Artykuły

Tenor, co w Londynie pracuje na zmywaku

- Woli niemiecki zmywak od angielskiego. Bo kiedy w Berlinie odpowiada na ogłoszenie: poszukujemy wokalisty, dostaje kilka e-maili z zaproszeniem na przesłuchanie. W Londynie ani jednego - sylwetka MICHAŁA MASŁONIA, śpiewaka pracującego w Londynie.

Michał Masłoń wystartował na Regionalnej Liście Przebojów "Gazety Wyborczej" z piosenką "Z niewielkiego oddalenia". Zaintrygował nas: operowy tenor wychowany w Częstochowie, a mieszkający w Londynie, w Berlinie nagrał muzykę łączącą pop-rocka z belcantem. 7 listopada śpiewał w Shepherds Bush Empire przed londyńskim występem Feela. Był bardzo nieśmiałym dzieckiem, ale każdą melodię łapał w mig. Kiedy coś mu wpadło w ucho, podśpiewywał, przytupywał, podskakiwał, ale nie dał się namówić na żaden występ - choćby u cioci na imieninach. Ośmielił go dopiero ksiądz z parafii - kazał śpiewać w kościele. Po mszy otoczyły go zachwycone parafianki, zapowiadając wielką karierę śpiewaka. Miał wtedy z 12 lat, więc trochę im uwierzył. Zaczął występować w różnych dziecięco-młodzieżowych konkursach piosenki, również w Młodzieżowym Domu Kultury. Bez większych sukcesów. Próbował w różnych telewizyjnych show. Bez sukcesów. Nie poszedł do szkoły muzycznej. Skończył zwyczajne liceum - LO im. Żeromskiego. Po maturze jednak postanowił zdawać do Akademii Muzycznej w Łodzi. - Na Wydział Wokalno-Aktorski przyjmowali bez wcześniejszego muzycznego przygotowania - mówi Michał. - Ja go nie miałem, ale zostałem przyjęty na podstawie przesłuchań. Widać, coś we mnie znaleźli.

I zaczął się kierat - musiał nadrobić wszystkie zaległości, braki w podstawach, dogonić kolegów po średniej szkole muzycznej. - Nie wiem, czy dałbym radę, gdyby nie jedna z koleżanek. Była bez litości - pukała do mnie po godz. 23, odpytywała, goniła do nauki - opowiada Michał. - Z pomocą kolegów opanowałem grę na fortepianie. Szczęki im opadły, gdy po drugim roku zagrałem Bacha. Gorzej było z kadrą. Odnosiłem wrażenie, że przyjemność sprawia im udowadnianie młodym ludziom, że są beztalenciami. Byłem gotów się poddać, kiedy spotkałem Andrzeja Niemierowicza, wspaniałego tenora, pedagoga i człowieka - przede wszystkim. To on dał mi odwagę i wiarę we własne siły.

Uczelnię skończył z oceną bardzo dobrą.

Z koncertu wrócił na zmywak

Najpierw na premierze studenckiej śpiewał w "Cyruliku sewilskim" trudną rolę hrabiego Almavivy. Później w Teatrze Wielkim w Łodzi wystąpił w operze Haendla "Xerxes". - Stojąc w świetle reflektorów, uwierzyłem, że było warto - mówi Michał.

Po ukończeniu Akademii zrozumiał, że dyplom nie jest patentem na pracę. Angaże jakoś się nie sypały. Pojawiły się jedynie pojedyncze propozycje koncertowe. Także z Częstochowy - występ dla młodzieży w Filharmonii czy w czasie Nocy Kulturalnej.

W końcu znajomi z Berlina zaprosili go na dwumiesięczne tournee po Niemczech i Austrii w programie 12 Międzynarodowych Tenorów. Potem był jeszcze - w 2008 roku w Berlinie - cykl recitali z towarzyszeniem fortepianu z kanonu współczesnej muzyki rozrywkowej.

Z niemieckimi muzykami nagrał kilka utworów, w tym piosenkę "Z niewielkiej oddali" umieszczoną na Regionalnej Liście Przebojów "Gazety Wyborczej" (posłuchaj na www.czestochowa.gazeta.pl.). - Do studia wszedłem z zupełnie inną koncepcją utworu. Połączenie rocka z operowym belcantem to był pomysł producenta. Dziś bardzo mi się podoba i chyba wyznaczy drogę, którą pójdę jako wokalista - przyznaje Masłoń.

Piosenka spodobała się też w konkursie "Emigranci mają talent" zorganizowanym przez Polish Radio w Londynie. Częstochowianin znalazł się tam na 10. miejscu.

Nagrodą dla pierwszych pięciu był występ przed koncertem Feela 7 listopada w Shepherds Bush Empire. Choć była poza piątką, radio zaprosiło także jego. Było wspaniale. - A potem wróciłem na zmywak - mówi Michał.

Kurz zakleił gardło

Bo w Londynie tenor pracuje na zmywaku - jak wiele gwiazd przez nim. Mówi jednak, że woli zmywak w Berlinie. Londyn jest dla niego zbyt chaotyczny, gubi się na tamtejszych ulicach. Choć kiedyś zarzekał się, że nigdy nie zamieszka w Niemczech - wróci chyba do Berlina. Na pewno jednak nie wróci tam na budowę.

- Pracowałem na budowie, kiedy dostałem od profesora z uczelni zaproszenie do recitalu w Lublinie: dwa fortepiany i dwa głosy. Wychodziłem z sali, płacząc ze wstydu - wypadłem fatalnie. Czułem, jak ten cały pył, którego nałykałem się na budowie, zacementował mi gardło. Nie mogłem wydobyć pełnego głosu. A ja chcę działać w myśl zasady: jeśli coś robisz, rób to dobrze - mówi.

Uważa, że w Berlinie i w Niemczech łatwiej będzie mu się przebić jako wokaliście. W Londynie studia i kluby chcą wokalistów śpiewających bez obcego akcentu, jeśli już - to z amerykańskim. Niemcy sami nie mówią dobrze po angielsku, a lubią śpiewających w tym języku wykonawców. Kiedy w Berlinie odpowiada na ogłoszenie: poszukujemy wokalisty, dostaje kilka e-maili z zaproszeniem na przesłuchanie. W Londynie ani jednego.

- W tej chwili mam trzy domy - mówi muzyk. - Kąt w Londynie, kąt w Berlinie i rodzinny dom w Częstochowie. Mama mówi: zdecyduj się na coś, masz 28 lat. Oczywiście, ma na myśli decyzję: zostaję u mamy. Ale ja chyba zostaję w Berlinie, spróbuję powalczyć.

Stawia na rozrywkę, na muzykę w typie "Z niewielkiego oddalenia". Pracuje nad płytą. W Częstochowie z trzema kolegami chce jeszcze w tym roku dać kilka koncertów kolędowych w kościołach. - A potem - zobaczy się, może wyniknie jeszcze coś dalej i pojawimy się w klubach?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji