Artykuły

Myśli kaprawego kaprala na Capri

To bodaj mówi sam Sajetan Tempe, mistrz szewski, szef rewolucjonistów plebejów, kiedy nudzi się śmiertelnie jako przywódca zwycięskiej klasy, zanim nie ulegnie kolejnej fali cyklu dziejów: technokratom, nacjonalistom marzycielom, sexistom (od: sex).

Myśli kaprawego kaprala na Capri - bełkot uporządkowany w schematy mowy komunikatywnej, uproszczonej, posługują się uzdrowiciele stosunków społecznych uzdrawianie podlega cyklom, łatwym do przewidzenia zresztą. Po nacjonalistach plebeje komuniści, potem prawica i kapitał, potem znów nacjonaliści, szewcy czy krawcy, znów technokraci albo metafizycy nawiedzeni... A wszystko w zaklętym kółeczku zaczarowanej polskości wprost z pana Wyspiańskiego, z Chochołem w roli głównej.

Szewcy Witkacego, jego ostatnia sztuka, nad którą pracował lat siedem i nigdy nie doczekał się jej wystawienia ani ogłoszenia drukiem, uznawane są powszechnie za jego summę dramatyczną. Wystawione po raz pierwszy w Sopocie, na Małej Scenie Teatru Wybrzeże, przez Zygmunta Hubnera w roku 1957, od razu weszły do kanonu polskiego dramatu politycznego.

Szewcy negliżują zjawisko rewolucji społecznych, wszystkich i gdziekolwiek, choć skupiają się na tej najdotkliwszej - komunistycznej, bezbłędnie p|zez pisarza wyczutej, przewidzianej, zsyntetyzowanej i zaobserwowanej (był w końcu carskim oficerem lejbgwardii w samym sercu Rosji i... rewolucji roku 1917).

Powiadają też o odwiecznie trudnej sytuacji egzystencjalnej człowieka, zwłaszcza w epoce wyborów rewolucyjnych, z reguły nieracjonalnych i niedobrowolnych.

Maciej Prus, broniąc wysuniętej szpicy klasyki w polskim teatrze, demonstruje dziś Szewców w Dramatycznym jako studium współczesnej nijakości: fotografię widowni i nie tylko, coś do pomyślenia pomiędzy videoclipem a cowieczornym Studiem Wyborczym.

Jego aktorzy robi| co mogą - kreacji tu nie ma, ale jest tzw. ogólny nastrój i świetny trzeci akt (ten, do którego trzeba mieć takt, by go skończyć...) - panorama postaw i stanów umysłu rewolucjonistów, postrewolucjonistów i szarej masy statystycznej.

W programie cytuje się wypowiedź Witkacego z roku 1931: Z teatrem jest źle. (-) Siły wyczerpują się w codziennej walce ze zorganizowaną miernotą i ostatecznie, nieznacznie dla samego siebie, można znaleźć się na dnie. Na teatrze widać może najjaskrawiej (z powodu bezpośredniej, jak bym powiedział, społeczności tej instytucji), dokąd doprowadza ten proces obniżania poziomu do gustu niewybrednej publiczności, którą się kształci w ten sposób do jeszcze niższych wymagań. (-) W ten sposób następuje powolne przesunięcie się w kierunku ujemnym i kontyngentu publiczności i sił aktorskich. Nie ci chodzą do teatru, którzy powinni go zapełniać, nie te talenty aktorskie, prawdziwie artystyczne, zajmować będą stanowiska pierwszych sił teatralnych. Tak to zamiera powoli kulturalna publiczność i prawdziwi artyści sceniczni. Jeśli tak jeszcze nie jest, to będzie w niedługim czasie.

Hm, myśli prawdziwie kaprawe, to jest, psiakrew, wciąż słuszne.

Po całym spektaklu rozsiane są te pytania: ile razy jeszcze - to samo?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji