Artykuły

"Hamlet" w Narodowym: Jeśli to obłęd, to jest w nim metoda!

KLASYCY robią karierę. Jeszcze do niedawna bywały mody na Niemena, na Łazukę, na kryminały Simenona, na happeningi - dziś, już się w żadnym przyzwoitym towarzystwie o takich sprawach nie mówi. Dzisiaj, coś co nowsze od "Ulissesa" (rok wydania: 1922), w ogóle się nie liczy. Na "Ulissesa" jest już zresztą snobizm przewrotny - przeciwnie, niż jeszcze przed kwartałem, wstyd się przyznawać, jeśli się go przypadkiem czytało. Prawdziwy fason polega teraz na tym, aby z miną całkowicie obojętną swierdzać jak gdyby nigdy nic: "Ulisses"? Pierwsze słyszę...

Modni są klasycy. Aktualnie, w warszawskich teatrach idzie 11 polskich i 11 obcych sztuk współczesnych, co nie przeszkadza temu, iż tematem rozmów bywa tylko "Hamlet". "Hamlet" Szekspira, Hauszkiewicza, Olbrychskiego i Kołodzieja. Spektakl o jakim napisano już moc krytyk, felietonów i rozpraw, na ogół entuzjastycznych, rzadziej - po prostu tylko pozytywnych.

W "Kurierze", który ukazuje się w pięć tygodni po premierze można już tylko przypomnieć, względnie podsumować to, co w "Hamlecie" w Teatrze Narodowym najbardziej zachwyca lub najbardziej szokuje, a co oczywiście podkreślano już niezliczoną ilość razy. Zatem:

O wierność tekstowi Szekspira (tego jednak, nie należy traktować zbyt dosłownie, zmieniono tutaj parę rzeczy, zmieniono, choćby i Królowa ginie nieco inaczej niż w oryginale, po prostu od draśnięcia szpadą);

O nowoczesność przekładu Jerzego S. Sito (nie twierdzi już Poloniusz, że "w tym szaleństwie jest metoda"lecz mówi ostrożniej: "Jeśli to obłęd, to jest w nim metoda");

O młodzieńczość Hamleta i związane z tym odmłodzenie wszystkich osób tragedii - żyjących i nieżyjących (w tekście Szekspira, Hamlet ma lat 30, w spolszczeniu Sito - lat 25, w interpretacji Olbrychskiego - lat najwyżej 20);

O scenografię Mariana Kołodzieja (zakutą w żelazo, sugerującą, że istotnie "Dania to więzienie")...

Gdy wchodzi się na salę, widownię oddziela od sceny kurtyna przeciwpożarowa, z ciężkiej, falistej, pordzewiałej blachy. Gdy przygasają światła, przed kurtyną pojawia się Horacy. Wali otwartą dłonią w wycięte w żelazie drzwi, czyniąc hałas większy niż pięć wielkich gongów. Zza kurtyny pada: "Podaj hasło" i... tak zaczyna się "Hamlet". Scena jest pusta, zamknięta z trzech stron takimi samymi ścianami z falistej, rdzawej blachy; jej wielkie płaszczyzny przesuwają się przy zmianie scenerii ze zgrzytem i łoskotem; raz tylko - przed rozmową Hamleta z matką, z zapadni wynurza się nakryte futrami łoże; raz tylko - do sceny na cmentarzu, z zapadni wysuwa się płyta grobowca...

I jeszcze krużganki. Stanowi je zwykły, tyle, że opuszczony niżej pomost teatralny z reflektorami, skierowanymi tak, by światło padało niesamowicie. Sceneria jest więc dziwna, ludzie za to - najzwyklejsi! Duch Ojca jest wysmukłym mężczyzną w wieku Hanuszkiewicza (i z jego urodą), a w wyobraźni Hamleta porusza się tak zwyczajnie, naturalnie, jak gdyby nie on, lecz jego śmierć była czystą imaginacją. Poloniusz - tęga głowa, jest w wieku Dmochowskiego; o brodzie i długich, pętających się wokół stóp szatach, nie ma - rzecz jasna - mowy. Fatalnie tylko (dla niego), że podsłuchując przez żelazne drzwi rozmowę Hamleta z Gertrudą, musi je nieco uchylić, i w tę właśnie szparkę Hamlet dźgnął rapierem.

Hamlet - Olbrychski. Narzucający spektaklowi swoją koncepcję, swoją osobowość. Wiadomo, że jego Hamlet nie jest myślicielem, bo - o 20-letniego myśliciela w ogóle niełatwo, a poza tym - Hamlet Olbrychskiego, to Hamlet czynu. Porywczy, sprawny, tam gdzie trzeba walczyć, gubiący się natomiast tam, gdzie trzeba potężniej ruszyć głową.

Czyli - cała Warszawa dyskutuje. Właśnie dlatego, iż nie wiadomo dokładnie, czy uznać tego "Hamleta" za spektakl tradycyjny (bo jednak nie słychać w nim puzonu Kurylewicza, ani nikt "Być albo nie być" nie śpiewa), czy też za porwanie się na tradycje?... Na to pytanie, każdy musi sam sobie odpowiedzieć. Stwierdzić na ile wizja Hanuszkiewicza i Olbrychskiego zgadza się z naszym własnym odczytaniem "Hamleta". Czy przekonuje, czy prowokuje do sprzeciwów...

"Hamlet" zresztą zszedł teraz z afisza, prawdopodobnie w związku z filmowymi zajęciami Olbrychskiego (projekcja "Krajobrazu po bitwie" na festiwalu w Cannes). Co więc robić w stolicy?

(...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji