Artykuły

ESK zmienia miasto na lepsze

- Stawka wydaje się szalenie równa. Warszawa, jeśli chodzi o kwestie kulturalne, ma zdecydowanie najlepszą reputację w Europie. Ale Gdańsk także wydaje mi się naprawdę mocnym kandydatem. Wasze miasto ma jedną, niezwykle silną, międzynarodową markę. Myślę tu oczywiście o Solidarności. Na pewno bardzo ona Gdańskowi pomoże, nie wyobrażam sobie, że znajdziecie się poza listą miast, które znajdą się w finale. A kto wie, może nawet da wam końcowy sukces? - zastanawia się Neil Peterson, jeden z szefów biura Liverpool ESK 2008.

Rozmowa z Neilem Petersonem*

Mirosław Baran: Co wie pan o polskich miastach, które kandydują do tytułu ESK?

Neil Peterson: - Może was to zaskoczy, ale naprawdę sporo. Interesuję się polskimi kandydatami już od 2008 roku. Zostałem też zaproszony przez polskie ministerstwo kultury na spotkanie, na którym ogłoszono konkurs dla Polski. Miałem wtedy okazję poznać przedstawicieli wszystkich tych miast. Uważam, że polski konkurs jest wyjątkowo ciekawy, startują naprawdę interesujące i piękne miasta. Rok 2016 będzie w ogóle pod tym względem bardzo dobry, bo drugie miasto ESK będzie miała Hiszpania, gdzie kandydatów jest kilkunastu. Może będzie to nawet najlepszy rok dla ESK od długiego czasu. Rok 2016 będzie także ogromną szansa dla całej Polski i jej kulturalnego potencjału, a nie tylko dla zwycięskiego miasta.

A kto pana zdaniem ma największe szanse na tytuł?

- Ciężko to powiedzieć, stawka wydaje się szalenie równa. Warszawa, jeśli chodzi o kwestie kulturalne, ma zdecydowanie najlepszą reputację w Europie. Ale Gdańsk także wydaje mi się naprawdę mocnym kandydatem. Wasze miasto ma jedną, niezwykle silną, międzynarodową markę. Myślę tu oczywiście o Solidarności. Na pewno bardzo ona Gdańskowi pomoże, nie wyobrażam sobie, że znajdziecie się poza listą miast, które znajdą się w finale. A kto wie, może nawet da wam końcowy sukces?

Do złożenia aplikacji, która będzie oceniana przez komisję selekcyjną, pozostało pół roku. Co można jeszcze zrobić w tak krótkim czasie?

- Gdańsk już w tej chwili wydaje mi się nieźle przygotowany. Bardzo ważne jest informowanie i przekonanie do programu ESK lokalnej społeczności. Istotne jest także pokazanie, że środowiska artystyczne, polityczne, biznesowe i instytucje artystyczne są w stanie ściśle ze sobą współpracować.

Był Pan szefem programu "Liverpool Welcome". Jakie były jego założenia?

- Jego głównym celem było podniesienie poziomu wszystkich usług związanych z miastem. W 2008 roku mieliśmy w Liverpoolu całą masę gości z zagranicy, więc chcieliśmy zadbać szczególnie o ich przywitanie. Zaangażowaliśmy tym samym w program ESK część lokalnej społeczności: zebraliśmy grupę wolontariuszy, których przeszkoliliśmy w oprowadzaniu i informowaniu i mieście turystów. Przeszkoliliśmy też naszych taksówkarzy - bo są to zwykle pierwsi ludzie, z którymi kontaktują się goście w drodze z lotniska. Szkoliliśmy również przedstawicieli biznesu turystycznego, hotelarskiego czy sprzedawców w sklepach. W efekcie z naszych badań wynika, że nasi goście byli wyjątkowo zadowoleni z obsługi. A to zawsze, dzięki "poczcie pantoflowej", zwiększa w dłuższym okresie czasu ilość turystów. Kolejną dobrą stroną, było to, że mieszkańcy Liverpoolu uczestniczący w projekcje zidentyfikowali się bardziej z ideą ESK, na nowo odkryli swoje miasto i jego historię. Stali się również bardziej świadomymi odbiorcami kultury. Program został skopiowany w stolicach kultury w 2009 roku, bo jest w gruncie rzeczy bardzo prosty i efektywny.

A na ile ważna jest dla ESK współpraca międzynarodowa?

- Jest ważna, choć to proces dość skomplikowany. Wiadomo, że cześć projektów ESK realizują artyści zagraniczny we współpracy z lokalnym środowiskiem. To sytuacja korzystna dla obu stron. Konieczna też się wydaje ścisła współpraca z najbliższymi sąsiadami. Dla Gdańska naturalnymi partnerami wydają się inne miasta położone nad Bałtykiem. Warto ten pomysł wykorzystać, szczególnie, że w najbliższych latach tytuł ESK będą miały miasta z byłych republik nadbałtyckich. (...)

Liverpool miał tytuł ESK ponad rok temu. Czy już widać jakieś długofalowe efekty tego projektu?

- Wiele spraw zmieniło się na lepsze. Przede wszystkim znacznie wzrosła wiarygodność miasta. Liverpool miał w ostatnich dekadach sporo kłopotów, było tam m. in. ogromne bezrobocie. Po sukcesie ESK w 2008 roku pokazaliśmy, że można nam zaufać; teraz na przykład przyciągamy o wiele więcej nowych inwestorów, niż w latach ubiegłych (...) Poza tym poprawiła się współpraca instytucji kulturalnych w mieście, sami mieszkańcy Liverpoolu coraz chętniej są odbiorcami kultury, przy tym odbiorcami coraz bardziej świadomymi. Właściwie trudno wskazać choć jeden efekt negatywny związany z ESK, mogę mówić jedynie o samych pozytywach.

Neil Peterson - w zespole Liverpool - Europejska Stolica Kultury był szefem współpracy zagranicznej oraz programu "Liverpool Welcome", obecnie pracuje w urzędzie miasta Liverpool jako szef współpracy zagranicznej. Peterson przyjechał do Gdańska z dwudniową wizytą; w środę zwiedzał Trójmiasto, dziś spotka się m. in. z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem.

Całość w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji