Artykuły

Targowisko hipisów w Capitolu

"Hair" w reż. Konrada Imieli w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu. Pisze Iwona Szajner w portalu kulturaonline.pl.

"Hair "we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol może oszołomić. Jest w nim tyle brawurowych scen, tyle świetnych piosenek i tyle nikotynowo-kadzidełkowego dymu, że aż trochę za dużo. Bardzo łatwo w tych atrakcjach zgubić przesłanie spektaklu. Niemniej od strony warsztatowej całość wypada rewelacyjnie.

Świetne piosenki

Zacznijmy od tekstu. Jak pisaliśmy przed premierą, brodwayowska sztuka autorstwa Jamesa Rado i Gerome'a Ragniego doczekał się nowego tłumaczenia. Adaptacji językowej dokonali Agnieszka i Konrad Imielowie. I trzeba przyznać, że te "ich" słowa brzmią wiarygodnie. Przez lata zdążyliśmy się, co prawda, osłuchać z anglojęzycznym oryginałem - głównie za sprawą głośnego filmu Miloša Formana z 1979 roku. Nieprędko więc w miejsce "Let the Sunshine" zaczniemy nucić polskie "Niech zaświeci słońce". Ale teksty w stylu zamiast ludzi segregować, lepiej w łóżku kopulować mogą się przyjąć.

Jeżeli chodzi o wykonanie, to warto zwrócić uwagę na kilka postaci, które zdecydowanie wybijają się z kilkunastoosobowej komuny. Wielkie (jeżeli nie największe) brawa należą się Emose Uhunmwangho, która wcieliła się w postać Dionny. Niesamowity głos, autentyczny "power", a do tego idealnie wpisująca się w klimat wielokulturowości egzotyczna uroda. Jej song o "Czarnych chłopcach" ma prawdziwą moc! Naturalnie w roli Claude'a prezentuje się Adrian Kąca. Przekonuje także Justyna Antoniak jako Sheila (perfekcyjna wokalnie). Śpiewy grupowe, czyli tak naprawdę większość utworów, generalnie wypadają nieźle, problem stanowi jedynie nagłośnienie, widownia na balkonie może mieć problemy ze zrozumieniem słów. Mimo to energetyczne "Włosy" czy "Electroblues" momentalnie wpadają w ucho.

Podziw budzą niektóre pomysły realizatorów spektaklu - np. pojawienie się "anioła" na szarfach zawieszonych pod sufitem czy halucynacje Claude'a. Z pewnością publiczność zapamięta też sugestywną w wymowie zbiorową scenę nagości. Wrażenie robi obrzęd wspólnego "spożycia" LSD, stylizowany na przyjmowanie komunii w kościele. Zabawna jest wizja Margaret Mead, w której dosyć skutecznie widownię rozbawia Tomasz Leszczyński przerobiony na XVII-wieczną diwę operową.

Przy okazji trzeba przyznać, że reżyserowi Konradowi Imieli udało się dobrać naprawdę zgraną ekipę młodych ludzi, którzy doskonale czują się w swoich rolach. I to wyraźnie widać.

A jednak za dużo...

Aktorzy towarzyszą publiczności niemalże przez cały czas. Spotykamy ich jeszcze przed spektaklem w szatni, kręcą się w foyer, w przerwie przechadzają się między gośćmi, częstując np. kalarepką. Jakby tego było mało, w trakcie przedstawienia zaczepiają widzów, wchodzą na balkon po drabinie, biegają między rzędami. Taka bezpośredniość ma oddać atmosferę artystycznego skłotu, do odwiedzenia którego zostaliśmy niejako zaproszeni. W powietrzu unosi się zapach kadzidła i papierosowego dymu. Do tego barwna scenografia (według projektów przyznającego się do swojej fascynacji kulturą hipisów Michała Hrisulidisa) i pstrokate stroje aktorów, niekiedy wręcz nieco karykaturalne (np. długowłose peruki). Wszystko razem sprawia wrażenie nadmiaru, przez co idea peace and love blaknie.

O czym ten spektakl tak naprawdę jest - o negacji zniewolenia? o miłości? o tolerancji? o odrzuceniu konsumpcjonizmu? czy o zgubnym działaniu narkotyków? Może właśnie chodzi o to, żeby tak jak na targowisku, każdy poszukał tu czegoś dla siebie. W tym aż do bólu hipisowskim entourage'u i artystycznych akrobacjach na dalszy plan schodzi jednak główna myśl amerykańskich twórców musicalu.

Zapewne młodym (lecz pełnoletnim) miłośnikom musicali "Hair" się spodoba. Idealnie wpisuje się bowiem we współczesną estetykę przesytu. Czy stanie się "kultowy"? Publiczność sama oceni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji