Chopin i Majakowski (fragm.)
DWA sceniczne portrety dwóch jakże różnych wielkich twórców: Chopin i Majakowski. I dwie różne poetyki ich literackiego i teatralnego kształtu.
Chodzi o "Lato w Nohant" Iwaszkiewicza w Teatrze Rozmaitości oraz "Majakowskiego" Szajny w Teatrze Studio.
"Lato w Nohant", to już klasyka. W tym najlepszym sensie, w jakim klasykiem współczesnym jest Jarosław Iwaszkiewicz. Klasyka żywa, bardzo nam bliska. Nie tylko dlatego, że Chopin. Także dlatego, że poprzez Chopina jest to sztuka bardzo polska. I ma bardzo polskie akcenty, chociaż akcja sztuki rozgrywa się we Francji, w pałacyku pani George Sand zapełnionym Francuzami: poza Chopinem są tu tylko dwaj Polacy: Antoni Wodziński, przyjaciel Chopina i brat jego niezapomnianej wielkiej miłości, oraz służący Jan. Pobrzmiewa ta polskość sztuki muzyką chopinowską, ale przebija też z dialogu. Polskość nie sarmacka i nie siermiężna, ale ta wysublimowana przez Chopina.
Chętnie się gra u nas tę sztukę i zawsze z satysfakcją ją się ogląda a z jeszcze większą - słucha się jej. Chopin i George Sand - portrety dwojga wybitnych artystów, skazanych przez wiele lat na siebie, kreślone z bardzo dyskretną, współczującą ironią. Dziś proporcje się zmieniły: z pani George Sand pozostała już tylko legenda, w której żyje - u nas, w Polsce szczególnie - głównie dzięki Chopinowi. Ale wtedy było inaczej: wielka pisarka, mająca u swoich stóp wielkich twórców - i wprawdzie znany już i uznany ale przecież tylko "fortepianista" Chopin.
W przedstawieniu Teatru Rozmaitości proporcje i układy między postaciowe nieco się zmieniły - także w stosunku do różnych poprzednich realizacji. Na czoło wysuwa się dramat Solange, córki pisarki, subtelnie naszkicowany przez autora sztuki i wydobyty w pełni przez Elżbietę Starostecką przy zastosowaniu bogatej skali środków ekspresji; to nowe piękne osiągnięcie utalentowanej artystki, to też najbogatsza Solange z dotychczasowych wcieleń tej postaci, najbardziej wewnętrznie skomplikowana, chyba taka właśnie, jaką zamyślił jej twórca. Szacunek i uznanie budzi też kreacja Teresy Szmigielówny w roli George Sand - o czystym i szlachetnym rysunku z dyskretnymi podtekstami dramatu matki oraz "opiekuńczej" kochanki, chociaż przeważały te właśnie miękkie i ciepłe akcenty macierzyńsko-opiekuńcze. Osobowość artystyczna Edmunda Fettinga, specyfika jego "chłodnego" i zdyscyplinowanego aktorstwa predestynowała go wręcz do roli Chopina - gra ją gościnnie. Tylko że pokrywa "lodu" jest zbyt może gruba - niewiele przedostaje się z tego rozsadzanego burzami wnętrza, poza smutkiem wyrozumiałości i zrozumienia.
Trafnie obsadzone są również pozostałe postaci: Maurycy (Jerzy Bończak), Wodziński (Witold Dębicki, może nieco za młody), Rozjerka (Maria Ciesielska), Augustynka (Małgorzata Załuska), Clesinger (Joachim Lamża), Jan (Janusz Paluszkiewicz) i in.