Artykuły

Grzegorz i Szatan

Bardzo własne, oryginalne wy­interpretowanie dramatu, bez naruszania materii tekstu; no, prawie bez jej naruszania. Kiedy spektakl mło­dego, dopiero startującego reżysera pozwala na takie sformułowanie - to już wiele. A "Kordian" Krzysztofa Babickiego na takie sformułowanie pozwała. W planie warsztatowym zwraca również uwagę sprawnością w stawianiu sytuacji, zbiorówek, w przemieszczaniu grup. W planie interpretacyjnym zaś przedstawienie wyróżnia "czysty" stosunek reżysera do postaci i ich wzajemnych relacji, niepoddawanie się utartym wobec nich stereotypom, jak choćby w na­kreśleniu związku Laura-Kordian, tutaj stosunku młodzieńczo namięt­nego, wyraźnie erotycznego. A przy tym, w skomplikowanej strukturze romantycznego dramatu Babicki wyłuskuje rozsypane ogniwa epizodów i wiąże je w konsekwentne przewody; oto kobieta, której podczas ko­ronacji zabito dziecko (Tomira Kowalik), na poły oszalała wyrzuca z siebie strzępy Grzegorzowej bajki o Janku, zaś po chwili, zupełnie już obłąkaną, spotykamy ją w domu wa­riatów. I wreszcie trzeci plan wa­lorów: budowanie przez reżysera znaków pozatekstowych, metafor czysto teatralnych - jak na przykład w scenie koronacyjnej, kiedy z podchmielonego tłumu wyskakuje jakaś dziwka i solo tańczy na rusz­towaniu, na które za chwilę car wstąpi, po polską koronę... Wszystko to świadczy o fakcie, że mamy do czynienia z reżyserem, który wcho­dzi w zawód z solidnie przygotowanym instrumentarium. Nic to jednak nie mówi jeszcze o tym, jakiego Ba­bicki, proponuje "Kordiana", jak go czyta. Jak zatem?

Pomimo, że cały obraz wyraźnie szeleści atrapą, przyjmijmy go za dobrą monetę. Po bokach fragmenty ścian jakiejś budowli, w głębi kon­strukcja na kształt gotyckiego prez­biterium o kilku kondygnacjach. Po­środku rozkopany grób, z którego Czarownice (Halina Słojewska i Ha­lina Winiarska) wyjmują zmurszałe czaszki, w którym Szatan (Lech Grzmociński) lepi ludzi wieku XIX. Czarownice wesołe, kpiarskie, po­zbawione taniego satanizmu. Bo­wiem satanizm może objawić się również kpiną, jako że kpina może być bluźnierstwem. Szatan śpiewa, śpiewają Czarownice, na górnej kondygnacji prezbiterium będzie śpiewał Archanioł i Anioły. Konwencja konkretyzuje się wyraźnie jako widowisko misteryjne. Mrocz­ny, niski i pulsujący rytm przewod­niego motywu muzycznego przewijać się będzie przez całą akcję, dzielony coraz to nowymi, solowymi, i chó­ralnymi śpiewami narodowego misterium.

Ileż to problemów nastręczyły in­terpretatorom słowa Grzegorza z finału I aktu "Panicz się zastrzelił"! Babicki rozwiązuje sprawę interesu­jąco i oryginalnie. Oto Kordian - samobójca podnosi się spod opończy, którą go diabły okryły, i całą fantasmagoryczną wędrówkę II aktu odbędzie w ich towarzystwie. Diabeł gra londyńskiego dozorcę, on po­drzuca Kordianowi egzemplarz "Króla Leara". Violettą jest Czarow­nica, która przed chwilą kochała się z Szatanem. "Idź do diabła" - rzuca Kordianowi i... Szatan porywa mło­dzieńca w dalszą drogę - na wa­tykański dwór, dwór szatański, bo­wiem i papież i świta to w istocie przebrani władcy piekła. "Nieście mnie chmury" - woła Kordian na Mont Blanc; "Oto Polska, działaj te­raz" - odpowiedział Szatan i pchnął młodzieńca tak, że Kordian pada na ziemię. Nadbiega Grzegorz z Laurą, podnoszą niedoszłego samobójcę. I oto cała, utrzymana w wymiarze surrealistycznym wędrówka Kordia­na przez szatańską Europę, okazuje się rojeniem rannego.

Chociaż powracamy znów do wy­miaru świata realnego - diabły nie ustępują. To one tworzą orszak koronacyjny cara, to Szatan z misteryjnego planu prezbiterium śpiewa piosenkę Nieznajomego. "Pijcie wi­no" i on wciela się w Doktora, to Czarownice mieszają zmysły Kordia­na jako Strach i Imaginacja. I two­rzy się sytuacja interpretacyjnie nie­bezpieczna: plan sennej wizji ran­nego Kordiana z aktu II, jego imaginacja szatańskiej Europy, ujedno­lica się "obiektywną" już teraz wizją świata - świata w diabelskich szponach. W Przygotowaniu padał tekst: "Wiek, ca przyjdzie, ucieszy szatanów". Stało się więcej: wiek XIX nie tylko cieszy szatanów - to oni sami stoją u jego steru, oni opanowali wszystkie tryby mechanizmu. Można by powiedzieć: świat , czyli Zmowa Szatanów. Można, ale warto skonstatować, jak wielkie niebezpieczeństwo interpretacyjnego spłaszczenia świata przedstawionego kryje się w tym pociągnięciu. Na­stępuje wszak sprowadzenie całej motywacji tego świata do mechaniz­mów irracjonalnych, do sfery mis­tycznej, co naturalnie niszczy pró­bę zbudowania przez Słowackiego logicznego ładu nieludzkiej rzeczywistości. Wszak upiorność sił rządzą­cych Kordianową Polską wynika w dramacie z realnego układu sił, któ­ry właśnie wywołuje romantyczny sprzeciw i bunt. Oddanie świata w irracjonalne szpony szatanów pro­wadzi do konstrukcji fatalistycznej, w której postawa buntu traci głębsze uzasadnienie.

Któż zatem w tym Kordianie na­kręca mechanizmy miażdżące Polskę i Polaków? Diabły czy realna wraża siła, personifikowana przez cara (Stanisław Michalski) i księcia Konstantego (Kuba Zaklukiewicz)? Sądząc nie tylko po diabelskiej wszechobecności ale i po bledziutkiej ekspresji aktorskiej koronowanych należałoby uznać, że u steru stoją jednak diabły. Już bez ironii: w sce­nach cara i Konstantego jest parę pomysłów scenicznie naprawdę przednich - jak choćby Mazurek Dąbrowskiego, którego Konstanty tańczy, jako... kozaka - aliści nawet najlepsze pomysły inscenizacyjne nie są w stanie zastąpić siły wewnęt­rznej aktorskiej ekspresji w takich zwłaszcza momentach, jak wielkie zapasy Konstantego i cara. Bez tem­peratury wrzenia sceny takie diabli biorą. A pożytek z tego tylko taki, że na pytanie o rzeczywistych ster­ników polskiego XIX-wiecznego me­chanizmu historycznego, odpowiedź brzmi tak jednoznacznie, jak zara­zem irracjonalnie.

Lecz jakie w tym irracjonalnym świecie miejsce przypada Kordianowi? Żadne. I nie wynika to z kon­cepcji interpretacyjnej reżysera - jest skutkiem aktorskiej realizacji bohatera tytułowego. O Wojciechu Osełce jako Kordianie można z czystym sumieniem powiedzieć tylko ty­le, że wygląda stylowo i robi wrażenie głęboko przejętego. To wszystko. Tekst rzuca aktorem po scenie; brak emisji, ustawionego aparatu głosowego, brak wiarygodnej eks­presji i uwidocznionej siły osobo­wości, miniaturyzują romantycznego bohatera do wymiaru li tylko no­siciela romantycznej bluszczowatości. Toteż "wielka improwizacja" na Mont Blanc ujęta jako seria zewnęt­rznych krzyków "na gardle", prze­mienia się w bezradne biadolenie. Nie tylko sceniczną piękność mog­łaby nieść z sobą scena tańca wa­riatów wokół Kordiana - tańca z fragmentami szpitalnych łóżek, któ­rymi szaleńcy zamykają bohatera w wirującym kole, klatce szalonego świata, klatce rozszalałych myśli. Mogłaby ta scena mieć walor zna­czeniowy, siłę metafory. Mogłaby, gdyby pośrodku kręgu znajdował się Kordian - romantyczny buntownik, który dorosłym ma coś dorosłego do powiedzenia.

