Artykuły

F.Z.K. obejrzał

autoportret z listów pt. TA GABRIELA... (Teatr Mały)

Nie jest to sztuka o Zapolskiej, lecz opowieść Ireny Eichlerówny o zwyczajach panujących w dawnym teatrze. Fatalnie tam się działo. Włos jeży się na głowie, gdy dowiadujemy się, iż o obsadzaniu ról decydowały plecy i chody. Robi nam się nieswojo, kiedy słyszymy o dyrekcjach, gdzie (hańba!) najzdolniejsze były zawsze aktualne panie dyrektorowe, repertuar zaś dobierano pod kątem ich zainteresowań. Wpadamy w pomieszanie na wieść, że pieniła się szmira: Otello kichał w scenie duszenia Des-demony, sala odpowiadała mu gromkim "na zdrowie"... Przedstawienie w Teatrze Małym dźwięczy więc nutą zdecydowanie optymistyczną. Nawet skrajny malkontent odczuwa ulgę, iż dzisiaj podobne sytuacje są niemożliwe. Poprawiła się także dola dramaturgów. Zapolska szturmowała teatry i zarzucała stertami rękopisów dyrektorskie biurka, rządcy scen mówili: nie! A dziś- proszę. Pani Tamara Karren zadebiutowała w okolicy domów Centrum. Tą śmiałą decyzją dyr. Hanuszkiewicz dowiódł, że trzyma wszystkie ręce na pulsie rodzimej twórczości i dba o systematyczny dopływ młodych talentów. Znad Wisły i Tamizy. Eksperyment dyr. Hanuszkiewicza zyskał uznanie publiczności. "Ta Gabriela" przyciąga tłumy, co przypisać należy randze aktorskiej spektaklu. Eichlerównie partneruje Andrzej Łapicki i jego marynarki. Łapicki, oprócz częstych zmian marynarek, podjął się dodatkowo reżyserii utworu. Scenografię opracowała Xymena Zaniewska. Tym razem p. X nie ma za co przepraszać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji