Artykuły

Dialog-Wrocław: poza rozumem

"Opus nr 7" w reż. Dmitrija Krymowa, prezentacja Szkoły Sztuki Dramatycznej - Laboratorium Dmitrija Krymowa w ramach festiwalu Dialog-Wrocław. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Oryginalny i poruszający jest "Opus nr 7" Dmitrija Krymowa. Rosyjski wizjoner stworzył dwie niezależne od siebie odrealnione opowieści.

"Genealogia" - pierwsza część spektaklu - poświęcona jest traumie Holocaustu. To bardziej impresja niż narracyjna opowieść rozgrywająca się na tle długiej, białej ściany. Aktorzy-muzycy to postaci o bliżej nieokreślonej tożsamości, są bardziej wykonawcami reżyserskiej wizji niż uczestnikami realistycznych sytuacji scenicznych (...) .

Obrazy, jakie tworzy na scenie przy pomocy aktorów, fotografii, symbolicznych rekwizytów, działań plastycznych i muzyki, dalekie są od martyrologii, jakichkolwiek prób oceny czy analizy sytuacji Żydów. Siłę rażenia tej części dają pieśni nawiązujące do żydowskiego folkloru, skrawki opowieści z ich życia codziennego, drobne szczegóły nawiązujące do kultury narodu wybranego. To raczej tęskna, poetycka opowieść o świecie, którego już nie ma, niż rozliczenie z przeszłością.

Po przerwie reżyser przenosi nas do zniszczonej szkolnej sali gimnastycznej, w której występ Dymitra Szostakowicza ogląda olbrzymia kukła baba w futrzanym kołnierzu, o wściekle czerwonych paznokciach i cielęcym spojrzeniem. To oczywiście symbol partii komunistycznej. Szostakowicz - mimo że żyje w pozornej przyjaźni z partią, ze wszelkich sił próbuje jej umknąć. Chowa się w drewnianej konstrukcji przypominającej fortepian, pręży się i wygina przy "instrumencie", wykonuje na nim akrobacje. Partyjni działacze przekłuwają jego serce karykaturalnie wielkim orderem, oni wraz z matką partią strzelają do niego z pistoletu. Na scenie pojawiają się także metalowe fortepiany, które zderzają się ze sobą, skrzypiąc okrutnie, wcześniejszy, drewniany instrument Szostakowicza, wjechał za kulisy, stojąc w płomieniach. W tej części także słyszymy z głośników głos kompozytora, który przemawia do partyjnych kolegów, plotąc propagandowe komunały.

Tym razem Krymow w zabawnej formie opowiada o wewnętrznym zniewoleniu artysty (...)

Choć obie części "Opusu..." nie są połączone oczywistą klamrą, spektakl magnetyzuje formą. Widz, zafascynowany przenikaniem przez kolejne warstwy obrazów, odszukuje coraz to nowsze sensy. Nie chodzi o rozumowe pojęcie, ale o zmysłowe wejście w rzeczywistość Krymowa i jego genialnie zmieniających wcielenia, aktorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji