Artykuły

Odejście Niesczastliwcewa

Niesczastliwcew jest wędrownym aktorem, w nędzy i poniewierce przemierzającym Rosję z południa na północ i z północy na południe w poszukiwaniu pracy i sztuki. Kiedy przychodzi mu fantazja odwiedzenia niewidzianej od piętnastu lat bliskiej krewnej - bogatej dziedziczki Gurmyskiej, zjawia się niespodziewanie w jej zagubionej wśród lasów rezydencji. Czcigodna matrona finalizuje właśnie któryś tam z kolei romans z gołowąsem; jest nim tym razem "młody człowiek, który przerwał studia gimnazjalne" Bułanow. Oprócz tego przemyśliwa jakby bez zbytecznych wydatków pozbyć się swojej wychowanicy, krewniaczki - sieroty Aksjuszy, która przestała już być potrzebna jako parawan przygód miłosnych, a wyrosła na niebezpieczną rywalkę. Wszystko to oczywiście musi być załatwione bez szkody dla oficjalnego szacunku, jakiego w środowisku ziemiańskim zażywa właścicielka grubej fortuny. I właśnie wizyta Niesczastliwcewa rozplątuje wszystkie węzły losów Gurmyskiej. Może bez wstydu wydziedziczyć jedynego spadkobiercę, skoro jest nim tylko biedny aktor - i wyjść spokojnie za swojego smarkacza. Do tego gość - po uratowaniu od samobójczej śmierci zaszczutej przez ciotkę Aksjuszy - obdarza ją posagiem, umożliwiając poślubienie kochanego człowieka. Niesczastliwcew oddaje pokrzywdzonej dziewczynie wszystkie pieniądze, które niespodziewanie wpadły mu do kieszeni i stanowiły jego cały majątek. W trakcie wydarzeń "pieszy wędrowiec" przejrzał nicość moralną świata posiadaczy, rzuca w twarz ziemiańskiemu towarzystwu rewolucyjny schillerowski monolog ze "Zbójców" i odchodzi wsparty na ramieniu przyjaciela, komika Sczastliwcewa.

Cóż to za postać literacka! Cóż to za rola aktora! Niesczastliwcew - bohater komedii Ostrowskiego "Las" - jest łączeniem Don Kichota i prowincjonalnego histriona, śmieszny zarazem i wzruszający, wyrzutek feudalnego świata, ale równocześnie jego sędzia.

Jakież koneksje literackie ma ta figura! Artysta, wyobcowany ze społeczeństwa - "inny człowiek". Można dokonywać najbardziej karkołomnych przejażdżek po piśmiennictwie światowym: od Szekspirowskiego Błazna z "Wieczoru Trzech Króli", do bohaterów sztuk Szaniawskiego. To ostatnie skojarzenie unaocznia jednak jak złudne są uprzywilejowane w pewnej manierze bezkrytycznej, koncepcje "wędrownych wątków" konstruowane bez oglądania się na ich funkcję, zależną od współczesnych warunków społecznych i roli jaką w danym okresie odgrywa literatura. W postępowym, antyszlacheckim utworze Ostrowskiego Niesczastliwcew odchodzi, z dumą prawego i wolnego człowieka zrywa ostanie nici łączące go z klasą wyzyskiwaczy. "Pocośmy włazili do tej puszczy, do tego boru ciemnego i pełnego zgnilizny?"

W komediach Szaniawskiego, przeznaczonych dla publiczności mieszczańskiej i zasadniczo aprobujących istniejący kształt społeczny - artyści i oryginałowie (Student z "Ptaka", Jan z "Żeglarza"), akomodują się w końcu ze światem posiadaczy.

To też słuszniej będzie związać postać "pieszego wędrowca" z galerią buntowników scenicznych rzucających wstecznemu otoczeniu słowa pogardy i groźby. Niesczastliwcew nie posiada jeszcze świadomości rewolucyjnej, ale ma żarliwość oburzenia, poczucie solidarności ze skrzywdzonymi, odwagę sądu nad złym.

Wszystkie te cechy charakteryzują jego twórcę - Aleksandra Mikołajewicza Ostrowskiego. Pisarz wychował się w mrocznych latach Mikołaja I, który lekceważył naukę i oświatę, za misję swojego życia uważał walkę z rewolucją i hasłami Duszkina i Lermontowa, załamała Żukowskiego i Gogola, wygnała z ojczyzny Herzena i Turgieniewa. Nasilenie działalności pisarskiej Ostrowskiego przypada na okres panowania następnego cara - Aleksandra II. W roku 1861 cesarz zniósł poddaństwo chłopów, trzy lata później ogłoszono ustawę o ziemstwach. Ale już w roku 1866 po nieudanym kwietniowym zamachu Karakazowa (pierwszy z sześciu zamachów na życie Aleksandra) stosunki między rządem a postępową opozycją zaczęły się zaostrzać niemal z każdym rokiem. "Las" został napisany w roku 1871, panuje w nim atmosfera "ciemnego, pełnego zgnilizny boru". Lata siedemdziesiąte były zaledwie początkiem budzenia się świadomości wśród proletariatu rosyjskiego. Pierwsza organizacja robotnicza: "Związek Robotników Południowej Rosji" - miała powstać w Odessie dopiero w roku siedemdziesiątym piątym. Bohaterem pozytywnym sztuki Ostrowskiego jest anarchizujący aktor, wyrażający na razie tylko bezsilny protest przeciw niesprawiedliwości.

Autor "Wilków i owiec" spotykał się z licznymi szykanami i prześladowaniami ze strony rządu i reakcyjnego społeczeństwa. Jego twórczość bywała bardzo rozmaicie oceniana, niechętni nazywali go ironicznie "Szekspirem kupiectwa". Jednak krytyka postępowa - począwszy od wielkiego rewolucjonisty-demokraty Dobroliubowa i jego artykułu: "Promień światła w carstwie ciemnoty" w petersburskim "Sowremienniku" aż do Rewjanina, autora monografii pisarza wydanej w roku 1949 w Moskwie - widzi w Ostrowskim twórcę dzieł piętnujących z całą wielką pasją artystyczną ciemnotę i zacofanie Rosji carskiej, oskarżających jej klasy posiadające ,wołających o odżywczą "burzę".

Ostrowski nie posiadał może wysokiej techniki konstrukcyjnej współczesnych komedio-pisarzy francuskich. Był jednak jak żaden z nich czujnym obserwatorem życia. Dobroliubow trafnie nazwał jego sztuki przedstawieniami życia ("piesy żizni"). Umiejętność dostrzeżenia demoralizującej roli pieniądza, wnikliwe pokazanie związku spraw obyczajowych z ekonomicznymi, rozwiązywanie losu człowieka na tle społecznym, wspaniała soczystość języka - oto co pasuje Ostrowskiego na wielkiego klasyka realizmu krytycznego.

Teatry polskie niestety nader rzadko sięgają do tego pisarza, jednego z najbardziej interesujących dramaturgów XIX wieku. Po wojnie widzieliśmy parę zaledwie z pięćdziesięciu pozycji Ostrowskiego: "Wilki i owce'' w Warszawie, "Szalone pieniądze" we Wrocławiu. "Burza" w Radomiu, "Intratna posada" w Białymstoku, "Grzesznicy bez winy" w Białymstoku, Bielsku, Bydgoszczy, Jeleniej Górze i Szczecinie - to chyba wszystko.

"Las" wystawiony ostatnio przez Teatr Polski w Poznaniu jest bodaj pierwszym wznowieniem tej znakomitej komedii od czasów prapremiery polskiej, gdzieś na przełomie XIX i XX stulecia.

Inscenizacja Wiliama Horzycy słusznie poszła po linii wydobycia nurtu intelektualnego i satyrycznego sztuki, z pewną nawet szkodą dla jej macierzystej atmosfery. Zrezygnowano świadomie ze swoistej "egzotyki" carskiej Rosji, przeradzającej się zazwyczaj na naszych scenach w "chandryczne" nastroje. Świat niesławnej przeszłości został przez teatr osądzony i pokazany w całej swojej absurdalnej śmieszności. Byłem obecny na przedstawieniu, którego widownię stanowili w 90 proc. chłopcy i dziewczęta ze "Służby Polsce". Bardzo żywa i trafna reakcja sali potwierdzała słuszność założeń reżyserskich.

Postać Niesczastliwcewa ma w ojczyźnie wspaniałe tradycje aktorskie. W "domu Ostrowskiego" - moskiewskim teatrze Małym - grają ją na zmianę czołowi artyści tej sceny: P. M. Sadowski, M. S. Narokow, M. F. Lenin. Znany aktor poznański Kazimierz Wichniarz znalazł w Niesczastliwcewie swoją najlepszą chyba rolę. Był bardzo prawdziwy, doskonale zżyty z tekstem, grał "bez tłumika" nie wypadając ani przez chwilę z charakteru postaci. Scena z kupcem Wosmibratowem w akcie III i monolog aktu V-tego - miały wielką temperaturę aktorską. Uparty, recenzencki zwyczaj szukania dziury w całym każe mi jednak zwrócić uwagę na pewną niekonsekwencję w prowadzeniu postaci. Przez cztery akty Wichniarz akcentuje przede wszystkim kabotyństwo Niesczastliwcewa, stąd przejście do bohaterskiego finału w ostatniej odsłonie jest jakby za mało przygotowane. Dość jednak o tym - naprawdę nieprzeciętna kreacja, dzięki niej wychodzimy z teatru wzruszeni.

Figurą najbardziej utrzymaną w stylu miejsca i epoki był dziewiętnastowieczny kupiec Wosmibratow Bolesława Rosłana. Bułanow u Ostrowskiego wydaje się być typem nieco naiwnego jeszcze, ale czelnego młokosa, cynicznego gracza, gotowego na wszystko dla zdobycia majątku. W interpretacji Zdzisława Salaburskiego jest to amoralny, rozkapryszony dzieciak. Trzeba jednak przyznać, że w myśl tej koncepcji rola została przeprowadzona konsekwentnie, przekonywująco i dopracowana w szczegółach.

Zygmunt Zintel stworzył zabawną, charakterystyczną sylwetkę komika Sczastliwcewa, który "jak żyje, nigdy nie miał dużo pieniędzy".

Dalej zaczyna się niestety seria nieporozumień. Irena Detkowska-Jasińska bardzo szybko i zdawkowo prowadziła dialog, nie wydobyła i połowy możliwości ze wspaniałej roli Gurmyskiej.

Aksjusze grała Irena Maślińska. Zacznijmy od tego, że u Ostrowskiego ma być ona "ubrana schludnie, ale ubogo, trochę lepiej niż pokojówka". Aktorka wychodzi na scenę w pięknej, szafirowej sukni i z początku zachowuje się jak "pani zamku", opiera rolę na jakimś patologicznym niepokoju, grzebiąc tym najzupełniej społeczną typowość postaci zahukanej, biednej rezydentki. Obawiać się należy, że tej niezwykle uzdolnionej artystce grozi "somnabuliczna" maniera, a przecież świetną "czarującą szewcową" w sztuce Lorki, dowiodła, że potrafi tej maniery uniknąć.

Juliusz Chodacki blado i bez wyrazu grał ziemianina Miłonowa, a jest to nie błaha dla ideowego sensu utworu postać najbardziej świadomego w niej reakcjonisty, nosiciela swoistej filozofii, "rousseaunizmu" strywializowanego na użytek posiadaczy martwych dusz.

Julia Kossowska była inną postacią z innej sztuki. Jej Ulita w niczym nie przypominała starej klucznicy - donosicielki.

Stanisław Płonka-Fiszer nazbyt uprościł i na jednej "wiechowskiej" nucie zagrał Karpa. A przecież mamy tu do czynienia z kapitalnym wcieleniem lokajskiej duszy; z mieszaniną dobroci (w stosunku do Aksjuszy) rajfurstwa (instrukcje dla Bułanowa w I-szym akcie), czelności, sarkazmu i specyficznego poczucia godności.

Scenografia Jana Kosińskiego, niedopięta w szczegółach i rekwizytach, zaciekawiała niebanalnymi rozwiązaniami i odwagą skrótów plastycznych. Tak np. "stary, gęsty ogród" III-go aktu wydobyty wyłącznie akcentem zwisających na górnym planie "kiści" gałęzi. Dekoracja aktu II-go (las) bardzo szlachetna i piękna w linii architektonicznej - była za mało realistyczna, za sztywna, za "drewniana" scenicznie; determinowała upozowany i sztuczny styl gry aktorów, dało się to widzieć w rozmowie Aksjuszy z Piotrem. Najwięcej kolorytu lokalnego miała scena przed altanką (akt IV-ty). W całości - dekoracje zbyt "salonowe", pozbawione atmosfery i domu zatopionego w lesie co parokrotnie podkreśla tekst - możemy to powiedzieć, uderzywszy przedtem głośne brawo nieprzeciętnej kulturze plastycznej scenografa.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji