Artykuły

Problem jest z krytykiem

Okiem baby

Problem wielki, choć wydawać by się mogło, że go nie ma. Nie z jednym krytykiem jest ten problem i nawet nie z ideą "krytyka sztuki" (czy sztuk wszelakich), ale z każdym chyba w naszym kraju krytykiem z osobna. Tak się składa, że aby być krytykiem, trzeba mieć sporo wiary we własną słuszność oraz nieomylność, ale także dużo odwagi i poczucia niezależności oraz wolności (w myśli i słowie). A nasi krytycy często gęsto są jednak uwikłani w różne układy i układziki. Znakomita wręcz groteska rozgrywa się na łamach gazet wszelkich po premierze "Mistrza i Małgorzaty" Krystiana Lupy w krakowskim Starym Teatrze. Lupa robił spektakl chyba ponad rok i przez to oczekiwanie i wytęsknienie atmosfera podgrzana została do czerwoności, a jak w końcu premiera się odbyła, każda gazeta uznała za swój obowiązek, by jej recenzent sztukę opisał i poddał ocenie. I jedni oczywiście pławią się w zachwytach, inni bluzgają na wesoło albo na agresywnie i ponuro, jedni drugim wytykają, że układy nimi rządzą i jak na dłoni widać, kto z Lupą dobrze żyje i żyć chce, a kto ma z nim na pieńku. Tych, którzy żyjąc w Krakowie odważyli się na jawną i brutalnie szczerą (wedle ich osądów i mniemania) krytykę, podziwiam za odwagę. Bo też szczerość sądów to jest w naszym kraju sprawa niestety ciężka, że zęby bolą. Jedni coś robią, często za publiczne pieniądze, ludzie kupują bilety, wydając ciężko zarobione pieniądze, a jak produkt jest szmirą i kanałem, to nawet nie można normalnie autora szmiry rozliczyć i po prostu skrytykować. Bo zaraz obrazy są i próby nieudolnego tłumaczenia krytyka (przez życzliwych) jakimś nagłym atakiem dajmy na to choroby psychicznej. Jeśli już akceptujemy powszechnie istnienie zawodu krytyka, to powinniśmy też pogodzić się z tym, że ów krytyk, mądry czy głupi, sprawiedliwy czy nie, będzie nas czy nasze dzieła osądzał. Można się buntować przeciw ignorantowi i imbecylowi, ale u nas jednak bunt nadchodzi za każdym razem, gdy pojawia się krytyka, słuszna czy niesłuszna. Czy ktoś widział artystę, który przyznaje: tak, tym razem dałem ciała, nie wyszło mi? Nie, u nas artysta jest zawsze bohaterem pozytywnym (bo nawet jak mu nie wyszło, to przecież się starał) i tylko krytyk jest po urazie czaszki albo straszna świnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji