Artykuły

Zbigniew Wodecki jako diabeł

Krakowski artysta występuje w podwójnej roli. Jako aktor grający tytułowego bohatera sztuki Witkacego i kompozytor muzyki do spektaklu - Pracując nad "Sonatą...", poczułem przysłowiowego bluesa. Przedstawienie anonsuje Joanna Weryńska w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Zbigniewa Wodeckiego w iście diabelskim wydaniu zobaczą widzowie, którzy wybiorą się do Teatru STU. A wszystko to za sprawą premiery spektaklu pt. .Sonata Belzebuba" na podstawie utworu pod tym samym tytułem Stanisława Ignacego Witkiewicza. Przedstawienie wyreżyserował Krzysztof Jasiński.

Krakowski kompozytor nie tylko zadebiutuje jak aktor na teatralnej scenie, ale na dodatek wcieli się w postać diabła mamiącego obietnicami sławy młodego artystę Istvana.

- Przedstawienie Jasińskiego to świetny pomysł, żeby zastanowić się nad rolą artysty w obecnej rzeczywistości, a sam Witkacy jest do tego idealny - mówi Zbigniew Wodecki.

I pewnie ma rację, choć z Witkacym nic do końca nie wiadomo. "Piekielne pomysły działają na zmysły, a dusza gdzieś skryta, nikt o nią nie pyta" - pisze w swojej "Sonacie...".

Ów dramat pokazujący przebieg procesu twórczego Witkacy napisał w 1925 roku. Dziś uznawany jest za jedno z ostatnich jego dzieł z najbardziej płodnego okresu twórczego. W sztuce padają pytania o duszę, istotę tworzenia, o nikłą granicę dzielącą nyt i niebyt oraz o tragizm i śmieszność. Wielokrotnie była ona wystawiana na polskich scenach, zwłaszcza w lalach 70. i 80.

Czy nowa odsłona Witkacowskiej "Sonaty Belzebuba" pokaże widzom, czym jest dzisiejsze artystyczne piekło? A może to tylko groteskowe postmodernistyczne piekiełko? O tym przekonamy się, oglądają spektakl.

Na pewno sporo wrażeń dostarczy także oprawa muzyczna przedstawienia. Wodecki nie tylko gra bowiem w spektaklu główną rolę, ale i skomponował do niego muzykę. Jest jej w sztuce sporo, albowiem przedstawienie ma

charakter musicalowy. - Pracując nad "Sonatą...", poczułem przysłowiowego bluesa. Nie zapisywałem tej muzyki. Miałem ją przez cały czas w głowie, a potem pędziłem do studia, żeby to wszystko nagrać - zdradza muzyk.

Kompozytor jest bardzo zadowolony z efektów swojej pracy. - To muzyka wynikająca z mojej wyobraźni. Na ogół jest dość szybka, energiczna, ale nie brak też momentów, w których można odjechać. Uważam, że bardzo dobrze ją zrobiłem, i jestem z niej dumny. Trochę strach, że to mówię, bo to znaczy, że pora umierać. Ale naprawdę mi się podoba -zdradza.

Oprócz Zbigniewa Wodeckiego w przedstawieniu Teatru STU wystąpi plejada znakomitych aktorów, m.in. Beata Rybotycka, Karol Śmiałek, Joanna Kulig i Karolina Chapko. Scenografię zaprojektowali Anna i Sławomir Czyżowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji