Artykuły

[Jej imię stało się synonimem kobiety złośliwej]

Ludwik Hieronim Morstin: "Obrona Ksantypy". Reżyseria: Wojciech Siemion, scenografia: Jadwiga Czarnocka, opracowanie muzyczne: Tadeusz Woźniakowski. Teatr Rozmaitości w Warszawie, przedstawienie w dniu 29 sierpnia 1987 roku.

Jej imię stało się synonimem kobiety złośliwej, która dom przemieniła w piekło. Ksantypa. Prawdopodobnie druga żona Sokratesa, z którą ożenił się dość późno i miał trzech synów. Legenda stworzona przez cyników, którzy nie cierpieli kobiet, pokazuje ją jako kłótliwą jędzę, zatruwającą wielkiemu filozofowi życie. Gdy już wyczerpała zasób obelg, potłukła garnki na głowie służby, wylewała Sokratesowi na głowę pomyje. W podobny sposób traktuje ją już Ksenofont w "Uczcie", Aelianus, Atenajos z Naukratis, Diogenes Laertios i inni. Wszystkie te złośliwości wyszły spod piór mężczyzn, którzy prawdopodobnie w ten sposób pragnęli udowodnić niższość umysłową istot drugiego rzędu, czyli kobiet, niegodnych, by zrozumieć boską filozofię.

Przez dwa i pół tysiąca lat Ksantypa była płaską, jednowymiarową postacią nie mającą w sobie nic z człowieka. Ale nadeszły czasy rehabilitacji. 10 lutego 1939 roku na scenie Teatru Polskiego w Warszawie odbyła się prapremiera "Obrony Ksantypy" Ludwika Hieronima Morstina. I tak oto najsłynniejsza w dziejach awanturnica i złośnica doczekała się nowego wcielenia.

Na scenie pojawia się jako młoda, ładna, pełna temperamentu dziewczyna, która rok wcześniej zdecydowała się wyjść za mąż za szpetnego biedaka. Sokrates w podartym płaszczu, otoczony kołem uczniów wywodzących się z najwybitniejszej młodzieży ateńskiej, uczy na ulicach za darmo nie troszcząc się o byt swojej rodziny. Wyrocznia delficka orzekła, że jest najmądrzejszym człowiekiem w Grecji, ale co ma z tego jego żona! Kłopoty ze służbą, stary dom, zniszczoną suknię, skromną strawę i ciężką pracę od świtu do nocy. Kłótnie o każdy grosz z urzędnikami i ze zniewieściałymi przyjaciółmi męża i ciągle czeka na Sokratesa, który nie ma dla niej czasu.

Jak trafnie zauważył Tadeusz Boy-Żeleński, autor komedii zręcznie unika zagłębiania się w otaczające Ksantypę zagadki. Dopiero w połowie drugiego aktu pokazuje piękną kobietę szkaradnego boku szkaradnego filozofa. Dlaczego została jego żoną? Prawdopodobnie z chęci bycia sławną zostania żoną wielkiego człowieka. To dzięki jego sławie zdobyła pięknego kochanka i jest podziwiana przez rzeźbiarza. Na oberwaną dziewczynę nikt by nie zwrócił uwagi, a na żonę Sokratesa...

Pełna wewnętrznych sprzeczności, pragnąca ciepła, miłości zostaje jednak w domu męża, choć ma okazję, by odejść. Rodzi i wychowuje dzieci, pracuje, lecz nie spotyka ją w zamian żadna nagroda. Sokratesowi nie jest potrzebna. Jego interesuje tylko filozofia i uczniowie. Piękni i młodzi. A ona starzeje się w samotności w domu. Ksantypa przegrała swoje życie.

W spektaklu Teatru Rozmaitości rolę Ksantypy na zmianę z Ewą Szykulską (której niestety nie miałam okazji zobaczyć) gra ładna i młoda Marzenna Manteska. Jednak miast ateńskiej mężatki zobaczyłam na scenie przestraszoną XIX-wieczną pensjonarkę mającą humory. A jest to rola dla aktorki potrafiącej swoją grą obronić najbardziej zaszczutą w przeszłości kobietę. Która przegrała z miłością, cnotą mężem i ludźmi. Święta złośnica. Taką miała być, ale na scenie cud się nie zdarzył, choć kurtyna już opadła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji