Artykuły

Rewizor

ANEGDOTA NAJPRAWDO­PODOBNIEJ BYŁA PRAWDZIWA, a za prototyp Iwana Aleksandrowicza Chlestakowa uważa się niejakiego Płatona Wołkowa z Ustiużny. Anegdotę opowiedział Gogolowi Puszkin, gdy ten poszukiwał "z gruntu rosyjskiego tematu", aby napi­sać komedię. Cała rzecz w tym, że petersburski frant i birbant zatrzymawszy się w małym miasteczku i zgrawszy się w karty do cna, zostaje wzięty za kontrolującego gubernię in­cognito rewizora, bardzo po­ważnego państwowego urzędni­ka. Wszyscy w miasteczku, na czele z horodniczym, zabiegają o względy franta za pomocą ła­pówek, donosików i umizgów. "W galerii większych i mniej­szych łajdaków jedna jest tyl­ko szlachetna i uczciwa po­stać - to śmiech !" - pisał au­tor, martwiąc się jednocześnie, że nie wszyscy to pojmują. Grano "Rewizora" rozmaicie - ironicznie, gorzko, lekko i z podtekstem, ciężko i z preten­sją. Raz górą był Horodniczy, raz Chlestakow, ale zawsze pożegnalna kwestia uderzała w rozbawioną publiczność: "Z cze­go się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!". Pośmiejmy się więc z ulgą z siebie sprzed szesnastu lat, kiedy kwestia - "Rewizor jedzie!" tłumaczyła się automatycznie na - Sekre­tarz jedzie!, a fabuła gogolowskiej groteski, jak ulał paso­wała do naszej ówczesnej rzeczywistości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji