Artykuły

Rozbiegany "Rewizor"

Zaprosiłem panów w celu zakomunikowania im arcyniemiłej nowiny: jedzie do nas rewizor!... Teatr Telewizji przypomni 16 marca kolejną głośną premierę sprzed lat. Przedstawienie "Rewizora" Mikołaja Gogola w reżyserii Jerzego Gru­zy narobiło w 1977 roku sporo zamieszania.

"Rewizor" to arcydzieło komedii na skalę światową. Arcyfarsa pokazująca z bezlitosnym, okrutnym humorem rosyjską rzeczywistość w XIX wieku: prowincjonalnych urzędników, ich zachłanność, nieuczciwość, głupotę, ograniczenie i małomiasteczkowy snobizm. Są anegdoty, które nagle odkrywają realność absurdu i absurd realności, komizm koszmaru i koszmar komizmu. "Rewizor" Gogola był prekursorskim odkryciem nowego, dramatycznego gatunku - farsy tragicznej - napisał Jan Kott. Ale wróćmy do przedstawienia Gruzy i do oburzonych krytyków. Reżyser wziął do swej realizacji plejadę wspaniałych aktorów z Tadeuszem Łomnic­kim - jako Horodniczym - na czele. Będąc jednak twórcą telewizyjnym, posta­nowił skorzystać z różno­rodnych możliwości reali­zacyjnych tego medium. No i rozpętał prawdziwą burzę. Sprawę pogorszył jeszcze ówczesny dyrektor Teatru TV, J. P Gawlik, który we wstępie przed spekta­klem zapowiadał nie tylko rewelację na wielką skalę czy wydarzenie sezonu, ale przede wszystkim przedstawienie wzorowe. A "Rewizor" Gruzy na pewno wzorowy nie jest. Jest natomiast, jeszcze dziś, przedstawieniem zabawnym, żywym, drapieżnym, świetnym, głównie dzięki aktorom, ale dzięki telewizyjnym sztucz­kom Gruzy także. Rozbiegana kamera, krótki, nerwowy, urywany montaż, deformujące zbliżenia, zwolnione tempo - te odważnie i niezwykle chętnie stosowane chwyty nie spowodowały przełomu w języku telewizji, ale przecież dowiodły autonomii, odrębności estetycznej i interesujących możliwości realizacyjnych Teatru Telewizji. Krytycy jednak czuli dyskomfort: - Nie jest dobrze, gdy aktorzy "usiekani" zostają kamerami na poszczególne odcinki tułowia, jawiąc się na przemian jako gadające głowy lub też prezentując wyłącznie kończyny dolne - pisano. Zarzucano też spektaklo­wi brak klimatu rosyjskości, nieczytelny tekst i, jak sadzę, całkowicie niesłusznie szarżę aktorów. Zabawne, że z większym zrozumieniem spotkał się, mniej więcej w tym samym czasie, Adam Hanuszkiewicz wy­stawiając w Narodowym "Rewi­zora" na huśtawkach. Na szczę­ście niektórzy zauważyli w tym zamieszaniu rewelacyjnych aktorów, a w pracy kamer i montażu wartość poznawczą. Jak się wreszcie okazuje, spektakl bro­ni się sam, bo po 20 latach jest naprawdę i śmieszny, i straszny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji