Artykuły

I co dalej?

Afery, aferzyści, korupcja na wysokich szczeblach władzy, teczki, szpiedzy, figuranci, papierowe koalicje obliczone na doraźny polityczny zysk, dwulicowość, nielojalność, interesy i interesiki dobijane w zaciszu partyjnych gabinetów. Demokracja Michaela Frayna w reż. Krzysztofa Babickiego to przenikliwa, gorzka opowieść o słabościach i mieliznach współczesnej, "demokratycznej" polityki. Najnowsza premiera w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku reklamowana jest jako nihil novi: nic nowego w dzisiejszych realiach. Rywingate, FOZZ, afera Orlenu, czy prywatyzacji PZU. Nasz rodzimy udział w politycznej grze luster, szpiegów, interesów i niespodziewanych sobowtórów. Dla polskiego widza bardzo aktualny ma być także portret premiera, który upada w budzącym litość stylu. — Willy Brandt to metafora, symbol — stwierdza Babicki — fascynujący paradoks idealisty uwikłanego w meandry demokracji.
Willy Brandt dokonał w okresie swych rządów historycznych wielkich osiągnięć — dzięki niemu po raz pierwszy od długiego czasu Niemcy nawiązały przyjazne stosunki z wszystkimi sąsiadami i dawnymi wrogami. Jednocześnie wielkość sąsiadowała z małostkowością. Brandt był kobieciarzem, nadmiernie lubił alkohol, a swój fotel zdobył i utrzymał go także dzięki brudnym gierkom parlamentarnym, nie unikając nawet kupowania głosów opozycyjnych posłów.
Demokracja Frayna w przekładzie Małgorzaty Semil to nie tylko opowieść polityczno-szpiegowska, ale przede wszystkim przenikliwy i ponury portret — także współczesnej — demokracji. Krzysztof Babicki bardzo oszczędnie i subtelnie operując przekazem stworzył spektakl o meandrach, zagrożeniach i pułapkach, jakie niesie za sobą demokracja. — To demokracją, jaką widzimy — wyjaśnia Babicki. – Ta sztuka ma wymiar bardzo szekspirowski: ona nie mówi o kulisach polityki, ale o jej mechanizmach. Ta jest dokładnie to, o czym mówią sztuki Szekspira: o dramacie jednostki uwikłanej w wielką politykę, o nie do końca nieskazitelnym idealiście. Opowiada o nadziejach i rozczarowaniach idealizmu, pokazuje osobisty dramat głównych bohaterów, którzy ponoszą porażkę na arenie politycznej i w życiu prywatnym.
Reżyser przyznaje, że dziś "demokracja" jest słowem wyświechtanym, a demokracja naszych czasów jest już nieco wysłużona. – Być może dla potrzeb spektaklu powinna być wzięta w duży nawias i właściwie powinna być z podtytułem "i co dalej", co z nią zrobić?. Mam nadzieję, że właśnie takie odczucia będą mieli widzowie. Wierzę w publiczność. Wierzę w ludzi, którzy będą chcieli zobaczyć spektakl gorzki, brutalny, ale nie taki, gdzie się rzuca "kurwami" na scenie. Tu nie proponuje się widzom pseudobrutalizmów, bo Demokracja to jedna z najbardziej brutalnych sztuk, jakie ostatnio napisano. I bardzo prawdziwych — dodaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji