Artykuły

Białystok jako Stolica Kultury. Jakiej kultury?

Odnoszę wrażenie, iż inicjatywa zgłoszenia Białegostoku do miana Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku wyszła od ludzi, którzy o mechanizmach działania kultury i o tym, co się dzieje w innych kandydujących miastach, nie za dużo wiedzą - pisze Marek Kochanowski, adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej UwB, popularyzator i animator kultury, w Gazecie Wyborczej- Białystok.

Od dłuższego czasu obserwuję zmagania paru polskich miast w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Kilka dni temu widziałem w Trójmieście barwnie pomalowane pociągi podmiejskie z informacją o kandydaturze Gdańska i o tym, iż pomysł uzyskał wsparcie Metropolii Gdańskiej.

W sierpniu dowiedziałem się, iż z inicjatywy Fundacji M.I.A.S.T.O. do grona miast pretendujących do tytułu Stolica Kultury dołączył również Białystok. Fundację M.I.A.S.T.O. znam przede wszystkim z propagowania bluesa. Nie chodzi mi o to, aby tę inicjatywę krytykować, ale o to, żeby pokazać, jak dużo jest do zrobienia na drodze uczynienia naszego miasta rozpoznawalnym punktem na kulturalnej mapie Polski.

Twórcza Łódź

Przede wszystkim nasza kandydatura jest elementarnie spóźniona, np. w porównaniu z tym, co aktualnie dzieje się w Łodzi, w której zmagania o zwycięstwo zaczęły się kilka, a tak naprawdę kilkanaście lat temu. Z mojego ostatniego pobytu w tym mieście wyjechałem obciążony kilkoma kilogramami różnego rodzaju folderów i ulotek. Największe wrażenie zrobiły na mnie małe harmonijkowe opowieści komiksowe narysowane przez Krzysztofa Ostrowskiego z grupy Cool Kids of Death. Jak wiele musi upłynąć wody w Białej, żebyśmy dojrzeli do tego, iż miasto można reklamować za pomocą bardziej twórczych narzędzi, jak choćby w formie komiksu, niż poprzez ustawiczne powtarzanie, iż mamy rozpoznawalne w całym kraju instytucje miejskie typu Galeria Arsenał, czy Białostocki Teatr Lalek. Z buńczucznym okrzykiem w tle: - Będzie jeszcze Opera!

Wypromowanie miasta wymaga współpracy wszystkich instytucji i imprez, jakie się w naszym mieście dzieją. Także współpracy między uczelniami i stowarzyszeniami. Na tych samych ulotkach reklamujących Łódź można wyczytać, iż miasto to Łódzkie Biennale Sztuki, Festiwal Kultury Chrześcijańskiej, Festiwal Mediów "Człowiek w zagrożeniu", Międzynarodowy Festiwal Komiksu, Międzynarodowy Festiwal Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Plus Camerimage, Festiwal Dialogu Czterech Kultur, Międzynarodowy Festiwal Fotografii, Explorers Festiwal, Międzynarodowy Festiwal Sztuki Ulicznej, Łódzkie Spotkania Baletowe czy Festiwal Kina Niezależnego "OFF jak gorąco". Niektóre z tych imprez odbywają się już po raz kolejny (Festiwal Komiksu po raz 20., Explorers po raz 10.), wszystkie są imprezami międzynarodowymi, rozpoznawalnymi w całej Polsce. Nie ma w Łodzi miejsca, na którym nie byłoby specjalnie przygotowanego na czas rywalizacji logo, bądź informacji o tym, iż miasto startuje w tejże rywalizacji. Z tym logo mieszkańcy oswoili się już parę lat temu, a teraz, uczestnicząc w wielu imprezach, swoją obecnością promują miasto. Ja nasze słynne trampki, koszulki i torby ze wschodzącym słońcem widziałem tylko w telewizji, a uważam się za statystycznego bywalca różnych imprez kulturalnych.

Największe atuty Białegostoku, jeśli dobrze zrozumiałem wypowiedzi prezydenta Tadeusza Arłukowicza, czyli mieszkające tu mniejszości narodowe i wielokulturowość również zostały już w Łodzi wykorzystane poprzez wspomniany festiwal Dialogu Czterech Kultur. Do tego hasła sięga również od kilku lat, zresztą całkiem słusznie, Wrocław i Lublin (pod hasłem Tygiel Kultur). Popularna, promowana w lokalnych mediach wizja wielokulturowości w Białymstoku, bardzo często przypomina regały w Cepelii, na których można sobie wszystko poustawiać i pooglądać, np. na różnego rodzaju festynach. A przecież nasza wielokulturowość to także węzeł problemów, którego rozwiązanie wymaga wieloletniej pracy: naukowej, społecznej, wolontariackiej. O tym jak wiele jest jeszcze do zrobienia w zakresie elementarnie rozumianej pracy u podstaw, niech świadczą chuligańskie incydenty w czasie kongresu esperantystów czy ataki na mieszkających w Białymstoku Czeczenów. O rasistowskich napisach na murach nawet nie wspominam.

Co oferujemy?

Idea Europejskiej Stolicy Kultury polega na tym, iż zwycięskie miasto, dzięki wsparciu finansowemu Unii Europejskiej, będzie miało szansę przez 12 miesięcy prezentować swoją tradycję i dorobek przez różnego rodzaju festiwale, konferencje i pokazy. Problem w tym, iż nie mamy w mieście ani jednej cyklicznej imprezy, dzięki której bylibyśmy w Polsce rozpoznawalni. W zasadzie to niezbyt dużo mamy, a i jak już coś mamy, to nie za bardzo wiemy, jak to szanować, o czym świadczyć może chociażby wyprowadzka części Kompanii Doomsday do Lublina. W Białymstoku nie mieszka na stałe żaden rozpoznawalny i znany w Polsce pisarz. Naukowa refleksja o Wiesławie Kazaneckim dopiero się buduje, a przecież to najwybitniejszy poeta pochodzący z naszego miasta. W Białymstoku nie ma ani jednego zespołu muzycznego, który widniałby na jakiejkolwiek liście przebojów. Nie mamy stale tu mieszkającego jednego aktora, muzyka, szeroko rozumianego twórcy, którego popularność miałaby charakter ogólnopolski. Odnoszę również wrażenie, iż specjalnej motywacji potrzebuje kultura studencka - jak słusznie zauważył Leon Tarasewicz - nie ma u nas ani jednej studenckiej galerii awangardowej, nie ma takiegoż teatru (nie wspominając o piśmie społeczno-kulturalnym), a przecież jesteśmy miastem, w którym w czasie roku akademickiego co szósty spotkany na ulicy człowiek to student.

Bardzo dużo potencjalnych inicjatyw "leży na ulicy". Musiało minąć 150 lat od narodzin Zamenhofa, aby miejskie ośrodki kultury podjęły temat i to za sprawą kilku zapaleńców, skutecznie zresztą wypierając ich potem z lokalnych mediów. I jeśli chodzi o esperanto - nie było w Białymstoku do tej pory wydarzenia, które by ściągnęło tak wielu ludzi ze świata. Warto to w przyszłości wykorzystać, ja przynajmniej w czasie kongresu miałem wrażenie, iż mieszkam w ważnym mieście.

Słowem-zaklęciem, powtarzanym w związku z naszą kandydaturą, stała się "Węglówka". Słuszna to inicjatywa, którą należy wspierać, ale odnoszę wrażenie, iż samo miejsce, położone dosyć daleko od centrum, ma spełniać bardziej funkcję promocji niesprofilowanej kultury alternatywnej, niż jakiejkolwiek cyklicznej, stałej działalności. Nie sądzę też, w przeciwieństwie do Krzysztofa Niesteruka, którego wypowiedź pojawiła się na łamach "Gazety" kilkanaście dni temu, abyśmy mogli powalczyć jak równy z równym. Niesteruk jako przykład tego, iż w naszym mieście coś się dzieje, podaje - zgoda, przepiękną - ekspozycję zdjęć Yanna Arthusa-Bertranda na Rynku Kościuszki. Problem w tym, iż ta sama ekspozycja pojawiła się już dawno w wielu miastach, ja sam widziałem ją parę lat temu w Warszawie, a wcześniej gościła w Krakowie, Zabrzu, Poznaniu. Nie za bardzo wiem, w jaki sposób może ona być związana z kulturą, którą ma pokazać w przyszłości Białystok.

Co więc mamy? Póki co to mamy dobre dekoracje, czyli piękny, wyremontowany rynek i jego okolice. Czasami zresztą dosyć specyficznie zagospodarowywane. W pobliżu byłego kina Pokój otwarto niedawno duży sklep mięsny i kolejną aptekę, a naprzeciwko najbardziej rozpoznawalnego budynku w mieście Uniwersytetu w Białymstoku, czyli byłego KC i siedziby dwóch humanistycznych wydziałów uczelni - kolejną drogerię (w sumie są teraz trzy w odległości około 200 m od budynku). I dalej nie ma jakiegokolwiek baru dla studentów. We Wrocławiu czy w Warszawie takie bary budują atmosferę miasta, są miejscami, do których się wraca i o których się pamięta.

Dyskusje o kulturze

Z publicznych wypowiedzi prezesa M.I.A.S.T.A dowiedziałem się, iż inicjatywa fundacji została sfinalizowana dokładnie w ostatnim momencie, w jakim można było to zrobić i że samo M.I.A.S.T.O ma zamiar postawić na działania długofalowe. Biorąc pod uwagę czas jaki nam pozostał, czyli rok 2011 jako termin wyboru miasta z grona kandydatów, jest to dosyć frapujące stwierdzenie. Miałem przyjemność kilka razy uczestniczyć w posiedzeniach różnych komisji opiniujących przyznawanie dotacji na działalność w sferze kultury. I tutaj pojawia się zasadnicza wątpliwość. Przystąpienie Białegostoku do rywalizacji to bowiem pozornie bardzo duża szansa na tak zwane wykazanie się, piszę pozornie, bowiem nasza kandydatura zwiększy tak naprawdę liczbę pomysłów naprędce wymyślonych i sztucznie wyhodowanych. Już teraz wśród studentów kierunków humanistycznych można zaobserwować swoisty wyścig szczurów w działalności w sferze kultury; robi się dużo, ale często szybko i na pokaz. Nie są modne projekty długoterminowe, łatwiej jest sobie wpisać do papierów np. performance, szybkie prezentacje, prowadzenie spotkań, niż zaistnieć długotrwałą, wieloletnią aktywnością. Zamiast więc wydawać pieniądze, których nigdy na kulturę nie było za dużo, na szybkie, "wzmacniające" naszą kandydaturę projekty, warto skupić się na działaniach długofalowych, takich jak chociażby wykorzystanie pasji tanecznych wielu młodych ludzi w Białymstoku, na esperanto, czy na młodej scenie teatralnej. Pomagać im, a nie doprowadzić do sytuacji, w której ich działalnością zainteresują się większe miasta, tak jak Lublin zainteresował się Kompanią Doomsday. Być może z tych trzech filarów, w czasie systematycznego działania i ich wieloletniego doskonalenia powstanie jedna, rozpoznawalna w całej Polsce, tworzona w Białymstoku impreza.

Białystok potrzebuje elementarnej edukacji związanej z kulturą i świadomości budowania czegoś od zera, a nie udowadniania sobie w kolejnych wywiadach w mediach, jacy jesteśmy wspaniali. Szkoda też, iż poza zbieraniem podpisów znanych artystów, M.I.A.S.T.O nie zdecydowało się na dyskusję wcześniej, jeszcze przed złożeniem wniosku z naszą kandydaturą. Nie mam żalu do Fundacji, nie spodobał mi się po prostu sam pomysł zgłaszania stolicy Podlasia w imieniu białostoczan, czyli także w moim imieniu, stąd krytyczny głos w mojej wypowiedzi. Decyzja o przystąpieniu do rywalizacji jest bowiem według mnie decyzją dziecka, które odkryło, że może już chodzić i od razu postanowiło wziąć udział w olimpiadzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji