualne - zostały wygrane znakomicie.