Szkoda, stało się inaczej. Tym bar­dziej szkoda, że interpretacja postaci Prezesa przez Krzystofa Gordona stwarzała szanse na to, aby spór spiskowych w podziemiach katedry św. Jana stał się wielką konfronta­cją postaw. Prezes Gordona to sku­piony i rzeczowy, młody jeszcze mężczyzna. Zatem - kierują nim ani starcza demencja, ani oportunizm. "Niech myśl młodych ciemnicy nie przestąpi progu" - ostrzega. To rac­jonalista, polityczny realista, znający możliwości i rozumiejący ponadindywidualne uwarunkowania. Toteż fakt, że przegrywa w głosowaniu z nieobliczalnym młokosem, któremu i tak zresztą zabraknie hartu na czyn, budzi ogólniejszą, dojmującą smutną refleksję.

W układzie aktorskich sił tego przedstawienia prawdziwym opozycjonistą Prezesa jest jednak nie tyle Kordian, ile... Grzegorz. Bowiem sta­ry sługa Kordiana również zjawia się w podziemiach katedry i on mó­wi - "Zabijcie, a krew niech na mnie spada" - tekst starca, który dawny model honoru Polaków prze­nosi między romantycznych spis­kowców.

Skąd Grzegorz pośród spisko­wych? - Z generalnej koncepcji interpretacyjnej Krzysztofa Babickiego, w której Grzegorz staje się węzłową postacią świata przedstawione­go Kordiana - bohaterem wszech­obecnym, przewijającym się przez całą akcję i wyprowadzającym jej znaczenie ogólne. Henryk Bista osi­wiały, ze szlacheckim wąsem, po żoł­niersku wyprostowany w czarnej czamarze - nie sługa: patriotyczny preceptor Kordiana., Nie baje bajek. Wściekle, z pasją, opowiada mło­dzieńcowi o Janku, co psom szył bu­ty - opowiada o chłopcu, który wy­zwał los. A w tle, "przez ogród" przechodzą carscy żołnierze, więcej ich i więcej, a pod bagnetami drep­czą zesłańcy. Grzegorz opowiada więc o Janku w jednoznacznym kon­tekście. I nie bez kozery kończy: "W tej powieści moralna kryje się na­uka"... A kiedy po chwili Grzegorz zakończy drugą opowieść, o swej sybirskiej przeszłości i sybirskiej wspólnocie nędzy i honoru, i kiedy pod wrażeniem tych słów Kordian powie "Boże, jak ten stary rósł za­pałem w olbrzyma" - zdanie to w pełni przystawać będzie do aktors­kiej ekspresji Bisty i wyprowadzo­nych przezeń z monologu znaczeń.

Babicki przez całą akcję powierza Grzegorzowi kwestie, które czynią ze starego sługi figurę wielkiej polskiej tradycji patriotycznej, wyinterpreto­wanej tu jako zaplecze ideowe szla­checkich rewolucjonistów. To on w scenie koronacyjnej powie: "Oj do­brze carowi, że polskie szablice śpią sobie na poduszkach", on to z ogromną wewnętrzną siłą w celu śmierci Kordiana powie o swoim wnuku: "Ja go będę nazywał Kor­dian". Wychowaniec zginie, lecz Grzegorz wychowa nowych Kordia­nów. Powiedzie tradycję, będzie ich piastował tak długo, jak długo będą Polsce potrzebni. Ma przeto prawo powiedzieć na koniec:

I oto już finał diabelskiego miste­rium: "Szatan z prezbiterium intonuje "Boże, cara chrani". Tłum po­dejmuje hymn. Kordian staje przed plutonem egzekucyjnym. Salwa i bohater pada martwy. Mniejsza o ten - mówiąc delikatnie - polemi­czny zabieg interpretacyjny. Pointa nastąpi dopiero teraz: Grzegorz pro­wadzi przez plac pięcioletnie może dziecko. Chłopczyk trzyma w rączce taką samą gałązkę, z jaką w akcję wstępował był Kordian... Przechodzą. Preceptor prowadzi kolejnego Kordiana przez szatański świat.

"Więc będę śpiewał i dążył do kre­su.

Ożywię ogień, jeśli jest w iskier­ce."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji