Gdynia. "Tramwaj zwany pożądaniem" wg Kruszczyńskiego
- Nie chodzi tylko o pożądanie i seks. Raczej o pragnienie bycia sobą i zrozumienie własnej natury - mówi o swoim spektaklu Piotr Kruszczyński, reżyser "Tramwaju zwanego pożądaniem" Tennessee Williamsa.
Piątkowa premiera w Teatrze Miejskim im. W. Gombrowicza nie tylko inauguruje nowy sezon artystyczny tej sceny, ale także obchody jej 50-lecia. (...)
"Tramwaj zwany pożądaniem" to historia wielkiej namiętności i brawurowego upadku (...) Historia Stelli i Stanleya, w którą wkracza siostra bohaterki - Blanche, nieprzewidywalna, balansująca na styku kultury i natury, za sprawą której miłość, namiętność i codzienność nabierają nowych kształtów.
- Tekst Williamsa opowiada o przewartościowaniu odnoszącym się także do naszych czasów. Zadaje pytanie, jakie znaczenie mają role społeczne, które wypełniamy, jakie zaś nasza osobowość i prawdziwa natura? Jesteśmy przecież świadkami przewartościowania ról kobiety i mężczyzny - opowiada reżyser. - Kryzys obyczajowy powojennych lat w Stanach teraz u nas odbija się czkawką. Konsumpcjonizm, zachwianie więzi międzyludzkich, ról matki i ojca, tradycyjne relacje małżeńskie nie są już trendy.
Klucz do interpretacji tekstu Williamsa Kruszczyński wywodzi z oryginalnego brzmienia tytułu ("Streetcar named desire"). - "Desire" oznacza nie tylko pożądanie. Także pragnienie, na przykład znalezienia swojej prawdziwej natury - tłumaczy reżyser. Swój spektakl kieruje głównie do kobiet. - Chcemy trafić w ich dylemat. Zapytać: czym dziś jest emancypacja, czym feminizm. Na ile udaje się łączyć wypełnianie ról społecznych z dążeniem do osobistego spełnienia.
W roli Blanche zobaczymy Beatę Buczek-Żarnecką, jako jej siostra Stella wystąpi Katarzyna Bieniek. Stanleya zagra gościnnie Jarosław Sacharski, absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie.
Całość w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto