Artykuły

Szkolnych wspomnień czar

"Gdyby do szkoły chodziły anioły" w reż. Zbigniewa Sikory w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Łukasz Rudziński w portalu trojmiasto.pl.

Nowy spektakl Teatru Muzycznego trafia do każdego widza - młodszy odnajdzie w nim swoje codzienne kłopoty, starszemu pozwala wrócić do wspomnień z czasów dzieciństwa. Dlatego "Gdyby do szkoły chodziły anioły" wywołuje uśmiech niezależnie od wieku.

Chętnie (i sentymentem) wracamy do czasów dzieciństwa, kiedy świat był wciąż tylko do zdobycia, a oczekiwania wobec niego ogromne, bo przecież bycie strażakiem, policjantem, piosenkarką albo gwiazdą filmową to nie byle jakie wyzwanie. Najnowsza premiera Teatru Muzycznego "Gdyby do szkoły chodziły anioły" w reżyserii Zbigniewa Sikory, umożliwia nam odświeżenie wspomnień z dzieciństwa i niepowtarzalnej szkolnej rzeczywistości.

Spektakl oparty jest na pomyśle spotkania absolwentów pewnej podstawówki na wywiadówce prowadzonej przez jednego z nich. Scenariusz jest przewidywalny - poważni, dorośli ludzie spotykają się razem i nagle zaczynają przypominać sobie "dawne, dobre czasy" - szkole fascynacje, szkolne psikusy, szkolne skandale... Zamiast poważnej pogadanki o swoich pociechach - rozpoczynają żywiołową zabawę i pełną mniej lub bardziej udanych grepsów opowieść o swoim dzieciństwie.

Zbigniew Sikora wyrasta na specjalistę spektakli dla dzieci w Muzycznym (wyreżyserował wcześniej "Przygody Koziołka Matołka" i "Foczkę akrobatkę"). Kolejny jego spektakl - "Gdyby do szkoły chodziły anioły" zbudowany został na wpadających w ucho piosenkach Tadeusza Klimowskiego. Wokół nich rozgrywana jest "wywiadówka". Reżyser wprowadza prościutki, czytelny portret psychologiczny postaci za pomocą kilku modelowych postaw i charakterów rodzica (krawcowa, inżynier, artysta, nauczyciel).

Takie rozróżnienie obowiązuje jednak tylko w "dorosłym" świecie. Gdy rodzice zamieniają się w wielkie dzieci, poznajemy właściwych bohaterów spektaklu - Pestkę (Anna-Maria Urbanowska), Żarówę (Krzysztof Wojciechowski), Wymoczka (Katarzyna Więcek) i Kaczora (Tomasz Gregor), którzy w zgrabnej scenografii Renaty Godlewskiej odkrywają na nowo zapomniany, ale ciągle obecny świat dziecka, animując różne szkolne przedmioty na potrzeby swoich miniinscenizacji (m.in. wieszak na ubrania posłuży za gitarę elektryczną, ławki i mapa staną się jachtem).

Myśl przewodnia spektaklu - "dziecko jest w każdym z nas" - nie jest jakoś szczególnie odkrywcza, ale niesie za sobą ważny dla dzieci przekaz, że ci poważni, zajęci i zabiegani rodzice, też byli dziećmi, tak samo przeżywali sukcesy czy porażki i sami również broili co niemiara. Znajdziemy w premierze Teatru Muzycznego też dyskretny rys edukacyjny - jedna z piosenek traktuje o przezwiskach, inna jest przyganą ściągania. Reżyser nie ma jednak ambicji pouczania co robić należy, a co nie wypada, dlatego przedstawienie kipi od humoru, rozbrajającego nieco wymowę tych uwag.

"Gdyby do szkoły chodziły anioły" adresowane jest przede wszystkim do dzieci w wieku szkolnym (7-13 lat), dla których przygody bohaterów są doświadczeniem rozpoznawalnym w swojej rzeczywistości. Zespołowa, energetyczna gra aktorów i urok "dni minionych", pokazanych z wielką sympatią przez aktorów Muzycznego, przesądza o sukcesie tej śpiewanej w musicalowym stylu realizacji. A zwrot Żarówy "ja ci dam Hannah Montana, ja ci dam Internet, ja ci dam gadu-gadu..." wychodzące z teatru dzieci powtarzały niczym (dobrze sobie znany?) refren. Warto odbyć z Muzycznym tę godzinną podróż do przeszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji