Artykuły

Uwagi po WST

XXIX Warszawskie Spotkania Teatralne. Pisze Wojciech Majcherek w Teatrze.

W podsumowaniu ostatniej edycji Warszawskich Spotkań Teatralnych nie chciałbym recenzować zaproszonych spektakli, bo przecież większość z nich była już na łamach "Teatru" omówiona. Jeśli zabieram głos, to tylko z chęci podzielenia się uwagami bardziej ogólnej natury, które być może w myśleniu o festiwalu się przydadzą.

Siłą Warszawskich Spotkań Teatralnych jest tradycja i przyzwyczajenie w gruncie rzeczy środowiskowe, że oto raz w roku w stolicy można zobaczyć najlepsze krajowe przedstawienia. Chociaż Bogiem a prawdą po latach kryzysu i upadku WST wskrzeszone zostały w rzeczywistości zupełnie innej niż czasy największych tryumfów imprezy. Przecież festiwali teatralnych w Polce jest dzisiaj bez liku i wciąż powstają nowe. Konkurencja jest silna, bo niektóre z nich mają naprawdę spore ambicje. Dlaczego akurat Warszawskie Spotkania Teatralne miałyby uzurpować sobie prawo do szczególnej roli?

Jeżeli przyjąć, że WST są swego rodzaju showcase polskiego teatru również dla obserwatorów zagranicznych, to chyba z większym powodzeniem funkcji tej podjął się Bartosz Szydłowski organizując Festiwal Boska Komedia w Krakowie. Podczas pierwszej edycji imprezy w grudniu ubiegłego roku znalazły się w programie głośne przedstawienia, a co więcej, oceniało je wieloosobowe, międzynarodowe jury i do tego grono zagranicznych kuratorów, którzy niemal na pniu kupowali nasze produkty. Podczas majowej edycji WST również zorganizowano showcase, na który zaproszono znawców z zewnątrz. Tyle że pokazano im głównie nowe warszawskie premiery Warlikowskiego, Jarzyny, Miśkiewicza.

WST w moim odczuciu stoją w rozkroku między ideą festiwalu, który chciałby być odpowiednikiem berlińskiego Theater-treffen (renomowany przegląd najlepszych

przedstawień obszaru niemieckojęzycznego), a autorskim festiwalem szefa Instytutu Teatralnego, Macieja Nowaka. I trzeba się na coś zdecydować. Albo rzeczywiście Warszawa ma najważniejszy polski festiwal teatralny, który zbiera najciekawsze spektakle sezonu, ale wybierane nie podług prywatnego gustu i światopoglądu (za Berlińskimi Spotkaniami Teatralnymi, o ile wiem, stoi grupa selekcjonerów), albo niech Nowak bierze na siebie całą odpowiedzialność za program, układa go po swojemu - lecz wtedy nie czarujemy, że WST to coś absolutnie ekstrawyjątkowego.

Odnoszę wrażenie, że tegoroczny program festiwalu, skądinąd bogaty, był owocem kompromisów. Z jednej strony sprowadzono spektakle, które powinny być pokazane w Warszawie, na przykład "Factory 2" Krystiana Lupy czy "Sprawę Dantona" Jana Klaty. Z drugiej zaś strony wyczuwało się w doborze przedstawień próbę snucia wątku społeczno-politycznego, który można by streścić w haśle: teatr a kryzys kapitalizmu. Tylko tak mogę sobie wytłumaczyć prezentację "Franka V" z Teatru Słowackiego, a nie "Rozmów poufnych " w reżyserii Iwony Kempy, o wiele lepszej premiery tej samej sceny. Patronat ideowy "Krytyki Politycznej" nad festiwalem był wyraźny.

Mogę oczywiście zgłosić pretensje o obecność jednych spektakli, a nieobecność innych, lecz byłby to nierozstrzygalny spór gustów. Myślę, że niedźwiedzią przysługę zrobiono aktorom Teatru im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze, zapraszając "Trzy siostry" w reżyserii Krzysztofa Minkowskiego. Jeżeli to przedstawienie miało wywołać w Warszawie żal nad utraconą dyrekcją Wojtka Klemma, to skutek był chyba odwrotny (sądzę, że inne byłyby reakcje, gdyby pokazano którąś z jeleniogórskich prac Natalii Korczakowskiej). Mogę pochwalić Nowaka za zorganizowanie przeglądu spektakli Białostockiego Teatru Lalek, bo BTL na tę promocję zasłużył. Ale i tu pojawia się pytanie: czy inne teatry lalkowe w przyszłości będą się mogły cieszyć podobnym wyróżnieniem? A co z teatrami tańca? Co z alternatywą? Pytanie jest właściwie bardziej zasadnicze: czy WST mają obejmować najrozmaitsze gatunki teatralne, czy koncentrować się na propozycjach instytucjonalnych teatrów dramatycznych? Wprowadziłbym jeszcze racjonalizatorską poprawkę i zrezygnował ze sztywnego trzymania się zasady, że zapraszamy tylko spektakle, które nie gościły w Warszawie. Gdyby "Factory 2" zostało wcześniej ściągnięte, na przykład na jakiś gościnny pokaz w Teatrze Dramatycznym, to ze Spotkań byłoby skreślone?

Po dwóch edycjach wznowionych WST widać, że tak jak nie wiadomo, jakie jest miejsce festiwalu w kalendarzu (w ubiegłym roku odbył się marcu), tak niejasna jest również jego perspektywa. Czy nadal będziemy mieli pozory obiektywizmu imprezy z piękną tradycją, czy podszywającą się pod nią rewię mody wielkiego kreatora?

I na koniec uwaga zupełnie osobna. Im więcej mamy festiwali (również w Warszawie), tym bardziej tęsknię za dawną działalnością Teatru Małego pod kierunkiem Pawła Konica. Jego idea Domu Sztuki, prezentującego na co dzień, bez festiwalowego zadęcia, różne przejawy życia teatralnego (i nie tylko teatralnego), została zabita już parę lat temu, lecz wciąż pozostaje inspirująca. Tęsknota jest tym większa, że oto Teatr Mały znika zupełnie z mapy teatralnej Warszawy. Miasto funduje w stolicy kilka dużych festiwali. Ile one pochłaniają pieniędzy? Z pewnością dałoby się z nich wydzielić budżet sceny, która mogłaby pełnić funkcję Teatru Małego z lat dziewięćdziesiątych. Pieniądze może by się znalazły, również nowe miejsce, ale czy ktoś zdołałby zastąpić Pawła Konica - mądrego człowieka teatru?

Wojciech Majcherek - krytyk teatralny, wieloletni redaktor i sekretarz miesięcznika "Teatr"; obecnie redaktor TVP Kultura.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji