Poznań. Tenor Potkowski uniewinniony
Wyrok uniewinniający Tomasza Potkowskiego zapadł sześć lat po wybuchu pedofilskiej afery. Bez kamer i fleszy aparatów.
Latem 2003 r. poznaniacy żyli aresztowaniem Wojciecha Kroloppa, dyrektora chóru Polskie Słowiki, który wykorzystywał seksualnie kilkunastoletnich chłopców. To wtedy jeden z chórzystów oskarżył Potkowskiego o molestowanie. Prokuraturze to wystarczyło. 30-letni tenor trafił na 102 dni do aresztu. A potem na ławę oskarżonych.
- Media podgrzewały atmosferę, a prokuratura potrzebowała sukcesu. Chciała udowodnić tezę, że w chórze działała pedofilska siatka, więc liczył się każdy podejrzany. Moich wyjaśnień nikt wtedy nie słuchał - wspomina dzisiaj Potkowski.
Na ławie oskarżonych prokuratura chciała posadzić go razem z Wojciechem Kroloppem, muzykiem Rafałem P. i bibliotekarzem szkoły chóralnej Wiesławem M. Sąd jednak wyłączył jego sprawę do osobnego procesu, bo jako jedyny z oskarżonych nie przyznawał się do winy. Wkrótce Krolopp dostał sześć lat więzienia, Rafał P. - cztery, a Wiesław M. - trzy i pół.
Potkowski też został skazany - na więzienie w zawieszeniu - ale sąd okręgowy uchylił ten wyrok i kazał raz jeszcze przeprowadzić proces. Główny zarzut - sąd oparł się jedynie na wersji prokuratury.
A że była to wersja krucha, pokazał drugi proces. Trwał aż trzy i pół roku. Sąd przesłuchał kilkudziesięciu świadków. Żaden z chórzystów nie potwierdził pedofilskich skłonności tenora. Potkowski w ich relacjach był za to przyjacielski i opiekuńczy. Reagował, gdy dorośli zbyt długo przesiadywali w pokojach młodych chórzystów i robili im zdjęcia. Zeznawali też jego koledzy z liceum - że Potkowski zawsze interesował się dziewczynami, a do homoseksualizmu miał "kawalarskie podejście".
Prokuratura opierała się tymczasem na zeznaniach jednego chórzysty. Chłopak twierdził, że Potkowski molestował go w latach 1994-1996. Sam miał wtedy 11 lat, Potkowski - 21.
Tenor miał wykorzystywać chórzystę podczas zagranicznych wyjazdów do Belgii i Niemiec. Tam mieli mieszkać sami w dwuosobowych pokojach. Sąd jednak znalazł w zeznaniach chórzysty wiele sprzeczności i zarzucił mu, że nie potrafi podać żadnych szczegółów, choć takie traumatyczne wydarzenie powinno zapaść mu w pamięć.
Nie potwierdziło się nawet to, że w pokoju razem z Potkowskim mieszkali sami.
W czerwcu zapadł wyrok - poznański sąd oczyścił Potkowskiego ze wszystkich zarzutów. Teraz sąd okręgowy oddalił apelację prokuratury i tenor już prawomocnie jest niewinny.
(...)
Potkowski zapowiada, że teraz w cywilnym procesie będzie domagał się odszkodowania za niesłuszne aresztowanie: - Ale nic nie naprawi tego, co się stało.
Prokuratura nie odpowiedziała na naszą prośbę o komentarz.
Cały artykuł w Gazecie Wyborczej Poznań