Artykuły

"Pokojówki" Geneta

Nawet dla widza, obcującego na co dzień z trudną literaturą, nie są "Pokojówki" Jean Geneta sztuką łatwą do rozszyfrowania. Głębszej analizy nie sposób się podjąć w felietonie, relacjonującym wrażenia z premiery na "Scenie 75". O autorze - jak Villon we Francji a u nas przed wojną Sergiusz Piasecki - postaci z kryminalną przeszłością, więc tylko tyle, że skazanemu na dożywocie talent przyniósł ułaskawienie. "Pokojówki", napisane w więzieniu, są pierwszą sztuką Geneta. Zważywszy, że prapremiera w Paryżu odbyła się w 1946 roku, a polska w Krakowie 20 lat później, bynajmniej nie jako sensacyjna nowość na bydgoską scenę dotarła rzecz autora, któremu P. G. Sartre, arcykapłan egzystencjalizmu, poświecił książkę o 600 stronach!

Jan Błoński w artykule: "Wprowadzenie do Geneta" (p. Dialog nr 6 za 1959 rok) pisze: "Nie ma w "Pokojówkach" zdania, które by nie miało dwu, trzech, czterech znaczeń. (Stąd wniosek), że każda myśl, uczucie, czyn są w istocie fałszywe i pozorne. Że akcja, prowadzona przez wyobrażenia postaci i objawiająca się w czynach, które wyparowały się w gesty, może być tylko fantasmagorią...".

- Bohaterki w sztuce Geneta są zatem niezdolne być sobą, istnieją tylko na zasadzie fałszywego wyobrażenia o sobie. Autor wyznaje: "Pokojówki" to bajka, a więc odmiana powieści alegorycznej, która zapewne miała na celu, kiedy ją pisałem, rozbudzenie we mnie obrzydzenia do siebie samego, bądź to ukazując kim jestem, bądź przeciwnie skrywając..."

Swoją filozofie ilustruje Genet sztuką o bardzo prostej fabule. Założona jednak przez autora umowność postaci, w szczególności wymienność bohaterek (np. Pani - Solange, Claire - Solange) utrudnia odbiór spektaklu. Redakcja programu teatralnego nie pokusiła się, niestety, o własny komentarz, który by ułatwił percepcję "Pokojówek" szerszemu kręgowi widzów.

Reżyseria Henryka BARANOWSKIEGO umownością i symboliką operowała bodaj jeszcze silniej niż zamierzał autor. Wbrew didaskaliom Geneta, sytuującym akcję w wytwornym apartamencie (meble w stylu Ludwika XV, koronki, pełno kwiatów) mamy więc abstrakcyjne dekoracje i kir aż po 3 rzędy krzeseł (scenografia J. JUK-KOWARSKIEGO). I rzecz - na pozór paradoksalna - J. Genet zaprawił "bajkę" i "alegorię", gdzie wszystko jest na "niby", silnie elementami naturalizmu. Potęguje to zresztą dezorientację nieuprzedzonego widza. Odtwórczynie ról: Krystyna BARTKIEWICZ (Claire) i Anna MOZOLANKA (Solange) grały z ogromnym zaangażowaniem, chwilami jednak tak ponoszone temperamentem, że we wrzaskach i krzykach ginęły słowa. Jak na mój gust rola Pani w wykonaniu Ewy STUDENCKIEJ-KŁOSOWICZ była już aż nadto widmowa, zanadto dosłowna w umowności. A w ogóle wskazywanie palcem, że to jest tylko pseudorealistyczna sztuka, że posiada tzw. głębsze dno - równa się niepotrzebnej celebrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji