Artykuły

Plusy i minusy przeglądu "Przez dotyk"

Gdy dwa lata temu, brodząc w listopadowym błocie, szłam na pierwsze przedstawienie I MPPI, myślałam, że jak wiele kulturalnych inicjatyw w "pięknym mieście Częstochowie" i ta nie będzie miała kontynuacji. Miło stwierdzić, że się myliłam - wrażenia z Trzeciego Międzynarodowego Przeglądu Przedstawień Istotnych "Przez dotyk" w Częstochowie opisuje Julia Liszewska z Nowej Siły Krytycznej.

Już po raz trzeci "przedstawienia istotne" z całej Polski (i nie tylko) zostały zaproszone do Częstochowy. Znaczy to chyba, że festiwal się przyjął. Gdy dwa lata temu, brodząc w listopadowym błocie, szłam na pierwsze przedstawienie I MPPI, myślałam, że jak wiele kulturalnych inicjatyw w "pięknym mieście Częstochowie" i ta nie będzie miała kontynuacji. Miło stwierdzić, że się myliłam. Przegląd został przeniesiony na wrzesień, ale przetrwał. I się rozwija - zarówno repertuarowo jak i organizacyjnie (imprezy towarzyszące, gazetka festiwalowa, klub festiwalowy).

W roku ubiegłym program przeglądu był umiarkowanie ciekawy, choć i wtedy można było wyłowić kilka perełek - by wspomnieć choćby "Teremin" Zelenki czy Jandę w "Ucho, gardło, nóż". W tym roku tych perełek było więcej. Ale i więcej wpadek.

Najjaśniej zabłysnęły trzy przedstawienia: kultowy już "Utwór sentymentalny na czterech aktorów" chłopaków z Montowni (reż. Piotr Cieplak), "Kieszonkowy atlas kobiet" z warszawskiego Teatru Powszechnego (reż. Waldemar Śmigasiewicz) - świetnie zagrany tekst laureatki Paszportu Polityki Sylwii Chutnik i "Amok, moja dziecinada" Teatru Nowego z Krakowa (reż. Iwo Vedral) - nowatorsko wyreżyserowany (postawienie na ironię zamiast na patos w podejściu do trudnego tematu) i fantastycznie zagrany przez bardzo młodych aktorów.

Fajnie zaistniało też na przeglądzie częstochowskie "Alibi" Łukasza Wylężałka - okazało się, że żarty Wylężałka o Amerykanach i Czechach (gdy na widowni siedzą Amerykanie i Czesi), są bardzo aktualne, śmieszne (nie tylko dla Polaków), a metafory użyte w tekście zyskują wymiar bardziej uniwersalny. I że dobre przedstawienie jest w stanie obronić się przed każdą publicznością.

Na III MPPI mieliśmy też okazję obejrzeć udaną realizację dramatu Johna Patricka Shanleya "Wątpliwość" (reż. Piotr Cieplak, premiera w 2007 roku w Teatrze Polonia), i wielokrotnie opisywanego, głośnego w całej Polsce, głównie ze względu na kontrowersyjny temat - "Żyda" Artura Pałygi w reż. Roberta Talarczyka. Województwo śląskie reprezentował Teatr Śląski z Katowic, szkoda że spektaklem "EU", promowanego tam obecnie (z przyczyn mi niewiadomych) Tomasza Mana. Ten dramatyczny gniot ulepiony przez Mana (autora i reżysera w jednym) ze stereotypów dotyczących Europy i Europejczyków, bronił się tylko dzięki niezłej grze aktorów.

Największą wpadką było zaproszenie na przegląd zaprzyjaźnionego z naszym teatrem teatrzyku studenckiego z East Baptist University z Texasu, którego aktorzy "wyrecytowali" ze sceny tekst Artura Millera "All my sons". Monotonna deklamacja tekstu, choćby i autorstwa Millera, nie mogła być ciekawa. Reżyseria w tym spektaklu nie istniała, scenografia również. Aktorzy snuli się po scenie, przysiadali na podeście i krzesełkach, przestawiali szklanki z miejsca na miejsce. I nie wynikało z tego absolutnie nic. Gra - to silenie się na psychologizm, drętwe gesty, martwe twarze. Po jakimś czasie uwaga odpływała, wyłączał się odbiór. I jeszcze te kostiumy - rodem z lat 50-tych (jak z filmu "Przeminęło z wiatrem") oraz wszystkie aktorki na wysokich obcasach (nawet matka - w podomce i na szpilkach!). Koszmar. Nie widzę sensu w zapraszaniu takiego "spektaklu" na przegląd.

Nie popisał się także Teatr im. Węgierki z Białegostoku, który przyjechał na przegląd ze swoim wielkim hitem - "Lotem nad kukułczym gniazdem" (reż. Julia Wernio). Hit okazał się kitem - próba skalkowania filmu Milosa Formana (zarówno w reżyserii jak i scenografii - wnętrze szpitala psychiatrycznego, autorstwa drugiej z tandemu sióstr Wernio - Elżbiety), okazała się całkowitym fiaskiem. Plus spartolone dwie główne role - bezbarwna Maria Pakulnis w roli siostry Ratched i McMurphy na emeryturze (Piotr Dąbrowski).

Osobne miejsce na przeglądzie stanowiły aż trzy przedstawienia wyreżyserowane przez Andre Hubnera-Ochodlo (statystycznie przeglądu) - częstochowskie "Wilki" (Osieckiej wg Singera, najnowsza premiera teatru Mickiewicza), sopocki "Szary anioł" (wznowienie Teatru Atelier, z Joanną Bogacką w roli tytułowej) i "Przełamując fale" Teatru Petra Bezruce z Ostrawy (jedyna, oprócz "All my sons", pozycja zagraniczna przeglądu). Najlepiej zrobione okazały się "Wilki", pozbawione sentymentalizmu, patosu i iście hollyłódzkich zakończeń, które reżyser zafundował pozostałym dwóm spektaklom. Historia Bess z "Przełamując fale" sama w sobie jest przejmująca i wzruszająca, nie trzeba jej było dodatkowo ulepszać, wprowadzając na koniec spektaklu ckliwą scenkę o Bess odradzającej się w biciu dzwonów. W przedstawieniu Teatru Petra Bezruce najciekawsze były sceny przewrotne, brutalno-ironiczne z udziałem zamkniętej kalwińskiej społeczności, której przewodniczy demoniczny ksiądz (Lukas Melnik). W nich widać reżyserską rękę Ochodlo. Reszta - to próba mierzenia się z filmem von Triera, tylko miejscami udana (przede wszystkim dzięki odtwórczyni głównej roli - Sylvie Krupanskiej).

Natomiast grająca Marlenę Dietrich (w spektaklu "Szary anioł") Bogacka była tak niewiarygodna w swojej roli, że cały spektakl okazał się niewiarygodny. I jakby niedopracowany (a może już zgrany, przecież to wznowienie). Trochę świeżości wniósł do niego grający lokaja Marleny - Bartek Kopeć, który stworzył postać pełnokrwistą, taką, której się wierzy i której jest się w stanie współczuć. Bo Bogackiej się nie wierzy - jest zbyt pewna siebie na łożu śmierci, nie ma w niej odrobiny bezbronności, słabości, pokory. Żadnej szczeliny w tym morzu pustki. Nieporozumieniem były też, nic nie wnoszące do spektaklu, senne projekcje, dodane przez Andre Ochodlo do dramatu Moritza Rinke.

Novum na przeglądzie były pospektaklowe dyskusje w twórcami. I dobrze, że coś w rodzaju "klubu festiwalowego" powstało, bo na tym polega siła i sens festiwali, czy przeglądów teatralnych. Nie tylko na pokazywaniu przedstawień, ale i na wymianie myśli, rozmowach, spotkaniach po tzw. części artystycznej.

Dodatkiem do przeglądu były happeningi urządzane w Alejach Najświętszej Marii Panny (centrum miasta). Choć nie zawsze udane, wprowadzały jakieś ożywienie w drętwy klimat częstochowskich alei, gdzie rzadko coś się dzieje (nie licząc sierpniowych pielgrzymek i odpustu z okazji Dni Częstochowy). Najbardziej udana była akcja zatytułowana przez organizatorów "Śniadanie". Niedaleko ławeczki, na której przysiadła słynna częstochowska poetka - Halina Poświatowska (z brązu) ustawiono stół, przy którym mogli biesiadować przypadkowi przechodnie. Biesiadować, wymieniać poglądy, popijając herbatkę (i chrupiąc ciastka) oderwać się od codzienności, od pośpiechu szarego dnia. Fajny pomysł i rewolucyjny, jak na Częstochowę. O dziwo, ludzie chętnie przysiadali się do stołu, wymieniali po kilka zdań z współbiesiadnikami. To duże osiągnięcie happenerów. W Częstochowie ciężko jest wyprowadzić sztukę na ulicę i uzyskać jakiś odzew. W tym przypadku się udało. Mieliśmy też świetną gazetkę festiwalową - urozmaiconą, z dobrymi recenzjami, wywiadami, ankietami. To tez nowość III MPPI, świadcząca o tym, że przegląd się rozwija, dojrzewa.

Każda edycja przeglądu oprócz formuły "Przez dotyk" jest opatrzona przez pomysłodawców hasłem przewodnim - w tym roku brzmiało ono: "inni". Nie pasowało. Ja bym dała hasło "stosunki damsko-męskie", albo dodała "inni: dwie płcie - dwa światy". Bo większość spektakli o tym była. O relacjach między kobietą a mężczyzną. O miłości. Tworzącej, niszczącej, toksycznej, pełnej poświęceń, egoistycznej, pięknej i strasznej. Liczę na równie mocny "dotyk" za rok.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji